Napisane przez  MK
27
Sty
2005

Prawy do lewego... czyli rzecz o krążeniu alkoholu we krwi

Tak to jest na tym świecie, że to co małe potrafi wywołać więcej hałasu i zamętu niż by się można spodziewać. Jeden zabłąkany kamyczek może rozpocząć lawinę, jedno niepotrzebne słowo może rozpętać wojnę a jeden pusty kieliszek może... ale zacznijmy od początku.


   W połowie listopada na półkach nałęczowskiego "Supermarketu" zagościł nowy produkt - kieliszek do alkoholu. Nie różnił się on od innych kieliszków ani kształtem ani formą ani wykonaniem. Tym co jednak stanowiło o jego wyjątkowości były czerwone napisy które go zdobiły. Jeden z nich głosił hasło "Alkohol leczy serce", po przeciwnej stronie napisane było zaś "Nałęczów". Produkt ten znalazł szybko uznanie wśród kupujących i stał się niemal hitem handlowym. Zapewne sprzedawany był by i teraz, gdyby nie pewien artykuł w "Tygodniku Puławskim", piątkowym dodatku do "Dziennika Wschodniego". Artykuł ten zatytułowany był "Nałęczowski kieliszek na serce". Nie mam tu miejsca ani ochoty by przedstawiać zawartość tej publikacji, ale postaram się streścić w kilku zdaniach sens zawartych w nim tez. Ogólnie rzecz biorąc, sprzedaż owego kieliszka w naszym mieście uznano za dość niefortunne zdarzenie. Sugerowano iż napisy znajdujące się na nim mogą zachęcać potencjalnych nabywców (w tym kuracjuszy) do nadużywania alkoholu. W dalszej części pisano o destruktywnym wpływie alkoholu na układ krwionośny człowieka, podpierając się przy tym wypowiedziami eksperta.
   Przesłanie płynące z wyżej wspomnianego artykułu szybko znalazło spełnienie w rzeczywistości. Na wskutek interwencji naszych władz (w tym głównie Przewodniczącego Rady Miasta) ów nieszczęsny kieliszek zniknął z półek sklepowych równie szybko jak baleron za czasów PRL.
   I tutaj pojawia się pytanie, czy gra była warta świeczki? Czy naprawdę władze miasta powinny przejmować się taką błahostką? Czy też ktoś tu nie zanadto uległ manipulacji prasowej? Bo cóż złego było w tym kieliszku?

   Przyjrzyjmy się faktom. To, że nadmiar alkoholu niekorzystnie wpływa na zdrowie jest prawdą znaną powszechnie. Może być on jednak również lekarstwem, wszystko zależy od dawki i częstości zażywania. I tak, spożywanie niedużych ilości alkoholu udrażnia tętnice wieńcowe serca zmniejszając przez to ryzyko zawału serca. Patrząc z tej perspektywy hasło "Alkohol leczy serce" nie może już tak oburzać. Oczywiście, znając nasze narodowe zamiłowanie do napoi wysokoprocentowych, można mieć szczere wątpliwości co do kultury spożycia alkoholu jak i ilości w jakich jest on spożywany. Wychodząc jednak z takiego poglądu należałoby ukrócić sprzedaż napitków alkoholowych całkowicie. Czy jest to możliwe? ...no właśnie.
   Następna kwestia jest wpływ napisów umieszczonych na kieliszku, na wzrost spożycia alkoholu. Myślę, że i ta teza jest trochę naciągana, bowiem trudno mi sobie wyobrazić by to kieliszek decydował o tym ile alkoholu mam zamiar kupić.
   Tym co jako jedyne może budzić w całej tej historii jako taki niesmak jest fakt zestawienia ze sobą owego hasła reklamowego z nazwą naszego miasta. Zestawienie to bowiem jest bliźniaczo podobne do sloganu reklamowego Uzdrowiska, który brzmi - "Nałęczów leczy serce".

   Pojawia się jednak pytanie czy wolno zakazać używania nazwy Nałęczów, a jeśli tak to na jakiej podstawie? I dlaczego nazwa ta może zdobić koszulki, kubki, szklanki, talerzyki czy porcelanowe słoniki, a nie może znajdować się na kieliszku do alkoholu. Argument, że chodzi tu o formę propagowania trzeźwości nie jest tu chyba nader trafny. Gdyby wdrożyć go w życie, powinno się zakazać sprzedaży wszelkich naczyń posiadających na sobie nadruk z nazwa naszego miasta. Nikt bowiem nie jest w stanie zagwarantować, że ktoś nie zacznie popijać sobie alkoholu z kubeczka, czy szklanki. Tak samo jak nie można być pewnym, że zakupiony kieliszek będzie używany tylko i wyłącznie do picia alkoholu. Zresztą wszelkie dolegliwości związane z nadużywaniem alkoholu są wynikiem samego alkoholu a nie opakowania w jakim jest ono spożywane.

   Reasumując. Czy warto było robić tyle szumu wokół tak błahej rzeczy? Może zamiast odgórnie wycofywać towar z rynku, warto by zawierzyć kupującym oraz ich wyczuciu dobrego smaku.
   Zapraszam państwa do debaty na ten temat na stronach internetowych "GN" oraz zachęcam do wyrażania swoich opinii w listach do redakcji.
  • 41_11
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: « Cmentarz Plusy i minusy »