Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  MK
23
Sie
2004

Dusze na czterech kołach

Podobno wymyślił go Leonardo da Vinci, ale tak naprawdę świat ujrzał je pod koniec IXX wieku. Pierwsze modele były kanciaste i z trudem dotrzymywały kroku idącemu obok człowiekowi. Z biegiem czasu jednak ich sylwetki zaczęły nabierać coraz bardziej opływowych kształtów, a prędkość uzyskiwana przez nie rosła w zawrotnym tempie. Dziś opanowały cały świat. Dla jednych pozostają marzeniem, dla innych zwykłymi narzędziami pracy, ale i też rozrywki.


Samochody, rydwany naszych czasów.
   By obejrzeć jak bardzo długą drogę przebyły i jak wielce się przy tym zmieniły, nie trzeba odwiedzać muzeów, czy kupować albumów. Wystarczyło być 13 czerwca w Nałęczowie pod Domem Kultury. Tam to bowiem właśnie rozgrywany był "konkurs elegancji" XVIII Lubelskiego Rajdu Pojazdów Zabytkowych.
   W szranki stanęło blisko 70 aut oraz 4 motocykle. Przy czym każdy z samochodów posiadał własną duszę i styl.
   Widzowie mogli więc oglądać majestatycznego Austro-Daimlera z 1927 roku (najstarsze startujące auto) jak i modele z lat 70 ubiegłego wieku. Było coś dla tych którzy cenią sobie wygodę i przepych Rolls-Royce Silver Cloud z 1958 (gdy ten samochód wjeżdżał do prezentacji, większość widzów wydała z siebie głośne "OCH"). Było też coś dla tych którzy cenią sobie funkcjonalność i wytrzymałość Jeep CJ 2 z 1948 roku. Były auta malutkie Fiat 500 (protoplasta naszego malucha), były też istne kolosy np. ponad 6 metrowy Chevrolet Monte Carlo. W stawce znalazło się kilka tzw. dwusuwów np. Areo 30, JFA F9, czy w końcu słynny Saab 900 - auto, które dwukrotnie wygrywało rajd Monte Carlo. Nie zabrakło również aut, które miały pod maską dużo więcej "Kuców"- np.3 corvetty, których słodkiego mruczenia nie sposób chyba zapomnieć.

   Jako, że był to konkurs elegancji, kierowców jak i pilotów obowiązywały stroje z epoki z jakiej wywodziło się ich auto. Tu furorę zrobili Andrzej Chmielowski i Jerzy Szubra, którzy wyglądali niczym ludzie wielkiego Al Capone w swoim gangsterskim czarnym Plymoucie z 1933 roku. Nie sposób też zapomnieć Triumpha Heralda z 1961 roku z młodą parą i "obowiązkową teściową. Ogólnie można było zobaczyć wszystko od pilotek poprzez meloniki i kapelusze na hipisach w Garbusie skończywszy.
   Najczęściej reprezentowaną marką był Mercedes. W tej klasie podziw wzbudził szczególnie czarny Mercedes SL 190. Jak wyjawił mi jego właściciel samochód ten jest w stanie wyciągnąć ... "4 dziewuchy tygodniowo".
   Po oficjalnej prezentacji wszyscy uczestnicy rajdu udali się na obiad. Nie oznaczało to jednak końca imprezy. W czasie gdy załogi posilały się przed dalszą drogą, widzowie mogli się przyjrzeć z bliska tym cackom a nawet zasiąść za kierownicą niektórych modeli. Samochody stały bowiem na całej długości Alei Kasztanowej w Parku Zdrojowym.
   Niestety tuż po godzinie 16 cała kawalkada ruszyła w dalszą drogę do Kazimierza nad Wisłą gdzie odbyły się dalsze konkurencje. Mam pozostaje czekać do przyszłego roku, by znów poczuć magnetyzm tych wspaniałych wytworów ludzkiej wyobraźni.
Michał Kowalczyk
  • 38_10
  • 38_11
  • 38_12
  • 38_13
(0 głosów)