Napisane przez  EK,US
27
Sty
2005

"Literackie Zaduszki" w nałęczowskim gimnazjum

Listopad zawsze skłaniał do zadumy nad przemijaniem, do rozmyślania o tych, którzy odeszli. 29 listopada 2004 r. w naszej szkole miało miejsce szczególne wydarzenie, odbyły się "Literackie Zaduszki" w wykonaniu uczniów klasy trzeciej. Pracownia polonistyczna otrzymała niecodzienny wystrój - na jednej ze ścian pojawiły się plansze "Nałęczów w grafice", a obok nich zostały wyeksponowane portrety: M.E. Andriollego, B. Prusa, S. Żeromskiego oraz jego żony i syna, F. Morzyckiej i E. Szelburg- Zarembiny.
Co łączy te elementy scenografii? Dla czytelników artykułu "Nałęczowska nekropolia w cieniu lip i kasztanów" pana S. Butryna (artykuł zamieszczony w listopadowym numerze "Gazety Nałęczowskiej") odpowiedź jest oczywista. Wymienione postacie to ludzie, którzy pozostawili swój literacki ślad w krajobrazie Nałęczowa. Nasze miasto utrwalili w swoich listach, kronikach, wierszach, powieściach i opowiadaniach. Oczarowani urodą tego szczególnego miejsca zdecydowali się tu zamieszkać, czy szukać wytchnienia choć kilka dni w roku. Niektórzy zasnęli snem wiecznym na nałęczowskiej nekropolii.

Ten cmentarz odpoczywa
po wielu latach płaczu

w tym zakątku
ciągle jest święto czasu

krzyże wyglądają
jakby szły w procesji

aniołki składają ręce
prosząc o okruszynę chleba

na pomnikach
staroświeckie fotografie
jak w rodzinnym albumie (...)

   Ten piękny wiersz Jadwigi Badowskiej rozpoczął nasze "Literackie Zaduszki". Przy dźwiękach jednego z nokturnów F. Chopina uczniowie przypomnieli postać Michała Elwiro Andriollego, rysownika, ilustratora i malarza blisko związanego z naszym miastem.
   Po raz pierwszy przyjechał do Nałęczowa w 1880 roku. Później wielokrotnie powracał tu po spokój i natchnienie do pracy. Sam mówił o sobie: "Włoch z pochodzenia, nigdy za Włochami nie tęskniłem, każdy mój pobyt za granicą uważałem za wygnanie, a wiądłem z tęsknoty za rzekami i borami naszymi".

   Pierwszy pobyt artysty w Nałęczowie zbiegł się z uruchomieniem zakładu leczniczego. Ilustracja Andriollego doskonake oddająca urok uzdrowiska, a zamieszczona w "Kłosach", stanowiła wspaniałą reklamę powstającego kurortu. Znany rysownik szybko stał się popularny i lubiany w towarzystwie, a tutejsza przyroda okazała się inspiracją dla jego twórczości. Szeroko znane i do dziś popularne są jego ilustracje do "Pana Tadeusza" A. Mickiewicza.
   Ostatni raz Andriolli przyjechał do Nałęczowa w 1883r., kiedy był już bardzo chory. W liście do kolegi pisał: "...nic mi nie lepiej, jutro jadę do Nałęczowa". Mimo pełnej cierpienia walki, jaką prowadził z chorobą, zmarł. Pochowano go na nałęczowski cmentarzu. Pozostał w miejscu, które przyciągało go jak magnes- w otoczeniu przyrody, którą tak ukochał. Nałęczów uczcił pamięć Andriollego małą grabową alejką obok Chaty Żeromskiego.

   Potem rozległy się dźwięki pięknej "Serenady" Schuberta i przypomniano Bolesława Prusa. Nazwisko tego pisarza należy do najczęściej wymienianych w opisach literackich Nałęczowa z przełomu XIX i XX wieku. Na stałe mieszkał w Warszawie, po raz pierwszy przyjechał do Nałęczowa w 1882r. jako kuracjusz z przykrymi objawami lęku przestrzeni. Mimo niepowodzenia kuracji, przyjeżdżał tu na wakacje przez 28 kolejnych lat. W Pałacu Małachowskich mieści się jedyne w kraju Muzeum Bolesława Prusa. W pomieszczeniach zajmowanych przez muzeum pisarz mieszkał kilkakrotnie, pracując nad "Lalką" i "Placówką".
   Mieszkańcy Nałęczowa i jego najwierniejsi bywalcy przywykli do widoku Bolesława Prusa, którego można było spotkać nie tylko w parku, ale również wędrującego po łąkach i polach. Lubił oglądać okolice Nałęczowa ze wzgórza "Jabłuszko", nazywanego przez miejscowych "górą Prusa". 20 października 2002 r. w pobliżu Pałacu Małachowskich została odsłonięta Ławeczka Bolesława Prusa. Zasiadł tam, jak przed laty, autor "Lalki" i zdaje się mówić do przechodzących: "Bez przesady można powiedzieć, że w Nałęczowie prawie nie ma punktu, z którego nie ukazywałby się krajobraz ładny, a czasem - niepospolicie piękny".

   Następnie publiczność usłyszała preludium J.S. Bacha jako tło do wspomnienia o Stefanie Żeromskim, dla którego lata pobytu w Nałęczowie były bardzo owocne. Tutaj zdobył uznanie jako literat i żarliwy społecznik, tutaj poznał swą żonę Oktawię, zyskał życzliwych przyjaciół. Pozostawił po sobie Chatę- letnią pracownię, Ochronkę-placówkę dla dzieci oraz wiele innych śladów przypominających o życiu pisarza i jego dokonaniach. Na kartach swych dzieł utrwalił fakty i zdarzenia przeżyte w Nałęczowie. Odnajdujemy je w młodzieńczych "Dziennikach", w utworach "Siłaczka", "Ludzie bezdomni".
   W nałęczowskim parku wśród spacerujących gości, Stefan Żeromski często widywał Bolesława Prusa w towarzystwie Oktawii Rodkiewiczowej, pasierbicy doktora Konrada Chmielewskiego. Oktawia była wdową, wychowywała córkę Henię. W 1892 roku została żoną Żeromskiego.
   Na cmentarzu w Nałęczowie nietrudno odnaleźć grobowiec Oktawii Żeromskiej. Jej staraniem 3 lata po śmierci Żeromskiego utworzono najstarsze muzeum literackie na Ziemi Lubelskiej. W Chacie zgromadziła pamiątki po mężu pisarzu i ich synu Adamie.
   Adaś był jedynym dzieckiem Oktawii i Stefana Żeromskich, urodził się w 1899r. w Warszawie. Dzieciństwo upływało mu między warszawskim mieszkaniem przy Bibliotece Zamoyskich a Nałęczowem i Zakopanem. Wiele radości małemu chłopcu przyniosła budowa Chaty, wznoszonej na szczycie Góry Armatniej. Był dzieckiem radosnym, ruchliwym, lubiącym łazić po drzewach i płotach. Wyczyny takie kończyły się często bolesnym potłuczeniem, a zdarzyło się nawet, że złamaniem ręki. Po tym wypadku ojciec zabrał go na leczenie do ciepłych kąpieli morskich do Włoch. Wkrótce po powrocie okazało się, że dalszy pobyt w Nałęczowie stał się zbyt niebezpieczny dla Stefana Żeromskiego ze względu na jego wcześniejszą działalność skierowaną przeciw zaborcom. Adam wraz z rodzicami wyjechał do Francji i zamieszkał w Paryżu. Uczył się w tamtejszej szkole, a po ukończeniu VII klasy wrócił z matką na wakacje do Nałęczowa. Następne lata spędził Adam w Krakowie i Zakopanem. Przebyte w 1912r. zapalenie opłucnej bardzo osłabiło jego zdrowie. Choroba na powrót dała znać o sobie w 1917r. W połowie czerwca 1918r. ruszył z rodzicami w ostatnią podróż do Nałęczowa. Zmarł 30 lipca 1918r. Został pochowany na cmentarzu, a w 1922r. Stefan Żeromski przeniósł zwłoki syna do mauzoleum w pobliżu Chaty, wzniesionego wg projektu Jana Witkiewicza.

   Subtelne tony "Medytacji" G. Masseneta stały się zapowiedzią prezentacji sylwetki Faustyny Morzyckiej. Zauroczony jej osobowością, pełną poświęcenia i oddania sprawie, której służyła, ją właśnie, nauczycielkę i działaczkę oświatową uczynił Stefan Żeromski bohaterką swojej noweli "Siłaczka". Stała się zatem panna z paulinowskiego dworku, gdzie mieszkała z ojcem Julianem Morzyckim, pierwowzorem literackim nauczycielki - siłaczki, Stanisławy Bozowskiej.
   Z Nałęczowem Faustyna Morzycka związana była od wczesnych swoich lat. Można powiedzieć, że należała do pierwszych mieszkańców wskrzeszonego Nałęczowa jako wychowanica doktora Fortunata Nowickiego. Morzyccy znali się z Nowickimi od dawna, byli sąsiadami na Wołyniu, a potem razem dzielili los zesłańców politycznych za udział w przygotowaniach do powstania styczniowego. Trudne warunki życia Morzyckich sprawiły, że Faustynę oddano na wychowanie Nowickim, którzy nie mieli własnych dzieci. Panna Morzycka po ukończeniu pensji H. Czarnockiej zdobyła patent nauczycielki dający jej prawo prywatnego nauczania i poświęciła się pracy pedagogicznej. W 1905r. otwarła w willi "Tolin" dwuklasową szkołę, prowadziła też konspiracyjną działalność oświatową i zakładała kolporterskie punkty rozprowadzania książek. Jej imieniem nazwano Miejsko - Gminną Bibliotekę Publiczną w Nałęczowie oraz jedną z ulic.

   Nastrojowe "Marzenie" Schumanna stało się wstępem do wypowiedzi na temat Ewy Szelburg- Zarembiny, która urodziła się w Bronowicach pod Puławami, ale już od wczesnego dzieciństwa mieszkała z rodzicami w Nałęczowie. Dla przyszłej pisarki cały Nałęczów był jej miejscem na ziemi, a jego krajobraz przetwarzała wielokrotnie w swych utworach, utrwalając również bogate życie społeczne, pracę zwykłych ludzi i ich zabawy, majówki, festyny, wiosłowanie na parkowym stawie. Jednak młodzi czytelnicy kojarzą Ewę Szeburg- Zarembinę przede wszystkim jako autorkę książek dla dzieci. Jej wiersze radują, zachęcają do zabawy, kołyszą do snu, skłaniają do zadumy i marzeń. Pisarka prowadziła też działalność społeczną, była inicjatorką budowy Centrum Zdrowia Dziecka, redagowała pisma dziecięce, podręczniki i programy szkolne. Przez wiele lat mieszkała w Warszawie i tam zmarła, jednak na zawsze spocząć pragnęła obok rodziców, przyjaciół i znajomych w Nałęczowie. Jej pogrzeb odbył się 3 października 1986r. na cmentarzu nałęczowskim.

   Program przygotowany przez gimnazjalistów zaprezentował postaci z kręgu literatury. Przy ich portretach uczniowie zapalili symboliczne lampki. Warto wspomnieć, że pracę nad przygotowaniem programu uczniowie rozpoczęli dużo wcześniej- od publikacji w szkolnej gazecie. Redakcja "Kalejdoskopu Gimnazjalisty" ogłosiła konkurs w formie zagadek na temat postaci prezentowanych w "Literackich Zaduszkach". Inna grupa gimnazjalistów sprzątała nałęczowski cmentarz.
   Mamy nadzieję, że te działania pogłębią w naszych uczniach zainteresowanie przeszłością, wzbudzą szacunek dla tych, którzy na trwałe zapisali się w historii naszego miasta.

   Przygotowując montaż literacki korzystałyśmy z archiwalnych numerów "Głosu Nałęczowa" oraz publikacji Tadeusza Kłaka "W krajobrazie Nałęczowa".
Ewa Kowalczyk, Urszula Sułek
nauczycielki j. polskiego Gimnazjum Publicznego w Nałęczowie
  • 41_29
(0 głosów)