Napisane przez  Bogumiła Wartacz
08
Paź
2013

Eryk Denko

Być jak Schwarzenegger.

Stałem akurat przy kasie w supermarkecie, miałem czarne okulary i czapkę, widzę znajomą z siłowni, mówię: cześć Ola. Podchodzi bliżej, przygląda się mi i mówi: – Przepraszam, ale ja pana nie znam... Zdjąłem okulary, a ona: „O, Boże!” No cóż ostatnio zmieniłem się… Ze 140-kilogramowego „kloca” w kulturystę – mówi 43-letni Eryk Denko, hotelarz i świeżo upieczony instruktor kulturystyki.

Spotykamy się w „Orlim Gnieździe”. Eryk z nową fryzurą – tlenione, krótko ostrzyżone włosy. Granatowy obcisły sweter podkreśla wyrzeźbioną sylwetkę. Gdybym nie oglądała jego zdjęć na facebooku, pewnie też bym go nie poznała. Pierwsze wrażenie, gdy zobaczyłam jego metamorfozę – Nieźle! Nie tylko Anna Kalata zaskoczyła swoim nowym wyglądem. Faceci też potrafią!

IMPULS

– Pytasz dlaczego po tylu latach znów zacząłem trenować? Czy to kryzys wieku średniego? Myślę, że nie. – mówi Eryk Denko. – Zawsze mnie ciągnęło do kulturystyki. Moim idolem był, no dobra, powiem… Arnold Schwarzenegger. Tak jak dla wielu młodych chłopaków. Zawsze byłem duży, gruby, więc chciałem być taki jak on.

Eryk Denko debiutował dwadzieścia dwa lata temu w zawodach organizowanych w miejscowym domu kultury. Można dziś zobaczyć w internecie archiwalne nagrania z zawodów kulturystycznych na scenie nałęczowskiego DK.

– Pod koniec lat 80. zaczynałem na siłowni u Adama Żurka – opowiada. – Dwa lata później debiuty w Gorzowie, znalazłem się w pierwszej szóstce, zawody, mistrzostwa Śląska. W Nałęczowie też nie było podium. I to był koniec mojej „kariery”. Potem nie miałem czasu, pracowałem trzy lata w cyrku, gdzie przydała się moja siła, czasem nawet zastępowałem clowna, więc zdolności aktorskie jako takie, by prezentować się na scenie, mam.

Kryzys? Między 1990 rokiem a 2012 zaczynałem może 4-5 razy. Ćwiczyłem miesiąc, dwa i przestawałem, bo nie było efektów, wyglądałem jak reszta chłopaków. Zero efektu. I to był ten kryzys, który zakończył się w grudniu 2012 roku.

To był impuls. Znów zacząłem biegać. Namówił mnie do tego Janek Górniak, twierdził, że schudł i ma dobrą kondycję. Biegałem na bieżni przy basenach, na początku, jak waży łem 140 kg, było mi ciężko. Zauważyłem, że to przynosi efekt, więc zacząłem wię-cej biegać, siłowo też trenowałem. Przez pierwszy miesiąc schudłem 10 kg. Traf chciał, że co roku w „Atrium”, czyszczone są baseny i nie miałem gdzie ćwiczyć. Pojechałem z Jankiem Górniakiem do Puław do siłowni „Avangarda”, mówił, że tam dobrze odchudzają.

METAMORFOZA

W „Avangardzie” poznał trenerów Łukasza i Kamila. Zaczęły się regularne ćwiczenia i obawa czy to nie kolejny zawodnik ze słomianym zapałem.

– Zajął się mną Łukasz, mówił co i jak mam robić, co robię źle, no i ja, wielki zawodnik, posłuchałem go, spokorniałem – przyznaje. – Zacząłem stosować się do jego zaleceń. Trening zaczynałem od biegania, potem był trening siłowy, aerobowy i kończyłem też 20-minutowym bieganiem. I do tego najważniejsze – dieta. 70% sukcesu to dieta. Reszta to treningi i suplementacja. Możesz sobie ćwiczyć i być silnym, i nic. Niektórzy nie są tak wyrzeźbieni, bo w kulturystyce, chodzi przede wszystkim o to, żeby wyglądać, a nie mieć siłę. Teraz już wiem dlaczego w latach 90. nigdy nie by-łem pierwszy w zawodach, dlaczego mia-łem zalane, płaskie mięśnie.

– Dzień zaczynam od czterdziestominutowego biegania, żeby obudzić cały organizm. Jak jest się silnym, to jest się ciężkim i trudne jest nawet chodzenie po schodach. Teraz mam kondycję. Nigdy takiej nie miałem, nawet w podstawówce. Nienawidziłem biegania, a teraz bez niego źle się czuję, muszę pobiegać przynajmniej 40 minut dziennie.

KULINARNE REWOLUCJE

Odkąd jest na diecie sam gotuje, kupuje wszystkie produkty. Domowe obiady poszły w odstawkę. Żona – w sumie zadowolona.

– Po bieganiu robię sobie omlet z 12 jajek z mąką zrobioną ze100 g płatków owsianych. Do tego żurawina, garść orzechów. Dieta 3000 kalorii – z pasją opowiada o swoich nowych nawykach żywieniowych. – Nie jem pieczywa, schabowy z ziemniakami to dla kulturysty „śmieciowe” jedzenie. Liczy się białko i węglowodany. Jem kaszę gryczaną, ciemny ryż, kluski, mięso z indyka, tuńczyka. Wieczorem 250 g serka chudego, masło orzechowe, odżywka kazeinowa lub serek wiejski. Mam rozpisaną dietę co do godziny i czasem jak wyjeżdżam na zakupy, to po prostu biorę ze sobą kubełek z przygotowanym jedzeniem i jem. Mam już wszystko zakodowane, pilnuję diety.

WSPOMAGANIE

W kulturystyce amatorów są jeszcze zwolennicy naturalnej kulturystyki, bez brania wspomagaczy, ale wielu sięga po sterydy anaboliczne, od lat 90. XX wieku zabronione w sporcie zawodowym. Głośne są upadki sportowych gwiazd ze szczytu sławy. Niedawno kolarz Lance Armstrong przyznał się do brania dopingu. Coraz mniej herosów?

– W tych czasach to nawet piłkarze biorą w sporcie zawodowym... Tak, biorę sterydy, ale pod fachową kontrolą. Mam wszystko dobrze rozpisane – przyznaje Denko. – To tak jak z dietą, trzeba wiedzieć wszystko o ich wpływie na organizm. To temat rzeka, co wziąć i jak. Mam już troje dzieci i myślę, że mi już to nie zaszkodzi. Gorzej jest z młodymi chłopakami, którzy biorą dla lansu, chcąc fajnie wyglądać, ale szkoda marnować zdrowia. Mój syn jeździ ze mną na siłownię, ale nie chciałbym, żeby brał sterydy, tak jak ja. Niech się młodzież za siebie weźmie, za sport, bieganie. Polecam to każdemu. Bieg to zdrowie, rozgrzewka do całego dnia. Zacznijcie ćwiczyć, zamiast leżeć na kanapie z pilotem w ręku albo godzinami siedzieć przed komputerem.

Co bym powiedział „misiakom” – chłopakom, mężczyznom, którzy mają dużą nadwagę? Jeśli czujesz się z tym dobrze, nie rób nic, ale jeżeli się źle czujesz, zmień to!

TRENING CZYNI MISTRZA

Specjalna dieta to podstawa, do tego regularne treningi na siłowni w Puławach i w Nałęczowie.

– Co drugi dzień przychodzę do „Atrium” i przez godzinę „brzuch robię”. Mam teraz dobry sześciopaczek... na brzuchu (śmiech). W tym sporcie nie ma czegoś takiego, że dzisiaj wypiję piwko czy whisky z lodem. Zero alkoholu. Trzeba zastosować się w 100 procentach.

Teraz ludzie piszą do mnie, żebym im rozpisał dietę, niektórzy mówią: „No teraz można cię posłuchać, jesteś ekspertem”. Wiem więcej, bo Łukasz namówił mnie, żebym zrobił sobie intensywny kurs instruktora kulturystyki w Lublinie, prowadzony przez Krzysztofa Stolarczyka. Za wiedzę dostałem piąteczkę, za wygląd też i za to, że chcę brać udział w zawodach.

MARZENIA

Nałęczowski kulturysta jest bardzo zdeterminowany, skupiony na tym, by wreszcie odnieść sukces w zawodach. Po dwóch dekadach nieobecności na „wybiegu” jest głodny sukcesu. Pierwszy test już niebawem.

– Przyspieszyłem tempo treningowe, mam bardzo dobrąformęstartowąi 4 paź-dziernika br. jadęna Puchar Polski oraz Mistrzostwa Polski Juniorów i Weteranów w Kulturystyce i Fitness do Kielc (5–6.10 br.). Potem, jak dobrze pójdzie, w marcu będąMistrzostwa Polski. Do stycznia mam budowaćmasęi znów będę ważył 130 kg. A od stycznia do marca czeka mnie zrzucanie kilogramów i rzeźbienie się. Marzenia? Żeby jak najdłużej utrzymać taki wygląd i formę, a w przyszłości chciałbym w moim hotelu oferowaćwczasy odchudzające pod fachową opieką dietetyka i lekarza, tak jak Konrad Gaca.

(0 głosów)