Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  JB
17
Gru
2001

Ewa Szelburg-Zarembina

Autentyczna wielbicielka Nałęczowa. Irena - Ewa Szelburg urodziła się w Bronowicach koło Puław w 1899r.

Ojciec - Antoni - był ogrodnikiem dworskim a matka - Elżbieta z Kałużyńskich - wykonywała zawód krawcowej. W 1901 r. rodzice przenoszą się do Nałęczowa, w którym ojciec zajmował się pielęgnacją parków i sadów.

   W 1911 roku, po zebraniu odpowiedniej sumy, Szelburgowie nabyli parcelę w środku Nałęczowa, przylegają do ulicy Lipowej o powierzchni 1 ha, na której zbudowali niewielki domek z sosnowych bali, o dachu dwuspadowym, o trzech izbach i dwu ganeczkach. W sadzie stanęła pasieka, a w ogródku wyrosły kwiaty. W domu tym kwitło życie rodzinne - tak często opisywane na kartach powieści Ewy Szelburg. Małej Ewie pierwszej nauki udzielał ojciec Antoni. Matka Elżbiety była również kobietą oczytaną. W domu ukrywano księgi Adama Mickiewicza i innych poetów.

   Do szkoły elementarnej, założonej przez Macierz Szkolną, uczęszczała w Nałęczowie. Mieściła się ona w willi Wołyń lub w budynku nie istniejącym, stojącym naprzeciw ul. Chmielewskiego.
W roku 1916 ukończyła znaną i dobrą szkołę średnią im. Władysława Kunickiego w Lublinie. O lubelskiej szkole pisała wielokroć w swoich dziełach wspomnieniowych.
W roku 1916 zmarł ojciec Ewy - Antoni Szelburg, pracujący jako kasjer w kasie sklepu "Oszczędności" w Nałeczowie. Ewa nie posiadająca środków materialnych na dalsze kształcenie, podjęła pracę jako nauczycielka.
Na studia wybrała się w roku 1918, po śmierci matki i do 1922 studiuje w Krakowie filologię polską.

   Po ukończeniu studiów 22 letnia Ewa wychodzi za mąż za Jerzego Ostrowskiego, dyrektora szkoły, publicystę i pisarza w Wymiślinie Skępem, gdzie sama pracowała jako nauczycielka. Później rozstała się z Jerzym Ostrowskim i związała się z Józefem Zarembą, polonistą z wyżej wymienionej szkoły.
Po śmierci rodziców dom w Nałęczowie został sprzedany. Oboje z Józefem Zarembą przenoszą się do Warszawy a dom kupuje od niej w 1925 r. adwokat lubelski Wacław Salkowski.

   Twórczość literacką Ewa Szelburg rozpoczęła w wieku szkolnym. Były to przeważnie wiersze i bajki dla dzieci, a ich oryginalność i świeżość zwróciła uwagę wydawców. Edycje książkowe zaczęła wydawać w 1922r.
W 1924 r. wydaje "Legendy żołnierskie".
W latach 1926-28 pracowała jako nauczycielka w Seminarium Nauczycielskim w Ursynowie koło Warszawy.

   W Warszawie mieszkała od 1928 roku, w czasie okupacji - we Lwowie (gdzie zginęła jej mała córka) i Warszawie (tu redagowała podziemne pisma oświatowe).
Po wyzwoleniu przebywała w Łodzi, skąd w 1948 wróciła do Warszawy. Za twórczość dla dzieci otrzymała nagrodę Miasta Warszawy, a w 1953 roku nagrodę Prezesa Rady Ministrów za całokształt twórczości. W 1961 otrzymała nagrodę im. Pietrzaka, a w 1966 - nagrodę I stopnia za całokształt twórczości.

   Ewa Szelburg - Zarembina była przede wszystkim poetką piszącą dla dzieci i młodzieży. Ogromna ilość tytułów świadczy o wielkim uczuciu pisarki do dzieci i oddaniu pracy pióra dla młodego pokolenia i dla Nałęczowa, którego nigdy nie zapomniała.
W ostatnich książkach - reportażach - wraca do lat młodych. Będąc w Warszawie nie zrywa kontaktu z miastem młodości. Często wracała tu na groby rodziców, którzy spoczywają na cmentarzu w Bochotnicy. Przyjeżdżała tu również w wakacje na urlopy. Spotykała się z młodzieżą szkolną lub z bliską rodziną Bobrzyków. Często mieszkała na plebani u proboszcza Aleksandra Miszczuka, lub u sióstr zakonnych, czy w Zakładzie Leczniczym.
Jej życie i twórczość złączyły się z Nałęczowem nierozerwalnie. We wszystkich powieściach Ewa Szelburg - Zarembina przekazuje ogromną masę wspomnień od najmłodszych do ostatnich lat życia. Idąc śladami jej bohaterów możemy rozpoznać wszystkie zakątki Nałęczowa i okolic. Jej powieści - reportaże wspominają o ludziach Nałęczowa, o działalności różnych organizacji, o pisarzach tu pracujących, ale ich tematyka obraca się zwłaszcza wokół jej rodzinnego domu. Ojciec, matka i ona sama stali się głównymi bohaterami jej książek.

   W powieści "Rzeka kłamstwa" autorka opisuje miasteczko o nazwie "Żeleźno" Pod tą nazwą kryje się znany Ewie Szelburg - Zarembinie Nałęczów. Joanna - główna bohaterka powieści to Elżbieta, matka Ewy. Kaj Gozdawa - to ojciec pisarki, Salomea to Ewa.
W "Chuście Weroniki" autorka dość dokładnie opisuje krajobraz Nałęczowa. "Nika szła po trawie, brzegu wjazdowej alei. Aleja była zupełnie pusta. Cień wielkich lip, zazwyczaj rozpięty w powietrzu, po to by osłaniać błyszczące pojazdy, spadał, lecz wprost na ziemię. Brama wjazdowa była zamknięta" i dalej "W Żeleźnie była Kaplica, która stała się ulubioną dla całej okolicy. Projektował ją rzecz znamienna jako nadarzającą się sposobność ukazania zacofanej prowincji, tonącej w powodzi pseudo-szwajcarskich szaletów i tyrolskich gospod nowego stylu, stylu polskiego, narodowego, zakopiańskiego, wchodzącego w modę, wśród burzliwych dyskusji artystów i publicystów trzech zaborów." Mowa tu o kaplicy wybudowanej przez Ludwikę Benni w 1917 roku, niestety autorka myli się - kaplicy nie projektował J. Witkiewicz.
W książce "Zawiłości prostej drogi" pisarka często stosuje metodę krytyki wszelkich działań pozytywnych, upatrując w nich cele negatywne.
Jako przykład może posłużyć sprawa zbudowanej dzięki społecznikom Nałęczowa "Ochronki". Autorka poddaje w wątpliwość program i wychowanie w Ochronce. W powieści występuje też ocena sklepu spółdzielczego. Autorka próbuje udowodnić, że małe żydowskie sklepiki są bardziej intymne, i że w nich można kupić na kredyt, a w spółdzielczych ubogi klient czuje się zagubiony i obcy.
Wiele miejsca w utworze "Zawiłości prostej drogi" poświęca zabytkom Nałęczowa, opisowi cmentarza i własnego grobowca, na którym czytelnicy za jej życia składali kwiaty. Nadmiar wspomnień we wszystkich książkach Zarembiny czyni je swoistym pamiętnikiem pisarki.
W jednej z nich napisała: "Wracając do Nałęczowa, choćby tylko w myślach, za każdym razem zastanawiać się muszę, czy wszyscy - godni pamięci nałęczowianie zostali uczczeni trwałym wyrazem pamięci, chociażby tylko zwyczajnie tablicami na murach domów, w których przebywali. Wprawdzie stary cmentarz cały jest - jak już pisałam - jakby jedną tablicą godną szacunku i głębszego jej poznania. Chciałabym bardzo, aby moja twórczość jako nałęczowianki i lublinianki, dziecka ziemi lubelskiej, ziemi, która była kolebką mowy polskiej, i która wydała tylu polskich twórców, mogła być nie tylko literaturą, ale świadectwem pracy społecznej, tak bardzo przenikającej całe moje życie. Na razie odchodzę od wspomnień, wskutek różnych warunków w których się znalazłam i swego stanu zdrowia, ale na pewno do nich powrócę".
Błądząc po śladach pisarki w poszukiwaniu miejsc, a którymi była związana odwiedzamy Pałac Małachowskich, w którym w młodości często bywała czytając książki w Bibliotece Zakładowej.
W późniejszym wieku bywała tu w kawiarni a w Sali Balowej uczestniczyła w spotkaniach autorskich lub w imprezach pałacowych.
Na ulicy Górskiego, obok starego dworu, zrujnowany barak. To tutaj mieszkała w początkach XX wieku wraz z rodzicami, aż do wniesienia przez nich własnego domu. Pobyt w nim opisuje autorka w "Zawiłościach..."
Przy ulicy 1-go Maja znajduje się parcela, ciągnąca się od ulicy Lipowej do ulicy Kościuszki. Na niej, w połowie długości, stał do niedawna domek drewniany, otynkowany gliną, o dwu pokojach, kuchni i dwu gankach, zbudowany w 1911 roku przez rodziców Ewy Szelburg. Nie wytrzymał próby czasu. Runął dach i budynek został rozebrany na opał.
Miejsce po domu obok Spółdzielni Mieszkaniowej sygnalizuje tylko niewielki pagórek, na którym stał dom pisarki. Próba uratowania go przez władze i Towarzystwo Przyjaciół Nałęczowa nie powiodła się mimo wieloletnich zabiegów. Nie wytrzymał też próby czasu dom pod nazwą "Kubaszówka", na rogu ulicy Głębocznica i Poniatowskiego, w którym mieszkała Ewa Szelburg z rodzicami w 1901r. Po pożarze nadaje się do rozbiórki.
Nie zachował się też budynek szkoły pani Walickiej na ul. Paderewskiego, w której pobierała pierwsze nauki.
Stoi jednak dobrze wyremontowana willa "Wołyń" w której uczyła się poetka w szkole elementarnej Józefiny Michalskiej.
Jej własny dom w Warszawie również został parę lat temu rozebrany przy budowie metra. Wobec zagłady większości domów, związanych z życiem autorki "Spotkań przy drodze" - dobrze się stało, że Towarzystwo Przyjaciół Nałęczowa ufundowało tablicę na kamieniu, poświęconą pamięci Ewy Szelburg - Zarembiny.

   Ona sam i jej mąż Józef spoczęli na nałęczowskim cmentarzu w pobliżu grobu Jej rodziców.

JB

(0 głosów)