Napisane przez  ZK
16
Mar
2007

Charz B - "NIE"

IV sesja rady miejskiej (30 stycznia 2007)

   Podczas czwartej sesji Rady Miejskiej, kiedy to już wydawało się, że i ta sesja będzie równie bezbarwna, nudna i pozbawiona emocji oraz kolorytu, jak wszystkie poprzednie, w których Państwa sprawozdawca chcąc nie chcąc uczestniczył; kiedy prawie zacząłem przysypiać, pojawił się temat Charza B



   Przedsmak prawdziwych, czekających nas później emocji mieliśmy już wówczas, gdy radni przystąpili do debaty nad zgodnością uchwalanego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru Charz B ze Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Gminy Nałęczów. Wydało się, że chodzi o zwykłą formalność - stwierdzenie zgodności dwóch dokumentów. Jednomyślna jak dotychczas Rada Miejska decyzją głosów osiem "za" do sześciu wstrzymujących się, podjęła decyzję o zgodności w/w dokumentów.
   Wanda Chmielewska, architekt biura projektowego, które opracowywało plan dla obszaru Charz B, przedstawiła założenia planu radnym i zgromadzonym na sali. Następnie rozgorzała ożywiona dyskusja nad zagadnieniem zasadniczym - sensem uchwalania w ogóle planu zagospodarowania przestrzennego dla tego obszaru (13, 5 ha wzdłuż granicy z Lasem Wojciechowskim, na zachód od drogi Nałęczów - Wojciechów).
   Przeciwnicy uchwalenia planu, w tym głównie radni Bogdan Pecio oraz Robert Matysiak twierdzili, że nie ma żadnego uzasadnienia dla zabudowy tego obszaru. Padały argumenty, że z ekonomicznego punktu widzenia gmina (czyli wszyscy mieszkańcy) będzie musiała ponieść koszty budowy infrastruktury, w dziewiczym niemal terenie na rzecz wąskiej grupy osób. Poddawano w wątpliwość lokalizowanie zabudowy w bezpośrednim sąsiedztwie lasu, na obszarze, do którego nie prowadzi żadna droga. Z sali padały argumenty, że rdzenni mieszkańcy, którzy sprzedawali te grunty jako działki rekreacyjne lub grunty orne nie zostali przez nikogo poinformowani, że te tereny mogą w najbliższym czasie zostać przeznaczone pod zabudowę i zbywali je za niewielkie pieniądze (hektar za kilka tysięcy złotych). Padło pytanie w czyim interesie i na czyją korzyść działają radni, uchwalając plan zagospodarowania dla tego terenu?

   Kiedy wydawało się, że padły już wszystkie argumenty, a sytuacja osiągnęła impas, głos zabrał burmistrz Andrzej Ćwiek, przekonując, że nie da się już odwrócić podjętych decyzji, a skoro dotarliśmy do tego punktu, należy ponieść konsekwencje i uchwalić plan w takim kształcie, w jakim został przygotowany. W tym momencie zarządzono kilkuminutową przerwę.

   W czasie przerwy w kuluarach odbywały się ożywione rozmowy, próbowano szacować szanse i przewidywać możliwe rozstrzygnięcia. Wydawało się, zwłaszcza po wystąpieniu burmistrza, że wynik jest rozstrzygnięty i będzie taki sam, jak w poprzednim głosowaniu.
   Po przerwie przystąpiono do głosowania. Nieoczekiwanie stosunkiem głosów osiem do sześciu podjęto decyzję o nie uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Charza B. Na sali zapanowała cisza i pełna konsternacja. Nie wiadomo, czy bardziej byli zaskoczeni zwolennicy czy przeciwnicy podjętej decyzji. Z dobrze poinformowanego źródła (informatora siedzącego po mojej lewej stronie) dowiedziałem się, że w chwili ogłaszania wyniku głosowania pani sekretarz zbladła...
   Kiedy emocje zaczęły stopniowo opadać, prawie niepostrzeżenie podjęto kolejną uchwałę zmieniającą uchwałę Nr XIII/48/91 z dnia 8 lutego 1991r. w sprawie ustalenia statutów sołectw z terenu gminy Nałęczów.

(ZK)

 

(0 głosów)