Napisane przez  BTR
19
Lut
2009

Rowerem po Rumunii (3)

Suczawa to stolica rumuńskiej części Bukowiny, 120 tys. mieszkańców. Archeolodzy odnaleźli tam ślady osadnictwa z epoki neolitycznej. Pierwsza pisana wzmianka o Suczawie pochodzi z XIV wieku gdy Jan Suczawski pobudował tam swoją twierdzę. Przez Suczawę przebiegał szlak handlowy ze Lwowa do Białogrodu, co wpłynęło korzystnie na rozwój miasta. W XVI wieku po śmierci Stefana Wielkiego, odrodziło się. W XVIII wieku, po zajęciu tych terenów przez Austrię, Suczawa zostaje stolicą Bukowiny. Dzisiaj podzielona jest na trzy główne dzielnice - kiedyś osobne osady. 

Jest więc: Itcani (stacja Suczawa Nord), Burdujeni (stacja Suczawa) i Scheia. Suczawa sprawia wrażenie miasta bardzo czystego i zadbanego, choć jako taka nie posiada centrum historycznego to jednak przyciągają uwagę liczne świątynie oraz zielone wzgórza z ruinami twierdzy. Tu w Domu Polskim znajduje się również siedziba Związku Polaków w Rumunii. Obiekt powstał w 1908 roku ze środków Wspólnoty Polskiej. 

Nie mieliśmy wiele czasu na zwiedzanie miasta (w między czasie padał deszcz), ale zdążyliśmy zobaczyć wspaniałą "twierdzę tronową" w której zamieszkiwali kolejni władcy mołdawscy, po której pozostały ruiny oraz suczawskie świątynie - a wśród nich: najważniejsza świątynia miasta Monastyr Świętego Jana Nowego i cerkiew Świętego Jerzego. 

Powrót zaplanowaliśmy inną trasą (okazała się sporo dłuższa niż przewidywaliśmy, ok. 60 km). Była męcząca a zarazem piękna. Ciągłe zjazdy i ostre podjazdy nie dawały wytchnienia naszym zmęczonym już nogom. Po drodze kilku naszych kolegów postanowiło zajrzeć do świątyni, którą mijaliśmy po drodze. Tam przywitał ich miejscowy pop, który dla wzmocnienia poczęstował ich mszalnym winem (podobno było znakomite!) 

Na kwaterę dotarliśmy późnym wieczorem w strugach deszczu. Przed pójściem spać zrobiliśmy sobie grillową kolację, aby nabrać sił przed kolejnym dniem. 

30.07.2008 r. (środa) 

Dziś zwiedzamy okoliczne miejscowości, w których zamieszkują Polacy. Wyruszamy rano, a naszym celem są wsie Kaczyka, Nowy Sołoniec i Plesza. 

Po drodze, nasz "pechowy" kolarz, po raz drugi ulega wypadkowi. Gdy zatrzymał się na chwilę, aby poprawić osprzęt rowerowy, w pełnym pędzie wpadł na niego, inny nasz kolarz zapatrzony na swoje przerzutki, zamiast przed siebie. I znowu, woda utleniona, plastry, trochę śmiechu, dowcipów i jedziemy dalej. 

Wszędzie spotykaliśmy się z ogromną życzliwością, nie tylko mieszkający tam Polaków, ale również Rumunów. Zdarzyło się, że mieliśmy drobną awarię roweru i zatrzymaliśmy się na poboczu, przy małej drewnianej chałupce. Było bardzo gorąco. Z domu wyszła starsza kobieta i przyniosła do picia wiadro zimnej wody wprost ze studni! Ta woda miała smak, smak Rumunii, ziemi, słońca, życzliwości. Była pyszna! 

Pierwsza wioska zamieszkana przez Polaków to Kaczyka (Cacica). W pobliżu słonego źródła stało niegdyś tylko kilka nędznych chałup. Okolica była prawie bezludna, bagnista, porosła gęstym lasem. Na bagnach gnieździły się dzikie kaczki - stąd prawdopodobnie wzięła się nazwa osady. Osada przerodziła się w wieś, kiedy osiedliło się w niej 20 rodzin górniczych z Bochni sprowadzonych przez rząd austriacki w 1792 roku. Miejscowi mówią, że nazwa pochodzi od Polaka Józka Kaczki, który rzekomo odkrył tutaj pokłady soli. Właśnie sól stała się przyczyną wszystkiego co dobre w Kaczyce. Kopalnia (eksploatowana także obecnie) powstała w XVIII wieku za sprawą cesarza Franciszka Józefa, który na Bukowinie poszukiwał złoży soli kamiennej. Wtedy też sprowadzili się do osady Polacy z okolic Bochni i niewątpliwy wpływ Polski można zauważyć w stworzonych dziełach solno- kopalnianych: podziemna kaplica, jeziorko, sala balowa, rzeźby - prawdopodobnie na kształt kopalni w Wieliczce. Dzisiaj mieszka tam wielu Polaków, a jeden z nich chętnie oprowadzał nasz po kopalni. 

W Kaczyce oglądaliśmy również największe w Rumuni Sanktuarium Maryjne. Pierwszym duszpasterzem katolickim w Kaczyce był polski ksiądz Klemens. Dzięki pomocy administracji Kopalni Soli zbudował murowany kościółek z wieżyczką. Kopalnia łożyła też na wyposażenie i oświetlenie kościoła, który poświęcono w 1810 roku. Przy jednym z bocznych ołtarzy odprawiano msze grekokatolickie dla Ukraińców. Znajduje się tu również kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Kult tego obrazu rozprzestrzenił się poza Bukowinę i utrzymał do naszych czasów. W 1900 r. biskup lwowski Józef Weber sprowadził do Kaczyki misjonarzy z Krakowa i wydał rozporządzenie o budowie nowej świątyni, którą wybudowali księża misjonarze dzięki ofiarności parafian, pątników, a także dzięki "cegiełkom" rozprowadzanym w Krakowie. Ze względu na walory architektoniczne kościół w Kaczyce uznany został za zabytek stylu neogotyckiego. Przeniesiono do niego obraz Matki Boskiej, który już wówczas uznano i uważano za cudowny. Wtedy też poświęcono kaplicę św. Barbary znajdującą się na terenie kopalni. W Sanktuarium znajduje się również replika groty w Lourdes, zbudowana przez ks. H. Wochowskiego. W grocie stoi figura najświętszej Maryi Panny i Bernadetty Soubirous. 

Z Kaczyki w strugach deszczu wyruszyliśmy dalej. Po drodze w małej miejscowości zatrzymaliśmy się na obiad (tu też obchodziliśmy urodziny naszej koleżanki rowerzystki! Powiedziała, że są to najpiękniejsze urodziny w jej życiu!)
cdn. 

BTR


Galeria zdjęć z wyprawy znajduje się na stronie internetowej Bankowego Towarzystwa Rowerowego www.btr.bsnaleczow.pl 

(0 głosów)