Napisane przez  BW
20
Lut
2003

O minionym spotkaniu - z perspektywy czasu

Oby Polska nie została płatnikiem netto po wejściu do Unii Europejskiej. Ochronić naszą ziemię ustawą ograniczającą jej zbyt swobodny obrót. Umożliwić konkurencyjność naszej produkcji rolnej, zwiększając sumę dopłat bezpośrednich. Zmodyfikować procedurę programu SAPARD tak, by pieniądze napływały do inwestora nie po wykonaniu inwestycji, ale w trakcie jej realizacji. Aby decydenci w Unii Europejskiej brali pod uwagę opóźnienia gospodarcze Polski, wynikłe przez lata izolacji od Zachodniej Europy. Tymi stwierdzeniami - apelami podsumować można spotkanie przedstawicieli naszego, lokalnego środowiska politycznego z Wiceministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Sekretarzem Stanu - Czesławem Siekierskim. Gościł on w Nałęczowie na zaproszenie Burmistrza Wojciecha Wójcika oraz dyrekcji ODR w Końskowoli- Andrzeja Ryla, Eugeniusza Polaka. Spotkanie to odbyło się 18.10.2002 r. i wzbogacało repertuar wydarzeń przedwyborczych.


   Problematyka spotkania dotyczyła spraw integracji z UE - jakie szanse, ale i zagrożenia niesie ona dla polskiej gospodarki rolnej - skutków integracji na przykładzie gospodarstw rolnych. Przedstawienia nowego stanowiska negocjacyjnego Polski. Możliwości uzyskania dotacji dla gospodarstw z programu SAPARD i programów rolno-środowiskowych. A także roli i znaczenia samorządu terytorialnego oraz możliwości uzyskania wsparcia finansowego inwestycji.
   Tematyka dotycząca bezpośrednio środowiska rolniczego, interesowała ludzi - zawodowo lub z urzędu związanych ze sprawami rolników i wsi - z naszej gminy i sąsiadujących gmin. W spotkaniu wzięli udział także przedstawiciele opozycyjnych ugrupowań politycznych.
   Z perspektywy czasu, ma to już inny wymiar i dobrze rokuje na przyszłość, kiedy to o pewnych sprawach trzeba będzie mówić ponad podziałami politycznymi.
   Wiceminister w swoim wystąpieniu nakreślił obecną sytuację wsi, biorącej na siebie ciężar transformacji. A jednocześnie zwrócił uwagę na to, że "do spraw wsi trzeba podchodzić z dystansem. Nie chodzi o to, żeby ta grupa dostała więcej, ale by nie ponosiła większych kosztów przemian gospodarczych". Jak zróżnicowane jest polskie rolnictwo - wiadomo - od gospodarstw, które zapewniają byt tzw. gospodarstwa socjalnego, przez wielohektarowe gospodarstwa produkcyjne po gospodarstwa-laboratoria, które spełniają najwyższe unijne wymogi. Jest ich niewiele w porównaniu z tymi socjalnymi. W Polsce jest tylu rolników, ilu w UE z tym, że u nas z konieczności, a nie z wyboru. Niewątpliwie po wejściu Polski do Unii wiele gospodarstw przestanie istnieć. Przemiany i pewne uporządkowanie czeka polską wieś.
   Nowe stanowisko wobec Unii, to próba wynegocjowania korzystniejszych warunków finansowych. Takich, by Polska przez pierwszy rok po wstąpieniu do UE nie płaciła więcej niż pobierała ze wspólnotowego budżetu. Negocjować trzeba w kwestii dopłat bezpośrednich oraz uzyskać okres 3 -4 lat na wyrównanie dopłat do naszego rolnictwa z unijnym- nie dłużej. Dopłaty mają wspomóc produkcję rolną, sprawić, że polskie produkty będą mogły nie tylko jakościowo, ale i cenowo konkurować z unijnymi. Cz. Siekierski zasygnalizował także m.in. narastający problem z płatnikami KRUS-u, jak to określił "więcej dawców niż biorców".

   Najciekawszą częścią spotkania z Wiceministrem były pytania od zgromadzonych słuchaczy. Rolnicy pytali, co produkować, jak będzie z dotacjami do produkcji chmielu? Co wiadomo w sprawie biopaliw? Pytania z rzadka były pytaniami ,a raczej wyrażaniem własnych poglądów, doświadczeń. Rolnicy zaangażowani w działalność w organizacjach rolniczych narzekali na brak porozumienia, współpracy ugrupowań rolników, dzielących się a nie jednoczących. Wskazywano na brak silnego lobbingu na rzecz rolników i wsi. Narzekano na sytuację ludzi na wsi, rzeszy bezrobotnych w kraju. "Czy mamy być tanią siłą roboczą w krajach Unii? Iść żebrać?"-pytał emeryt, ale odpowiedział sam, że "Nie, bo trzeba mieć swoją godność". Poruszano problem sprzedaży polskiej ziemi cudzoziemcom - należy wprowadzić rozsądne ograniczenia, co do kupna, czy dzierżawienia gruntów. To samo w przypadku importu towarów, byśmy nie byli tylko rynkiem zbytu- "Ograniczenia to nic złego. Trzeba dbać o swoje interesy jako państwo, bo każdy w UE pilnuje swoich spraw, by nie stracić jako naród." Cz. Siekierski. Rozmawiano też o możliwościach budżetów gmin, które muszą być wzbogacane o środki pozarządowe, uzyskiwane z funduszy, by realizować konieczne inwestycje gminne.

   Unijny program - SAPARD jest dla tych, którzy dysponują własnymi środkami na inwestycje i nie jest skrojony na miarę możliwości gminnych budżetów czy indywidualnych rolników. Ale są gminy, producenci rolni, którzy korzystają z tego programu efektywnie- takie, które już teraz dobrze prosperują i niewiele im brakuje do unijnych wzorców. W sprawie systemu zintegrowanego zarządzania i kontroli IACS trzeba powiedzieć, że nastąpiły kilkumiesięczne opóźnienia- rozpoczyna się znakowanie bydła, a trzeba jeszcze zewidencjonować wszystkie działki rolne, by mógł działać prawidłowo system unijnych dopłat bezpośrednich. Dużo pracy, mało czasu. "Negocjacje trwają jeszcze można zrobić wiele" - Cz. Siekierski.

   Spotkanie to nie miało na celu dyskusji, czy trzeba wejść do UE, czy też nie. Stanowiska przedstawicieli władz lokalnych i samych rolników wykazały, że są różne poglądy w tej kwestii.
   Teraz, gdy negocjacje z Unią Europejską zwieńczone zostały sukcesem, potrzebny jest dialog nie tylko między nami, ale i poza naszym lokalnym środowiskiem z przedstawicielami władz państwowych. To pozwala na bezpośrednie zasygnalizowanie naszych problemów, czy obaw i zasięgnięcie wiedzy u źródeł.

B.W
(0 głosów)