Napisane przez  AMA
22
Lip
2010

Kulisy kultury

W wiosenno-letniej ofercie kulturalnej naszego kurortu każdy znajdzie choć jedną imprezę, na którą zechce mu się iść.

Nie wspominam tu o stałych bywalcach wernisaży, festiwali, koncertów, spotkań, którzy są zawsze na bieżąco z nałęczowskim repertuarem.

Niektórych jeszcze cieszy fakt, że przez lata przetrwały takie imprezy, jak Nałęczowskie Divertimento, Festiwal Pianistyczny czy Belcanto, którego tegorocznych laureatów jeszcze nie znam, pisząc te słowa. Nawet młodzież znajdzie niejedną imprezę, w której nie musi być tylko biernym widzem, ale działać aktywnie - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Dzień Obwodnicy, Noc Muzeów. Jest jeszcze Nałęczowski Festiwal Tańca, Słowik Nałęczowski i długo można jeszcze wyliczać. I do tego na jak wyśrubowanym poziomie są te nałęczowskie imprezy, ile zaangażowania, nakładów pracy i pieniędzy wymagają, o tym wiedzą ci, którzy je tworzą. Tylko co wtedy, jeśli pasja, zapał napotykają zewsząd na dobitne "nie"? Przykład? Po X edycjach przychodzi Nałęczowowi rozstać się z Majówką z Panem Prusem i to nie dlatego, że brakuje pieniędzy, sponsorów, ale dlatego, że "nie, bo nie". I to pomimo propozycji ze strony LGD Zielony Pierścień, jak utrzymać tę całkiem niezłą imprezę. Muzeum miłośnika Nałęczowa, który dokładnie sto lat temu naprawdę rozstał się z Nałęczowem, znajdzie sobie pewnie inny sposób promocji. Boli za to podcinanie skrzydeł. Irytuje egoizm i niechęć, by coś tworzyć wspólnie dla dobra społeczności nie tylko lokalnej. Którą imprezę jako następną odpuścimy sobie? Turystów, kuracjuszy nie obchodzą nasze wzajemne animozje, oni chcą rozrywki, doznań, wrażeń. Tych pozytywnych. Niektórzy pokonują szmat drogi, by zobaczyć, przeżyć znów to samo i czekają co roku na kolejną edycję danej imprezy.

autor: (AMA)
(0 głosów)