Napisane przez  red
16
Gru
2006

Nie jestem naiwnym idealistą

W niedzielę wyborczą 26 listopada ok. godz. 15-tej z kandydatem na burmistrza Nałęczowa Andrzejem Ćwiekiem rozmawiał Zbigniew Kasprzak - reporter "Gazety Nałęczowskiej"

ZK: Jakie nastroje panują w rodzinie Ćwieków na kilka godzin przed zakończeniem głosowania w drugiej turze wyborów? Czy w lodówce mrozi się szampan? Słyszałem, że ktoś przygotował fajerwerki?
Andrzej Ćwiek: Niedzielę spędzam w moim domu w gronie rodzinnym. Szampan się nie mrozi, a nastroje związane z wynikiem wyborów są mieszane. Po doświadczeniach kilku ostatnich dni, kiedy to spotkałem się z gwałtownymi atakami na moją osobę ze strony różnych osób, grup i środowisk, nie wiem czego się spodziewać i jakich wyników oczekiwać. Muszę powiedzieć, że jestem już zmęczony atmosferą, jaka wytworzyła się wokół mnie i mojej rodziny w związku z II turą. Jeśli chodzi o fajerwerki, to także o tym słyszałem, ale nikt nie ustalał tego ze mną. Wiem, że odpalanie fajerwerków wymaga zgody, niestety, nie mam na to wpływu.
- Jak Pan ocenia przebieg kampanii wyborczej przed drugą turą wyborów: przebieg debaty, Pana spotkania z wyborcami, incydenty, które miały miejsce w trakcie kampanii wyborczej (anonimy kierowane pod Pana adresem, zrywanie i zaklejanie materiałów wyborczych konkurenta Pana hasłami wyborczymi)?
- Organizację i przebieg debaty oceniam pozytywnie. Uważam, że była to debata na dobrym poziomie. Przyznaję, że spodziewałem się jakichś "sztuczek" ze strony konkurenta i byłem pozytywnie zaskoczony, że nic takiego nie miało miejsca. Jestem świadomy, że reakcje widowni były takie, a nie inne, bo większość stanowili mieszkańcy Nałęczowa. Dlatego trudno ocenić wynik debaty. Jeśli chodzi o kampanię wyborczą - ja i mój komitet prowadziliśmy czystą kampanię. W czasie spotkań z wyborcami wielokrotnie apelowałem do osób wspierających moją kandydaturę o powstrzymanie się od jakichkolwiek form ataku na mojego konkurenta i wyrażałem ubolewanie w przypadku zaistnienia takich incydentów. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że nie byłem w stanie kontrolować wszystkich takich zachowań i nie mogę ponosić za nie odpowiedzialności. Kampanię wyborczą finansowałem z moich własnych środków.
- Wracając jeszcze raz do debaty, czy nie uważa Pan, że urzędujący burmistrz "strzelił sobie przysłowiowego gola", organizując takie spotkanie w Nałęczowie.
- Trudno mi powiedzieć, jakie były intencje i oczekiwania pana Wójcika. Początkowo sądziłem, że główny cel, to zdyskwalifikować mnie jako kandydata w trakcie debaty, ale może miała ona ważniejszy cel. Poświęciłem prawie cały tydzień na przygotowanie się do debaty, podczas gdy w tym czasie na wsiach była prowadzona bardzo intensywna kampania przeciwko mojej kandydaturze. Może chodziło o wyłączenie mnie z kampanii wyborczej na jakiś czas?
- Czy ma Pan świadomość, że głosowanie w pierwszej turze wyborów miało charakter negatywny? Ludzie głosowali przeciwko urzędującemu burmistrzowi, a nie na Andrzeja Ćwieka, który jest dla nich wielką niewiadomą.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę, że poza środowiskiem swoich klientów, znajomych i sąsiadów jestem mało znany. Wierzę jednak, że moja niezależność i określony program, który zamierzam realizować, o ile wygram wybory, zjednały mi zaufanie i poparcie ludzi. Dzięki temu przeszedłem do drugiej tury wyborów.
- W czasie kampanii wyborczej przed drugą turą wyborów wytworzyła się, swoista atmosfera - "Ćwiekomania" i entuzjazm, któremu dali się ponieść ludzie wspierający Pana jako kandydata. Wiąże się to, jak sądzę z ogromnymi oczekiwaniami wobec osoby nowego burmistrza. Czy w przypadku ewentualnej wygranej czuje się Pan na siłach, by im sprostać?
- Tak jak już niejednokrotnie wspominałem podczas spotkań z wyborcami: nie prowadzę kampanii "obietnicowej". W swoich materiałach wyborczych określiłem, co chciałbym zmienić w funkcjonowaniu samorządu gminy i urzędu, a także wypunktowałem najważniejsze działania, które zamierzam zrealizować, o ile uda mi się wygrać w tych wyborach. Z niczego co opublikowałem i powiedziałem w tej kampanii nie wycofuję się.
- W czasie kampanii wyborczej wspierało Pana wiele osób, część w sposób zorganizowany jako Pana komitet wyborczy i wiele spontanicznie na własną rękę. Czy w przypadku wygranej nie obawia się Pan jakichś indywidualnych oczekiwań lub wręcz roszczeń ze strony tych osób.
- Chyba nie sądzi Pan, że przyjdzie ktoś do mnie i powie: "Miałem Pana (lub twój kto jest ze mną na ty) plakat na ogrodzeniu lub naklejkę na samochodzie, załatw mi to i to". Myślę, że wszyscy, którzy wspierali mnie w czasie kampanii bardzo oczekiwali zmiany na stanowisku burmistrza i robili to przede wszystkim dla siebie jako mieszkańców tej gminy.
- W czasie kampanii wyborczej po pierwszej turze wyborów udzielili Panu formalnego poparcia i czynnie wspierali w czasie kampanii pana dwaj kontrkandydaci z pierwszej tury i ich komitety wyborcze. Leszek Góralski i Robert Matysiak. Mamy to rozumieć jako powstanie "koalicji", która będzie Pana wspierała w wypadku Pana wygranej w wyborach? Czy wiąże się z tym obsada kluczowych stanowisk w urzędzie np. pan Góralski w związku z tym, że jego komitet wprowadził czterech członków do nowej Rady Miejskiej wydaje się naturalnym kandydatem na Pana zastępcę?
- Koalicja w drugiej turze była rzeczą oczywistą. Panowie Góralski i Matysiak to moi "naturalni" sojusznicy. Wprawdzie nie miały miejsca żadne wzajemne ustalenia przed pierwszą turą wyborów, ale było dla nas oczywiste, że którykolwiek z nas przeszedłby do drugiej tury wyborów, pozostali poparliby go. Chciałbym podkreślić, że w przypadku mojej wygranej, zamierzam współpracować ze wszystkimi radnymi nowej rady.
Jeśli chodzi o stanowisko zastępcy burmistrza, to chciałbym, żeby był to ktoś z doświadczeniem samorządowym i odpowiednimi kwalifikacjami, a ponadto ktoś, komu mógłbym ufać. Rozważam kandydaturę pana Leszka Góralskiego, ale żadne ustalenia między nami nie miały jeszcze miejsca.
- Co zamierza Andrzej Ćwiek w przypadku ewentualnej przegranej - jest już Pan wybrany na członka nowej rady miejskiej?
- Zamierzam być aktywnym radnym, pracowitym i z inicjatywą.
- Czy w przypadku Pana wygranej widzi Pan jakieś możliwości współpracy z "byłym" już burmistrzem Wojciechem Wójcikiem.
- Trudno mi powiedzieć, ale z całą pewnością zaprosiłbym pana Wójcika jako gościa honorowego na otwarcie "Term Nałęczowskich". Doceniam jego udział w przygotowaniach do tej inwestycji.
- W przypadku Pana wygranej zwalnia Pan miejsce w Radzie Miejskiej, obsadzenie tego mandatu może być kluczowe dla układu sił w nowej RM. Czy zamierza Pan wystawić kandydata ze swojego komitetu w wyborach uzupełniających?
- Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Sądzę, że zastanowimy się nad tym wspólnie z komitetami pana Góralskiego i pana Matysiaka. Chciałbym także porozmawiać o tym z komitetem pana Żaby.
- Pana Żaby? Przecież Pan Żaba nie udzielił Panu poparcia przed drugą turą wyborów.
- Tak, ale niektórzy członkowie jego komitetu i kandydaci na radnych udzielili mi takiego poparcia i chcę być fair wobec nich.
- Niektórzy nawet z bliskiego Pana otoczenia i wspierający Pana w tych wyborach postrzegają Pana jako wizjonera - fantastę, zechciałby Pan to skomentować.
- Panie redaktorze, żeby coś zrobić z sensem, trzeba mieć wizję tego, co się chce osiągnąć.
- Na koniec pytanie, które moim zdaniem powinno już paść na początku tej kampanii i dziwię się, że nikt go Panu nie zadał: Przedstawia się Pan w swoich materiałach wyborczych jako człowiek sukcesu, przedsiębiorca prowadzący dobrze prosperującą firmę, osiągającą godziwe dochody. Po co Panu w ogóle to całe kandydowanie, chce Pan ryzykować swoje dobre imię i stabilny byt rodziny?
- Uczciwość to podstawa "dobrego imienia", dlatego nie boję się takiego ryzyka, a z kwalifikacjami moimi i mojej żony o stabilny byt rodziny nie muszę się bardzo martwić. Mieszkam w tym mieście już od bardzo dawna, poznaję jego potrzeby, teraz także potrzeby gminy- czas stawić czoła nowym wyzwaniom. W moich materiałach wyborczych przedstawiam się jako człowiek pracowity i solidny, dzięki czemu wiele udało się mi osiągnąć.
- Automatycznie niejako nasuwa się obawa, czy jeśli idealista Andrzej Ćwiek zostanie burmistrzem nie pojawią się w jego otoczeniu osoby, które spróbują go zmanipulować i coś ugrać dla siebie?
- Nie jestem tak naiwnym idealistą. W trakcie pracy zawodowej wielokrotnie zetknąłem się z sytuacjami, w których ktoś nieuczciwymi metodami próbował konkurować z moją firmą. Potrafię właściwie ocenić ludzi oraz ich prawdziwe intencje.
- Czy i na kogo głosował Andrzej Ćwiek i jego rodzina w dzisiejszych wyborach?
- Tak, głosowaliśmy, ale nie odpowiem na kogo, gdyż jest to objęte tajemnicą wyborczą.
- Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w wyborach.

(0 głosów)