Napisane przez  BW
16
Mar
2007

Bilans strat po styczniowej wichurze

PRZEŻYLIŚMY CHWILE GROZY
   Jak co dzień wybrałam się do pracy na siódmą. Po drodze mijałam leżące w poboczach, połamane, pnie drzew. Gdzieś w oddali słychać było syreny wozów strażackich, to nasze jednostki OSP dzielnie usuwały skutki nocnej wichury. Wydawałoby się, że najgorsze już minęło... - tak Iwona Pawłocik z Drzewiec opowiada o piątkowym poranku 19 stycznia, który na długo pozostanie w jej pamięci.



NIE MA DACHU!
   - O 7:30 byłam już w pracy, odebrałam telefon od syna, który z przerażeniem krzyczał, że zerwało dach naszego domu. Uznałam, że po raz kolejny zadziałała dziecięca wyobraźnia, ale postanowiłam wrócić do domu i to sprawdzić. Widok, który zastałam na miejscu, wywarł na mnie piorunujące wrażenie i dosłownie ściął z nóg. Nie miałam sił, żeby wyjść z samochodu. Poczułam się taka bezsilna. Co teraz zrobić? Jak sobie poradzę? - wspomina tamte chwile grozy pani Iwona.

POMOC
   Wieść o zdarzeniu lotem błyskawicy rozeszła się po okolicy.
   - W momencie kiedy sądziłam, że zostałam sama z moim problemem, w obliczu nieszczęścia jakie mnie dotknęło, nadeszła pomoc. Jak się później okazało cała wieś, jak i mieszkańcy okolicy solidarnie pośpieszyli z pomocą, tak że niemal natychmiast rozpoczęto walkę ze zniszczeniami Obecnie wszystko jest dokładnie zabezpieczone, a poddasze prowizorycznie odbudowane i pokryte folią. Właściwy remont i odbudowa uszkodzonych górnych kondygnacji domu rozpocznie się w kwietniu - mówi Iwona Pawłocik.
   W sumie dziewięć rodzin z terenu gminy Nałęczów uzyska pomoc finansową z powodu strat poniesionych w wyniku wichury.
   - Gmina wystąpiła z wnioskiem do Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie o przyznanie poszkodowanym pomocy finansowej w kwocie do 6.000 zł. - wyjaśnia wiceburmistrz Mariusz Topolski.

BILANS STRAT
   Wichura, która przetoczyła się 18/19 stycznia przez teren gminy Nałęczów, poczyniła wiele szkód. Powalone drzewa, pozrywane dachy, zerwane linie elektryczne. Pełne ręce roboty mieli elektrycy, strażacy, którzy non stop odbierali wezwania od mieszkańców. W parku zdrojowym wiatr niszczył kilkadziesiąt drzew, na Chatę Żeromskiego spadła gałąź topoli. Na szczęście niewiele szkód poczyniła. Również przy kaplicy św. Karola Boromeusza wiatr złamał kilka drzew, które runęły na skarpę, a nie na drewnianą kapliczkę.    - To cud. Opatrzność czuwa - mówili wierni przychodzący oglądać ten zatrważający widok po huraganie.
   Dobrze, że dwa dni wcześniej pracownicy MZGKiM obcięli gałęzie wystające nad jezdnię na Armatniej Górze, to uchroniło kierowców przed spadającymi gałęziami. Jednak w innych miejscach miasta i gminy kilka złamanych gałęzi tarasowało przejazd i wiele osób może mówić o prawdziwym szczęściu.
   Wiatr nie oszczędził też nałęczowskiego cmentarza.
   - Na naszym cmentarzu zawaliło się jedno drzewo, uszkadzając siedem nagrobków. Straty zostały zgłoszone w PZU i obecne czekamy na decyzję. Powalone drzewo będzie sprzątnięte, gdy tylko pozwoli na to pogoda - informuje ks. Marek Czerko. - Do 30 marca postaramy się wyciąć pięć zagrażających drzew, na które mamy pozwolenie od Konserwatora Zabytków. Straty podliczają również elektrycy:
   - W Nałęczowie i okolicach zostało zerwanych wiele linii elektrycznych, złamanych słupów, uszkodzonych elementów w transformatorach. Szacujemy, że łącznie naprawy będą kosztowały nasz zakład ok. 30.000 tysięcy zł - mówi Dorota Szkodniak, rzecznik prasowy "Lubzelu".

ZŁOTE SERCA
   Jak gmina długa i szeroka można było się natknąć na żniwo huraganu, np. w parku w Czesławicach, na wieżyczce kaplicy w Sadurkach, w Bronicach, ale największe chwile grozy przeżyła właśnie rodzina pp. Pawłocików z Drzewiec, której wiatr zerwał dach z domu.
   - Dzisiaj pragnę podziękować mieszkańcom Drzewiec i okolic za okazaną pomoc - mówi wzruszona Iwona Pawłocik. -To dzięki ich złotym sercom i zaangażowaniu, nie zostaliśmy sami. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie jakiego doświadczyłam ja i moja rodzina.

(BW)

 

(0 głosów)