Napisane przez  JW
27
Sty
2005

Taki był Nałęczów 57 lat temu

Współcześni mieszkańcy Nałęczowa nie mają pojęcia jak wyglądały ulice miasta 57 lat temu. Dzisiaj gdy chodzimy po kostkowych chodnikach przy ulicy Lipowej, 1-go Maja, Poniatowskiego czy Armatniej Górze trudno sobie wyobrazić, że były czasy, kiedy ulica 1-go Maja była żwirowa. Były na niej jesienią kałuże wody i błota a poziom jej przy moście był 2 metry niższy.

   Jeszcze dzisiaj pamiętam, jak kulawy urzędnik gminy w 1947 roku powłócząc nogą garnął nią błoto ulicy. Teraz gdy wszystkie ulice są asfaltowe, a chodniki są nawet na odległych wsiach i koloniach, nikt nie myśli, że było tu aż tak podle.
   Dawne widoki Nałęczowa przypomina dziś jedynie ulica Głębocznica, znajdująca się w samym centrum miasta, na której widzimy pokruszone płyty chodnikowe, przewracające się na druty elektryczne drzewa, zagrażające życiu przechodniów - mieszkańców i kuracjuszy. Przeszkadza też w przechodzeniu osuwająca się glina ze zboczy. Robi to wszystko fatalne wrażenie.
   Podobnie jak ta ulica, wyglądał cały Nałęczów 57 lat temu. Opisał go w 1947 J. Wrzos, dziennikarza "Gazety Ludowej". Poniżej przytaczamy artykuł p. Wrzosa (Gazeta Ludowa nr 204 z 1947 r)

Zniszczenie Nałęczowa
Pożałowania godny los pamiątek


   Uzdrowisko Nałęczów na przestrzeni 145 lat swego istnienia dwa razy ucierpiało wskutek działań wojennych - w czasie wojny europejskiej 1914 r, i w roku 1940 od okupanta niemieckiego. Szczerzy miłośnicy Nałęczowa odbudowali Zakład Leczniczy, w którym odzyskało zdrowie dziesiątki tysięcy chorych, stale tu przyjeżdżających z całego kraju. Po ustąpieniu Niemców Zakład Leczniczy Nałęczów został przejęty przez Ministerstwo Zdrowia i oddany Zw. Inwalidów celem założenia tam szkoły.
   Od lat 45 przyjeżdżałem do Nałęczowa, by tu wypocząć i nabrać nowych sił do pracy, lecz wojna przeszkodziła mi w dalszych przyjazdach. Obecnie dopiero, gdy wypadło mi być dwa dni w Nałęczowie, nie mogłem go poznać na skutek zniszczeń i zaniedbania. (...)

   Przykro jest patrzeć jak Nałęczów obecnie jest dewastowany. Brak opieki sprawił, że piękne łazienki z dnia na dzień znikają - co dzień mniej okien, drzwi, a sufit i dach rozkradziony. Jest to trzeci okres kompletnego zniszczenia. W przepięknym starym parku zniknęły trawniki i rzadkie okazy krzewów, wydeptane przez 10 krów, dla których urządzono tu pastwisko.
   Pośród parku stoi pomnik St. Żeromskiego, wybudowany w 1926 r. Ze składek publicznych. Podczas odsłonięcia tego pomnika urządzono tu b. liczny zjazd literatów, wygłoszono do kilku tysięcy przybyłych gości płomienne przemówienia na temat twórczości Żeromskiego, zapewniając, że społeczeństwo polskie otoczy pomnik należytą opieką. (...)

   Bol. Prus, wielki miłośnik Nałęczowa, doczekał się również pomnika, który stoi obok pałacu Małachowskich, obecnie zaniedbany ze śladami błota i stanowi cel, do którego wyrostki rzucają kamieniami.
   Sala Księcia Józefa Poniatowskiego w pałacu i sala Sienkiewicza służą jako bufet na przeróżnych zabawach urządzanych tam w każdą niedzielę, a obficie zakropionych alkoholem.
   Na domiar złego w tym miejscu pełnym pamiątek, urządzono kolonie dla 250 dzieci, pozbawionych troskliwej opieki wychowawców, co staje się największa plaga dla parku.
   Podobno istnieje "Two Przyjaciół Nałęczowa", lecz niestety od 1938 roku nie daje znaku życia o sobie. Jako martwa instytucja dopuściło do tego, że wyrąbany został własny park zakładu o 26 morgach z pięknymi, starymi drzewami. W godnym pożałowania stanie znajduje się także chata Żeromskiego, mieszcząca tyle pamiątek po znakomitym pisarzu - niedostępna dziś dla nikogo

J. Wrzos.

Przygotował do druku
Stefan Butryn
(0 głosów)