Napisane przez  Radek Kisielewski
20
Maj
2014

Kultura, głupcze!

To powiedzenie zawarte w tytule jest dość często spotykane. Jest parafrazą hasła wyborczego Billa Clintona, który w 1992 roku wobec kryzysu gospodarki amerykańskiej zdecydował się użyć dosadnego stwierdzenia, zwracającego uwagę, iż najważniejszą kwestią dla rozwoju Stanów Zjednoczonych jest gospodarka. „It’s economy stupid” czyli „Liczy się gospodarka głupcze”. Użyłem zmodyfikowanej wersji tego sformułowania, by podkreślić znaczenie kultury w rozwoju Nałęczowa.

Zanim jednak przejdę do sedna sprawy, chciałbym jeszcze zachęcić czytelników „Gazety Nałęczowskiej” do krótkiej refleksji. W czasie moich studiów, na zajęciach dotyczących filozofii, jeden z bardziej cenionych przeze mnie wykładowców opowiadał o swoich podróżach koleją, podczas których oddawał się głębokim rozmyślaniom. Patrząc przez okno, gdy kierował swój wzrok gdzieś daleko, widział wybrany element krajobrazu długo, wyraźnie… Mógł go obejrzeć sobie dokładnie, zapamiętać i wyrobić sobie o nim swoją opinię. Gdy spojrzał w dół blisko umykających torów, obraz był rozmazany, nie zauważał szczegółów i tak naprawdę nie wiedział, na co patrzy. Te spostrzeżenia stały się podstawą do ważnej zasady życiowej: „żeby o czymś wyrobić sobie właściwą opinię, trzeba nabrać do tego dystansu”. Dlatego z przyjemnością czytałem refleksje Pawła Wałęckiego, który opowiedział na łamach gazety o swoich wrażeniach po kilku latach od wyjazdu z Nałęczowa.

Mimo iż nie mieszkam daleko od Nałęczowa, moje zaangażowanie w pracę zawodową spowodowało, iż nabrałem dystansu do rzeczywistości nałęczowskiej. Do minionego roku nie miałem zbyt często okazji jeździć uliczkami, spacerować po parku, siadać w kawiarenkach i spotykać się z przyjaciółmi lub sąsiadami. Niedawno jednak związałem się z Nałęczowem za sprawą mojej działalności gospodarczej. Dystans paru lat „odpoczynku od Nałęczowa” zaowocował refleksją, którą chciałbym się podzielić.
Od ponad roku poznaję Nałęczów na nowo. Cieszą mnie zmiany wizerunku, choć nie zawsze zgadzają się z moim pojmowaniem estetyki i specyfiki miasta. Inwestycje, poprawa infrastruktury, budowy, remonty itd. zdecydowanie sprzyjają zmianom Nałęczowa, choć niejednokrotnie budzą skrajne opinie. To one kształtują pewne ramy, warunki, w których będzie się rozwijało nasze miasto i uzdrowisko. Podobnie jak założyciel Nałęczowa Stanisław Małachowski najpierw wybudował piękny pałac i park, a zatem stworzył warunki do tego, by z tego miejsca korzystali ludzie. Ponad 200 lat temu budynki, ogrody, naturalne otoczenie, mikroklimat i znamienite towarzystwo rodu Małachowskich przyciągnęły szereg wyjątkowych postaci ze świata kultury. W konsekwencji Nałęczów stał się miejscem magicznym, modnym, natchnionym kulturą i to kulturą najcenniejszych wartości.

Celowo w tytule mojego tekstu użyłem parafrazy hasła wyborczego. Chcę zwrócić uwagę wszystkich czytelników GN na rolę kultury. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież kultura w Nałęczowie jest na przyzwoitym poziomie i że nie to nam tak naprawdę potrzebne, aby się dobrze rozwijać. Ja jednak zdecydowanie twierdzę... rozwój Nałęczowa to rozwój tylko przez kulturę!

Może na początku warto byłoby sprecyzować, czym jest kultura. Jeszcze podczas zajęć akademickich słyszałem mnóstwo definicji kultury. Jedni uważali, że kultura to ogół wytworów ludzkich, inni ograniczali to pojęcie do grzecznego zachowania. A kultura to najprościej mówiąc dbałość, poszanowanie, pielęgnowanie i rozwój wartości.
Jakich wartości? Otóż wszystkich ludzkich wartości, czyli tego, co jest ważne i cenne dla człowieka, począwszy od zieleni na trawniku po wartości duchowe.
Czasy nam obecne charakteryzują się rozkwitem i powszechnym panowaniem kultury masowej, szeroko wpływającej na odbiorców, bazującej na wybiórczo wybranych wartościach i to najczęściej na tych wartościach, które oscylują blisko sfery instynktów biologicznych. Tego wątku nie muszę specjalnie rozwijać, gdyż wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, czym nas na co dzień zarzucają media. Oczywiście nie są to wartości złe i jakże nudne byłoby bez nich nasze życie. Tyle że powinniśmy sobie zdawać sobie sprawę z tego, które z wartości służą najbardziej naszemu rozwojowi i idąc dalej rozwojowi Nałęczowa. I tu dochodzę do najważniejszej kwestii i muszę zdecydowanie stwierdzić, iż Nałęczów to winno być miejsce kultury przez duże „K”, im dalej od kultury masowej, tym lepiej.

Źle stałoby się, gdyby Nałęczów zyskał miano idealnego miejsca na firmowy wyjazd integracyjny, na festyn, huczną masową imprezę lub jakiś rodzaj wyścigów. Opustoszały Nałęczów w okresie tzw. „po sezonie” to realny czarny scenariusz. Już teraz okazuje się, że jeśli nie można pospacerować po parku, skorzystać z dofinansowywanego pobytu w sanatorium lub pojeździć pojazdami terenowymi po wąwozach, to nie ma po co tu przyjeżdżać. Zawody balonowe, Tour de Pologne przetaczają się w kilka dni jak tsunami przez Nałęczów, a potem? Ktoś może powiedzieć, że jedno spa to za mało, mamy za mały basen, za mało ścieżek rowerowych, kortów, boisk, nie ma klubów nocnych, dyskotek itd. i w pewnej mierze będzie miał rację. Jednak nawet gdyby te pozorne braki były uzupełnione, to nie wpłynie to na zwiększenie ilości miłośników Nałęczowa, bo nie wydobędzie jego wyjątkowości. Nic z wymienionych elementów nie wydłuży sezonu turystycznego i nie przysporzy gości na tyle, aby np. w listopadzie nie narzekały na brak frekwencji restauracje, pensjonaty, kwatery prywatne i cały zestaw punktów usługowych, jak np. salony kosmetyczne, fryzjerskie, handlowe itd.

Nałęczów potrzebuje kultury i specyficznej pielęgnacji wartości. Temat można rozwijać na różne sposoby, gdyż katalog wartości Nałęczowa jest olbrzymi. Zachęcam czytelników do refleksji na ten temat i do wymiany spostrzeżeń na łamach GN.

(0 głosów)