Napisane przez  MK
14
Lis
2006

Plusy & Minusy... czyli król, czarny koń, goniec i inne figury na nałęczowskiej szachownicy

PLUSY:

+ Pierwszy duży plus dla mieszkańców naszej gminy, za to, że licznie wybrali się na wybory. Frekwencja przekroczyła 51%, a to dobry wynik, bowiem cztery lata temu frekwencja oscylowała w granicach 48%. Świadczyć to może o tym, że uczymy się demokracji i coraz poważniej traktujemy naszą wspólną przyszłość. Mam szczerą nadzieję, że i podczas drugiej tury wyborów na burmistrza frekwencja będzie równie wysoka, a może nawet wyższa, czego Państwu i sobie życzę.

+ Czymże by były wybory bez kampanii wyborczej? A czymże by była kampania bez plakatów, ulotek i haseł. Podobnie jak z frekwencją i w tej sferze zanotowałem znaczną poprawę w stosunku do lat poprzednich. Materiały zaprezentowane przez poszczególne komitety wyborcze nie tylko rzetelnie informowały o programie wyborczym danych kandydatów, ale i nie raziły (jak to bywało onegdaj) swoją estetyką. Głównym powodem tej jakościowej zmiany był pewnie fakt, iż dwóch kandydatów na fotel burmistrza na co dzień zajmuje się reklamą i promocją.

+ Przebojem tegorocznych wyborów okazał się "list otwarty". Ta forma konfrontacji z oponentem zapoczątkowana przez Andrzeja Ćwieka, podbiła serca wyborców, (o czym świadczy wygrana wyżej wymienionego w pierwszej turze wyborów). To, co różniło "list otwarty" od dotychczas stosowanej metody - anonimowych paszkwili, (które zresztą pojawiły się i w obecnych wyborach), to rzetelność i kultura prowadzenia politycznego sporu. Należy również nadmienić, iż odpowiedź na ów list w wykonaniu obecnego burmistrza Wojciecha Wójcika, była napisana w równie dobrym tonie. Mam szczerą nadzieję, że w toczącej się obecnie batalii słownej obydwaj panowie nadal będą zachowywali równie wysoką kulturę dysputy.

MINUSY:

- Dużo dobrego napisałem już dziś o plakatach wyborczych, ale nie byłbym sobą, gdybym się jednak do czegoś nie "doczepił". O ile estetyka plakatów nie budziła zastrzeżeń, o tyle ich mocowanie wołało o pomstę do nieba. Otóż, bowiem ogłoszenia wyborcze kandydata Wojciecha Wójcika w niezrozumiały sposób w ciągu zaledwie jednej nocy w większości odpadły z miejsc, w których je przymocowano. Najdziwniejsze jednak jest to, że to zdarzenie dotyczyło głównie terenów miasta. Te same plakaty wiszą w okolicznych wioskach aż do dziś. Jeszcze dziwniejszą sprawą jest fakt, iż ogłoszenia pozostałych kandydatów znikały w niesamowitym tempie ze słupów, drzew i ogrodzeń znajdujących się poza terenem miasta, natomiast w mieście wisiały nie niepokojone. Czyżby więc to, co sprawdza się na prowincji nie do końca sprawdzało się w Nałęczowie i vice versa?

- Muszę szczerze przyznać, że ucieszyłem się na wieść o tym, iż "GN" wyrósł konkurent w postaci "Gońca Wyborczego" wydanego przez Komitet Wyborczy Wyborców "Pracujmy Razem" (swoją drogą bardzo ciekawi mnie fakt umieszczenia herbu naszego miasta i gminy na stronie tytułowej tej gazety - czyżby był to oficjalny organ prasowy Gminy Nałęczów?). Mimo, że szanuję nakład pracy, jaki włożono w jego wydanie, to jednak czuję się w obowiązku szczerze przyznać, że zawartość owego periodyku wywołała zmiesmaczenie zarówno u mnie, jak i u wielu mieszkańców naszego miasta i gminy. Długo zastanawiałem się, w jaki sposób odnieść się do zamieszczonych w tej gazetce treści i w końcu stwierdziłem, że nie warto stosować retoryki, jaka używał autor tego, hmm... no właśnie dziennika? miesięcznika? rocznika?, a może "wybornika" (proszę nie mylić z obornikiem). Jako dziennikarz uważam, że obrzucanie wszystkich przeciwników politycznych błotem jest nie tylko nieetyczne, ale też świadczy o słabości osoby, która posługuje się taką retoryką. Teksty w stylu "stacja Łąki! barany wysiadać!" odnoszące się do jednego z kandydatów na burmistrza miasta, są nie tylko obraźliwe dla owego kandydata, ale i również dla mieszkających tam osób. Zresztą, takie hasła pasują chyba bardziej do przedszkola, a nie do politycznych sporów. Swoją drogą można zapytać, jaką to kolejką podróżował, skoro przejeżdżał przez stację "Łąki" - czyżby była to dziecięca kolejka elektryczna? Bo o ile się orientuję, to przez Łąki nie biegną żadne tory. Dziwię się też brakowi konsekwencji autora gazety, który na jednej stronie dziękuje przewodniczącemu Rady Miasta z lat 1990-98 Tadeuszowi Adamczykowi za współpracę, by na stronie obok zmieszać tą samą osobę z błotem. Marianowi Żabie zarzuca się brak koleżeństwa, ale w tym samym artykule autor z nieukrywaną radością rzuca kłody pod nogi swojego cyt. "kolegi" Leszka Góralskiego. Czyżby uaktywniał się syndrom Kalego? Intryguje mnie też krytyka kandydatury Andrzeja Ćwieka, który cyt. "nic nie zrobił dla Nałęczowa". To bardzo ciekawy argument na "nie" w stosunku do tego kandydata. Gdyby miał być on trafny, to w zasadzie, po co było przeprowadzać wybory i wprowadzać do władz nowych ludzi? Przecież wszystko, co mamy zawdzięczamy starej władzy, ale może o to właśnie autorowi chodzi. Na koniec jeszcze kwestia opisu kandydata Matysiaka. Pewne sfery życia, nawet osób publicznych, nie powinny być celem ataku politycznego. Tyczy się to zwłaszcza rodziny. Dlatego atak na żonę Roberta Matysiaka i aluzje w stosunku do jego dziadka są już, co najmniej, nie na miejscu. Chociaż zawsze można było posunąć się dalej i wcielić biednego dziadka do Wehrmachtu, przecież ten model zdał już egzamin w wyborach prezydenckich. Podsumowując, uważam, że choć kampania wyborcza nie zawsze musi być czysta i kulturalna, to jednak zawsze powinna być przeprowadzona w rzetelny sposób i właśnie tej rzetelności zabrakło autorowi "Gońca Wyborczego".

- Na koniec kwestia, którą ciężko mi było jednoznacznie zaklasyfikować. Chodzi mi mianowicie wycinanie zdjęcia kandydata na radnego - Bogdana Pecio z plakatów wyborczych komitetu "Razem dla Gminy". W pierwszym momencie takie zachowanie może wydawać się naganne, jeśli jednak przyjrzeć się dokładniej, można zmienić zdanie. Otóż sprawcami opisywanych wydarzeń byli uczniowie pana Bogdana, którzy twierdzili, że była to znakomita okazja, by posiąść na własność fotografię swojego ulubionego belfra. I jak tu się złościć na takich uczniów? Swoją drogą, to nie jedyny tego typu wyskok uczniów "Plastyka", bowiem nałęczowska policja zatrzymała nocą grupkę uczniów tej szkoły, którzy szli z planszą wyborczą kandydata Ćwieka. Zatrzymani twierdzili, że chcieli użyć planszy jako materiału, na którym namalują monumentalny obraz oddający uroki naszej miejscowości...

subiektywnie oceniał
M.K.
(0 głosów)