Napisane przez  Agnieszka Zadrożna
01
Gru
2015

Zapraszam do galerii

W sobotę, 24 października w mieszczącej się w Nałęczowie galerii spa spot, odbył się wernisaż arcyciekawej wystawy Lecha Majewskiego pt. Camera lucida. W Polsce niewiele osób wie, jak wielki i różnorodny dorobek ma wspomniany artysta. Bo powiedzieć o nim, że jest reżyserem, to o wiele za mało. Lech Majewski to również poeta, prozaik, malarz i rzeźbiarz. Zajmuje się także komponowaniem i tworzeniem video-artów.

Smutne, że fakt otwarcia tak prestiżowej wystawy przeszedł prawie bez echa w Nałęczowie. Wielu mieszkańców nie wie, a jeśli nawet wiedzą, to nie doceniają faktu, iż posiadamy tak interesujące, pełne twórczego zapału i rozwoju miejsce.

Całe wydarzenie było przygotowane z wielkim pietyzmem i dużą elegancją. W niewielkiej przestrzeni wszyscy przybyli mogli podziwiać rozwieszone na ścianach video-arty. Na dwóch z nich mogliśmy podziwiać sceny z powstałego w 2013 roku filmu pt. Onirica, który jest pełen wystudiowanych, malarskich kadrów. Majewski obficie posługuje się metaforą i alegorią. Zarówno film, jak i nawiązujący do niego fragment z wystawy, należy oglądać uważnie i z zaangażowaniem, aby „wyłapać” z niego delikatną materię symbolu.

Dalej urzekał nas tryptyk inspirowany niezwykłym obrazem pt. Droga krzyżowa Bruegla z filmu z 2011 roku pt. Młyn i krzyż. Jest to dzieło filmowe o niezwykłej sile i pięknie wyrazu. Każdy kadr jest tutaj surowy, minimalistyczny, ale wysublimowany i wymagający skupienia uwagi widza – niczym medytacja. Sam reżyser określił pracę nad nim (...) tkaniem ogromnego cyfrowego gobelinu zbudowanego z wielowarstwowych perspektyw, zjawisk atmosferycznych i ludzi. Wystawa daje też możliwość obcowania z oszczędnymi, ale bardzo sugestywnymi obrazami scen ukrzyżowania (Krew poety).

Całości dodawało tajemnicy przytłumione światło w galerii, które oddało pierwszeństwo ekranom przedstawiającym prace Lecha Majewskiego. Sam artysta niezwykle skromny i refleksyjny pozostawił duży niedosyt pytań. Może to i lepiej. Niekiedy odpowiedzi je banalizują i wszystko psują. Kiedy autor mówi nam: (...) żyję w zgodzie z tajemnicą, której nie muszę rozumieć (...), to trudno mu w to nie uwierzyć. Właśnie to niedoścignione, transcendentalne uczucie dotykania niedotykalnego pozostało we mnie do tej pory.

Ponownie wybrałam się na wystawę, by w ciszy i spokoju zanurzyć się w tajemnicę zaklętą w kadrze. Zachęcam do wizyt w galerii spa spot i oglądania kolejnych wystaw. Obcowanie z najwyższym pięknem - gwarantowane.

(0 głosów)