Napisane przez  K
19
Lut
2009

Kuracjusza strzępy dzienników... (5)

DZIEŃ JEDENASTY 

Kolejna pani, "spokojna", też wdowa, z okolic Rzeszowa. Jak się okazało, to cała szóstka [...], pochodzi z województwa podkarpackiego (dawniej rzeszowskiego), z wyjątkiem mnie. Atmosfera była swobodna: opowiadaliśmy humoreski i kawały, także "solone" [...], epizody z naszego życia... I tak od 19.00 do 22.30 spędziliśmy, kulturalnie i wesoło (bez śpiewów) kuracyjne "ostatki" 2008 roku.


[dopisano już późno w nocy]:
Z rozmów, które prowadziliśmy podczas mijających ostatków w pokoju [...] sanatorium "Górnik" wyłania się (także z moich wcześniejszych obserwacji) ciekawy wizerunek - na przykładzie tej małej grupki społecznej, ludzi o różnym statusie i wykształceniu - dużej więzi mieszkańców Podkarpacia, może nie tak z religijnością, jak raczej z Kościołem i - przede wszystkim - jego duchowieństwem. Jest to bardzo złożony, o wielu uwarunkowaniach, problem. Szczególnie w tej części Podkarpacia. [...]. 

DZIEŃ DWUNASTY 

[Nic szczególnego] 

DZIEŃ TRZYNASTY 

Gdy szedłem zielonym szlakiem od "Bełkotki", przez las "Winiarskiej", pod górę, błysnęło słońce wśród chmur i na krótko oświetliło korony i górne partie pni drzew. Była 15.50 i na chwilę zrobiło się wiosennie i ciepło w tym zimowym, bez śniegu, lesie. Odezwały się ptaki... Zmęczenie, to już u mnie norma. Schodząc w dół leśną drogą usłyszałem z tyłu ni to pisk, ni to przeraźliwy skrzyp. Obejrzałem się: ostro hamując zjeżdżał za mną na górskim rowerze jakiś amator krosu, w ciemnych okularach i obcisłym trykocie kolarskim. Poślizgiem wjechał na jedyną, na odcinku od źródła, przez górę, do skraju lasu, niewielką i wąską połać lodu... i zjechał w dolinę, do Zdroju. Unikając skrótów [...], doszedłem asfaltową, międzysanatoryjną, drogą i schodkami do "Górnika". Na podeście, przy bramce stał znajomy z dwu pieszych wycieczek grupowych, w których brałem udział, pociągając papierosa (w budynku sanatorium obowiązuje zakaz palenia). Porozmawialiśmy o turystyce i większych korzyściach z wyjazdów na kurację późną wiosną i latem, gdy dzień jest długi i przyroda bardziej przyjazna dla amatorów spacerów. 
Mój rozmówca - dużo spaceruje razem z żoną, która przed chwilą weszła do sanatorium - mimo jeszcze w miarę młodego, no, średniego wieku (przystojny brunet, gdzieś chyba koło pięćdziesiątki lub tuż po jej ukończeniu), jest emerytowanym wojskowym ze Straży Granicznej, rodem z Końskich, a mieszkający w Kętrzynie. Gdy brałem klucz od pokoju, pani w recepcji podała mi list [...] ze Szwecji i rachunek - fakturę "odpłatności kuracjusza", opiewający na kwotę 573,00 zł, plus pokwitowanie za opłatę uzdrowiskową (klimatyczną) - 26,25 złotych. Siostra - jak obiecała podczas naszej rozmowy telefonicznej - przysłała w liście kartkę pocztową z katedrą w Skara i swoje zdjęcie na tle zabudowań i zieleni w dawnej posiadłości, dzisiaj muzeum, Karola Linneusza.
Skończyłem czytać książkę Grossa "Strach". Jest w niej to, co spodziewałem się przeczytać. Dla przeciętnego, inteligentnego Polaka [...] rzeczywiście, jej treść może być szokiem. I oto - jak się wydaje - chodziło autorowi [...]. Myślę, że nadszedł już czas, by historyk, czy historycy; by podjął się ktoś, w oparciu o solidne źródła, bez emocji i w pełni obiektywnie [...] opisać dzieje stosunków polsko-żydowskich i wyjaśnić podłoże antysemityzmu. Ukazując źródła - winy obu stron - jego rozwój i skutki. 

DZIEŃ CZTERNASTY 

Rano mgła... Szczelnie otuliła cały Iwonicz Zdrój i nic nie było widać na kilka kroków. O 7.30 zszedłem do pielęgniarek zmierzyć ciśnienie (przełożona, która mierzyła ciśnienie, okazała się koleżanką mojego kolegi Rysia W. z miasta L.). 130/80! Tak trzymać. Po śniadaniu - dobrze, smacznie i wystarczająco, przynajmniej dla mnie, nas tu karmią - od 9.00 zabiegi: kąpiel mineralna, laser na kręgi szyjne, gimnastyka. W przerwie, przed aquavibron'em (ładna i sympatyczna studentka, praktykantka z Piotrkowa Trybunalskiego, wyjechała już wczoraj z koleżanką do Katowic) zrobiłem - to niemal reguła - w pokoju kawę. 

Ale wcześniej zaszedłem, wiedziony jakimś dziwnym instynktem, na hol koło recepcji. W mojej obecności, gdy siedziałem 2-3 minuty na kanapie, przyszedł listonosz, położył paczkę przed recepcjonistką i... padło moje nazwisko. Zaskoczony podniosłem się z kanapy i oznajmiłem, że to ja, we własnej osobie. Pokwitowałem paczkę... To mi Jasio K. zrobił niespodziankę. W paczce dwie duże "piersiówki" z nalewkami, morelówką i, chyba, wiśniówką lub ratafią. Będzie trunek na pożegnalny wieczór naszego, stolikowego, towarzystwa. Zrobiłem kawę i zadzwoniłem do mojej K., a zaraz potem do Grześka z życzeniami urodzinowymi [...]. Oczywiście zadzwoniłem także do Janka z podziękowaniem za niespodziankę - paczkę z C2H5OH. 

Po obiedzie krótkie leżenie i lektura "Polityki"; wymarsz na codzienny spacer. Idąc, starałem się zapamiętać nazwy pustych willi i pensjonatów, na ogół wymagających już generalnego remontu. I tak po kolei: "Zofiówka" (wystawiona na sprzedaż), "Barbórka", "Biały Orzeł", "Mały Orzeł", "Lutnia" (także na sprzedaż)... i zapewne parę jeszcze innych obiektów. Minąłem oba, nowy i tuż obok stary, drewniany, kościoły, mając po lewej ręce Iwonicki Potok. Śnieg kilka dni temu stopniał i odsłonił - jak wszędzie; podobnie jest także w moim Zdroju - rozrzucone na skraju leśnego parku puste butelki i inne nieczystości, walające się na stoku Gloriety i Góry Borowinowej. Murowane domy i wille, usytuowane na wąskim pasie ziemi między potokiem a ulicą ukazywały wstydliwie [...], swoje brzydkie tylne ściany. Natomiast od frontu - zupełnie inny widok: świeże tynki, szerokie okna witryn sklepów i punktów usługowych; barwna mieszanina szyldów i tablic informacyjnych. Po drugiej stronie ulicy Słonecznej nowoczesny i obszerny gmach Galerii "Glorieta" (w budowie lub przebudowie). 

CDN. 

Kyrzej
(0 głosów)