Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  BW
11
Kwi
2008

Dąb Wolności z Poniatówki

Wzgórze Poniatówka to częste miejsce spacerów mieszkańców Nałęczowa, jak i turystów. Niegdyś nie porastały go drzewa i było to doskonałe miejsce widokowe. Miejsce owiane jest legendą, bo tak naprawdę do końca nie wiadomo, dlaczego tak nazwano to wzgórze. Czy dlatego, że wieść niesie, że walczył tu w 1809 roku książę Józef Poniatowski i że przebywał tu król Stanisław August Poniatowski?

Nowsza historia ma jeszcze swoich przemijających świadków, ale milczących. "Poniatówka" na naszych oczach porasta drzewami, warto pamiętać o jednym, szczególnym, drzewie. To dąb rosnący na placyku obok kapliczki ogrodzonej białą balustradą. To drzewo ma niezwykłą historię i gdyby umiało mówić, potwierdziłoby historię opisaną w pamiętniku Stanisława Rejmaka (1873-1959), gospodarza z Cynkowa i zarazem działacza społecznego, przedstawiciela Wydziału Narodowego w Nałęczowie. Znał on osobiście Bolesława Prusa, który bywał u niego w gospodarstwie, i Stefana Żeromskiego. Widział zapewne, jak w 1905 roku przemawiał z "Poniatówki" do tłumów m.in. Żeromski. Organizowano tu ważniejsze uroczystości i manifestacje, stąd ruszały pochody, wygłaszano płomienne przemówienia.

"Pamiętam moment, w którym dotarła do nas, do Nałęczowa, wieść o wkroczeniu wojsk polskich na tereny Lubelszczyzny. Nie potrafię oddać wzruszenia, opisać tej rozsadzającej wprost serca radości. Podekscytowani niezwykłością wydarzeń, rokujących nadzieję na odzyskanie wolności, postanowiliśmy po raz pierwszy jawnie obchodzić w Nałęczowie święto 3 Maja. To była połowa maja 1916 roku".

Z parku zdrojowego w stronę alei Lipowej podążał tłum ludzi manifestujących swój patriotyzm. Na czele Szczepan Litwiński z Charza niósł czerwony sztandar z białym orłem o rozpostartych skrzydłach, należący do Wydziału Narodowego w Nałęczowie. Na willi państwa Nagórskich, powiewały po raz pierwszy w Nałęczowie biało-czerwone flagi narodowe. Była to wówczas siedziba Wydziału Narodowego. Ktoś nieśmiało zaczął śpiewać "Rotę", potem śpiewano coraz odważniej inne pieśni "Boże coś Polskę", "Czerwony sztandar".- pieśni, które do tej pory były zakazane i śpiewano je tylko po kryjomu. Pochód dotarł do wzgórza, na którym znajduje się kościół parafialny w Bochotnicy. Nie wszyscy tego dnia zmieścili się w kościele. Uroczystą mszę świętą odprawił Sybirak ks. Zdzisław Łuczycki, późniejszy proboszcz parafii w Bochotnicy. Po mszy pochód ruszył w kierunku Góry Poniatowskiego. W pierwszym szeregu pochodu szedł ks. Łuczycki, a obok niego ze swoim sztandarem przedstawiciele Wydziału Narodowego (WN) , którzy byli organizatorami opisywanej manifestacji. Obok nich podążał z trudem podpierając się laską doktor Wacław Lasocki (Sybirak, jedyny z trzech wskrzesicieli Nałęczowa, który doczekał odzyskania niepodległości ). Ze sztandarem szedł dalej Szczepan Litwiński, obok Mieczysław Rogalski, prezes WN, Stanisław Kiełczewski, Ludwik Wójcik z Piotrowic, Stanisław Rejmak z Cynkowa, Józef Głos ze Strzelc, Jan Zielonka z Bochotnicy, Szybalski z Nałęczowa, Józef Łaszcz z Piotrowic. Szli także nałęczowscy skauci oraz młodzież nałęczowskich szkół i szkoły "Światła". Nieco dalej ze swoim sztandarem szły przedstawicielki Ligi Kobiet na czele z Antoniną Kohrlsdorfową, za grupą kobiet szli zaproszeni goście , a na końcu mieszkańcy Nałęczowa i okolicznych wsi.

Manifestacja dotarła do podnóża "Poniatówki", gdzie balustrada otacza krzyż i białą kapliczkę z obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej zwróconym ku drodze. Pod balustradą jest kapliczka z małą statuą św. Antoniego z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Pod kapliczką marmurowa tabliczka, na której wyryte były dzieje tego wzgórza, ale napis na niej prawie nieczytelny.

Zebrani otoczyli balustradkę, z tłumu wyszedł Stanisław Rejmak, niosąc w ręku sadzonkę dębu wykopaną wcześniej w nałęczowskim parku. Po okolicznościowych wystąpieniach, do dołu, w którym miało być posadzone drzewo, włożono najpierw słój, w którym znajdowały się dokumenty dotyczące 125. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, podpisane przez przedstawicieli Wydziału Narodowego oraz niektórych uczestników pochodu. W słoju zamknięto też banknoty -ruble- z wizerunkiem carów. W zakopywaniu naczynia z dokumentami i sadzeniu dębu brał udział Józef Konieczny, aptekarz z Nałęczowa, oraz Stanisław Rejmak. Po posadzeniu drzewka, które nazwano Dębem Wolności, znów głos zabierali kolejni mówcy, na koniec ktoś powiedział: "Rośnij dębie na chwałę Polski i rozsławiaj jej imię na cały świat".

Nie ma już żywych świadków tych wydarzeń, pozostały fotografie i spisane wspomnienia, ale najbardziej o szczególnym pochodzie z okazji 3 Maja przypomina to szczególne drzewo - Dąb Wolności z Poniatówki. Czy ta historia przemawia jeszcze do współczesnych? W tym roku już 217 rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Czy nie przyćmi jej z czasem nowa komercyjna tradycja - "świętego weekenda"?

Oprac. (BW) na podstawie: Stanisław Tarka -"Nałęczowski "Dąb wolności" w: Głos Nałęczowa 2002, str.78-79
(0 głosów)