Napisane przez  WDŁ
22
Paź
2010

Tajemnice purpurowej mgły

Pani dyrektor NOK urządza we wrześniu jubileusz pięćdziesięciolecia istnienia placówki. Bardzo okazały, dwudniowy, z wielką wystawą, występami znakomitych artystów itp.

Pani dyrektor chce mieć także okolicznościową publikację. Zwraca się z tym do mnie. Przychodzi mi na myśl, że w Nałęczowie mieszka co najmniej kilka osób, które uważają, że potrafią to zrobić lepiej ode mnie. Pani dyrektor oczekuje jednak mojego zaangażowania. Pięknej Pani Dyrektor się nie odmawia. Gdybym potrafiła przewidzieć, w co się pakuję.

Trudny los edytora

Pół wieku istnienia szacownej instytucji, którą kierowało 7 kierowników-dyrektorów to niezliczone ilości instruktorów, zajęć, kół zainteresowań, lektoratów, zespołów tańca, zespołów teatralnych i recytatorskich, grup plastycznych, występów artystów znanych w całej Polsce, koncertów nałęczowskich i zamiejscowych zespołów muzycznych, spektakli teatralnych i spektakularnych plenerowych imprez. Jak to ogarnąć? Trzeba spenetrować archiwum, w którym, szybko się okazuje, brak dokumentacji z lat sześćdziesiątych. Potem już jest łatwiej, gdyż w latach 70. i 80. prowadzono regularnie kroniki, trzeba je tylko przejrzeć. Potem znów dziesięcioletnia przerwa, ale są afisze, sprawozdania i znowu od 2001 r. komplet dokumentacji kronikarskiej. Co robić? Była dyrektor placówki Bogusława Gałat przygotowuje kilkanaście stron notatek dotyczących, jej zdaniem, najważniejszych przedsięwzięć NOK. Kompletuje ponad setkę kopert, w których umieszcza dziesiątki fotografii. Leszek Madejski i Marek Bartkowiak dwoją się i troją, wyszukując potrzebne afisze, programy, sporządzając skany materiałów i fotografie dokumentów. Wszystko mało. Ciągle jakiś niedosyt.

Trzeba więc rozmawiać z ludźmi. Wspomnienia snuje Stefan Butryn, który wie wszystko, w dodatku chce się tym podzielić i robi to natychmiast. Złoty człowiek. Od niego dowiaduję się o zaangażowaniu jego i małżonki w prace nowo powstałej placówki kulturalnej we wczesnych latach sześćdziesiątych. Pan Stefan będzie na prośbę kier. Juliana Polichta z tzw. trudną młodzieżą grał w warcaby w świetlicy MDK i oglądał wartościowe filmy w telewizorze, absolutnej w owych czasach nowości, p. Alina przygotuje zaś z młodzieżą pierwszy spektakl teatralny "Świeczka zgasła" wg A. Fredry. Pan Stefan podkreśla, że tak właśnie pracowali wówczas nauczyciele, ofiarnie i bez zapłaty. W 1973 r. założy w MDK Nałęczowski Klub Plastyków Amatorów, który doczeka się kilkunastu wystaw, jednego katalogu i księgi pamiątkowej, w której prof. Tadeusz Dzierżykraj-Rogalski napisze prorocze słowa: Wystawa powinna stać się zaczątkiem STAŁEJ galerii sztuki Nałęczowa (1978). Te marzenia profesora i miejscowego środowiska plastyków spełni dopiero burmistrz-plastyk Andrzej Ćwiek w 2008 r., tworząc w NOK Galerię im. M. E. Andriollego. Katarzyna Wójtowicz przyniesie mi swoje zdjęcie, maleńkiej uczennicy, która w Ognisku Muzycznym MDK uczy się gry na pianinie pod okiem instruktora Jana Walczaka. Wioletta Sieczkowska-Kos prześle mailem zdjęcia z barwnej muzyczno- -poetyckiej imprezy "Cztery pory roku" wystawianej na deskach NOK przez uczniów Prywatnej Szkoły Muzycznej im I. J. Paderewskiego. W upalne dni lipca wynotowuję z kronik wszystkie organizowane przez placówkę imprezy, a potem "wklepuję" do swojego komputera. W ten sposób tworzy się przeogromne, barwne kalendarium. Któregoś dnia p. Bogusia wręcza mi z triumfem szarą teczkę z napisem Klub Piosenki Młodzieżowej "Purpurowa mgła".

Walczyłem w osamotnieniu

Z pieczołowicie przechowywanej korespondencji i dokumentów urzędowych wynika, że Klub powstał w grudniu 1968 r. (jednak ocalały jakieś dokumenty) za sprawą Jana Sołdka, który później w latach 70. będzie prowadził Dyskusyjny Klub Filmowy, a jako etatowy pracownik MDK od 1976 r. będzie m.in. zapowiadał imprezy w ramach Dni Nałęczowa lub dziękował artystom z obowiązkowym goździkiem w dłoni. Zebranie organizacyjne tzw. grupy inicjatywnej odbyło się w "Cafe Niezapominajka" 1 listopada 1986 roku. Uczestniczyli w nim: Zbigniew Kot, Kazimierz Woś, Tomasz Pawłowski, Andrzej Gębala i Jan Sołdek. W miesiąc później odbyło się posiedzenie robocze powstałego Zarządu: panowie podzielili się funkcjami, prezesem został J. Sołdek, jego zastępcą Z. Kot, sekretarzem T. Pawłowski, do pozostałych członków dołączył W. Wierzejski. Początki były niezmiernie optymistyczne. Sekretarz z radością notuje, iż 10 grudnia odbył się pierwszy koncert "Niebiesko-Czarnych" prekursorów polskiego beatu. Uczestniczyły 24 osoby, w tym tylko 4 z Klubu, pozostali to przypadkowi słuchacze. Szybko zorganizowano następne audycje, a liczba jego członków w połowie lutego 1969 r. przekroczyła 40 osób. Co tydzień przygotowywano audycje, prezentowano sylwetki piosenkarzy i powstających lawinowo w Polsce i na świecie zespołów. Odbyły się 4 "mecze beatowe" i sporządzono listy przebojów. Po ogłoszeniu w "Sztandarze Młodych" anonsu o powstaniu klubu rozpoczęła się obfita korespondencja ( 76 listów) z fanami z całej Polski, a także z Leningradu. Zarząd nawiązał kontakt z podobnymi klubami "Kameleon" z Jarocina i "Podkarpacie" z Krosna. W kwietniu 1969 r. wydano pierwszy biuletyn, na który nie było jednak żadnego oddźwięku o czym sekretarz pisze ze zgrozą.

Po zaproszeniu na Walne Zebranie Klubów Piosenki w Warszawie w dn. 22.06.1969 r. pieczołowicie też notuje: Pomimo że wielu członków w tym czasie było w W-wie i o tym zebraniu osobiście wielu mówiłem, absolutnie nikt nie raczył przyjść. 2 referaty moje. Walczyłem w osamotnieniu. Mimo dobrej frekwencji na spotkaniach cotygodniowych sekretarz narzeka na brak zaangażowania członków. Gros przychodzi li tylko po to, aby potańczyć i na to jest czas - pisze z oburzeniem. Kolejne zapiski przepełnia fala goryczy: Chcieliśmy naprawdę coś stworzyć, ażeby nareszcie "coś" w Nałęczowie zaczęło się dziać. Aby zainteresować czymś młodzież, która - jak wynikało z naszych obserwacji - strasznie się nudzi. Czy Zarząd wykazał za mało dobrej woli, wychodząc Wam naprzeciw i starając się dać Wam godziwą rozrywkę?

Z zachowanych dokumentów wynika, że w dwa miesiące od powstania Klubu liczba stałych członków, posiadających legitymacje, wynosiła 47. W większości była to młodzież z miejscowych szkół średnich, najwięcej z PLSP. Wielu było tzw. członków korespondencyjnych, planowano więc stworzenie sekcji korespondencyjnej. Klub działał w ramach utworzonej w Warszawie Rady Koordynacyjnej Klubów Piosenki. W referacie wygłoszonym w czerwcu w Warszawie przedstawiciel zarządu stwierdzał: Po reorganizacji klubu, jaka nastąpi we wrześniu br. obejmujemy patronat nad powstającym na terenie MDK zespołem muzycznym i zajmiemy się stroną artystyczno-programową grupy. Pragniemy poszerzyć swoją działalność i wystąpić na wyjeździe w kilku miejscowościach woj. Lubelskiego z pokazową pracą Klubu Piosenki. Naszym założeniem jest dotarcie do jak najszerszych mas - nie tylko młodzieży - i propagowanie dobrej muzyki. Poprzez szereg wykładów z historii big-beatu chcemy udowodnić - nawet najzagorzalszym antagonistom - że muzyka nasza - to KRZYK RADOŚCI, a radość zbliża, jednoczy ludzi.
Wśród zweryfikowanych w owym czasie 200 funkcjonujących w całej Polsce klubów, nałęczowski wydaje się być niezwykle prężną grupą, stanowczo domagającą się właściwego działania RKKP, ostro przeciwstawiającą się pozornym działaniom w środowisku młodzieżowym, wskazującą na bezsens wydawania biuletynów, których nadmierna ilość uniemożliwia fanom muzyki młodzieżowej dotarcie do istotnych informacji. Opowiadano się za stworzeniem Ogólnopolskiej Listy Przebojów, wskazywano na pożyteczne działania dziennikarzy muzycznych z Rozgłośni Harcerskiej.

Działalność fanów muzyki młodzieżowej napotykała na opór dorosłych, źle działała rada warszawska, często ginęła na poczcie korespondencja opatrzona pieczątką klubu. Interwencje nie przynosiły rezultatu. W tej sytuacji z inicjatywą powstania nowej rady Polskich Klubów Piosenki zwrócił się do "Purpurowej mgły" Klub Polskiej Piosenki Młodzieżowej z Bydgoszczy, Klub Muzyki Blusowej "Wisłoton", Klub Miłośników Piosenki Młodzieżowej przy MZK w Warszawie oraz Klub Polskiej Piosenki "Polonez" z Warszawy. Klub nałęczowski pozostał jednak w starych strukturach. Publikował miesięczne listy przebojów. Na liście z marca 1969 r. piosenka zespołu Breakout "Za siódmą górą" zajmowała drugie miejsca, a czwarte "Bema pamięci żałobny rapsod" Czesława Niemena. W przeprowadzonej ankiecie "Naj... 68" w styczniu 1968 r. w kategorii polskiej za najlepszego piosenkarza uznano Czesława Niemena, piosenkarkę - Adę Rusowicz, kompozytora - Ryszarda Poznakowskiego, autora tekstów - Marka Gaszyńskiego, zespół instrumentalno-wokalny - "Niebiesko- Czarnych", audycję muzyczną - Listę przebojów Rozgłośni Harcerskiej, płytę roku - "Sukces", osobistość muzyczną - Czesława Niemena, instrumentalistę - Janusza Popławskiego, utwór roku - "Ty i ja i noc." W lipcu 1973 r. przewodniczący Koła ZMS przy MDK w Nałęczowie, Andrzej Błaszczak, napisał pismo do naczelnika miasta. Prosił o umożliwienie wykorzystania świetlicy w Domu Strażaka w miesiącach wakacyjnych na działalność kulturalno-rozrywkową prowadzoną przez Klub Piosenki "Purpurowa mgła", ponieważ świetlicę w MDK zaadaptowano wówczas na potrzeby Biblioteki Miejskiej. Klub stracił swoje "mieszkanie". Deklarował w imieniu braci Sołdków i swoim zapewnienie porządku i właściwej organizacji imprez... W teczce klubu nie ma odpowiedzi na to pismo. Musiało być jednak odmowne, ponieważ w tym właśnie roku klub zawiesił swoją działalność.

Sądzę, że warto zachować pamięć o młodziutkich entuzjastach polskiej piosenki w czasach, gdy społeczeństwo z trudem oswajało się z nowymi formami muzycznymi, a także podziw dla ich pięcioletniej determinacji, z jaką próbowali edukować muzycznie swoje środowisko. Niektórzy z nich związali się z zespołem "Topnar 1909" jako członkowie lub menadżerowie tego zespołu, przez lata prawdziwej muzycznej wizytówki Nałęczowa.

autor: Wiesława Dobrowolska-Łuszczyńska
(0 głosów)