Napisane przez  red
22
Kwi
2004

Mogło dojść do tragedii

We wtorek (16 marca br.) do naszej redakcji zadzwonił zdenerwowany czytelnik z informacją, że numer pogotowia 999 - nie odpowiada. Sprawdziliśmy - i rzeczywiście, po wykręceniu 999 z telefonu w Nałęczowie można było usłyszeć: "nie ma takiego numeru"

   Jak pisaliśmy w poprzednim numerze GN, od nowego roku została zlikwidowana dyspozytornia pogotowia w Nałęczowie, a numer 999 powinien łączyć z dyspozytornia w Puławach. Zadzwoniliśmy więc na numer puławskiej dyspozytorni pogotowia. Dowiedzieliśmy się, że Puławy wielokrotnie interweniowały w tej sprawie w TPSA - niestety, bezskutecznie. Z myślą, o podaniu mieszkańcom Nałęczowa i kuracjuszom, jak najszybciej "zastępczego" telefonu do dyspozytorni w Puławach powiadomiliśmy o sprawie Dziennik Wschodni.
   Okazało się to niepotrzebne, Dziennikowi udało się bowiem zmusić TPSA do prawidłowego przekierowania numeru 999 jeszcze tego samego dnia po południu. Przedtem jednak dziennikarze musieli zadzwonić do TPSA w Warszawie, Krakowie, do Błękitnej Linii TPSA (tam przełączano ich z numeru na numer), żądano od nich podania nazwiska konsultanta TPSA zajmującego się sprawą, i numery tejże sprawy...

   Po raz kolejny Telekomunikacja Polska S.A wykazała się rażącą niefrasobliwością i bałaganem kompetencyjnym, tym razem stawiając na szali ludzkie życie i zdrowie. Monopolista jakim jest w Nałęczowie TP S.A. wymaga od swych klientów znajomości struktur tej "sympatycznej" firmy, nawet gdy wina leży ewidentnie po stronie operatora. TP S.A. zlikwidowała swą placówkę w willi Ukraina przy ul. Armatnia Góra. Zdaniem rzeczniczki firmy Błękitna Linia miała być remedium na wszystkie kłopoty abonentów. Opisany przykład dowodzi jak konieczną jest realna demonopolizacja rynku telefonii stacjonarnej, bowiem Telekomunikacja Polska S.A. potrafi skutecznie nękać swych klientów ociągających się z opłatami lecz nie wiele robi by ponieść jakość swych usług.
(0 głosów)