Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  Bogumiła Wartacz
22
Gru
2014

Ukraiński wirtuoz akordeonu

Laureata międzynarodowych konkursów – 31-letniego akordeonistę Wołodymyra Hajdyczuka (Włodzimierz Gajdyczuk) pochodzącego z miejscowości Czerniowce z zachodniej Ukrainy, miłośnicy gry na akordeonie guzikowym po raz kolejny mogli wysłuchać 21 października br. w sali balowej Pałacu Małachowskich. Przed jednym z koncertów udało się mi zamienić kilka zdań z niezwykle skromnym i uzdolnionym akordeonistą.

Jak trafi ł Pan do naszego kurortu?

Po raz pierwszy koncertowałem w Nałęczowie rok temu w czerwcu. Kiedyś grałem koncert, gdzieś w Polsce i ktoś mi powiedział, że w Nałęczowie jest ładna kierowniczka Pałacu : ), ale jak się okazało na miejscu pani Małgorzata nie zajmowała się organizacją koncertów tylko pan Marek. Trochę to potrwało nim wreszcie zorganizowano mi tu pierwszy koncert.

Koncertuję również w innych uzdrowiskach polskich oraz w MDK w Toruniu, Poznaniu. Nie występuję w wielkich fi lharmoniach, ale w małych, kameralnych salach. Byłem też kilka razy na konkursach w Polsce, Niemczech, Rosji i na Ukrainie. Lubię takie kameralne koncerty, bo mam wtedy dobry kontakt z publicznością.

Kiedy zaczęła się Pana muzyczna pasja?

22 lata temu. Jako dziecko uwielbiałem składać samoloty, była też m.in. gra w piłkę, tenisa, a potem okazało się, że muzyka jest dla mnie najważniejsza, bo odnosiłem sukcesy. Muzyka była w moim rodzinnym domu od zawsze. Matka gra na fortepianie, ojciec też ma zdolności muzyczne, brat Iwan też gra na akordeonie i śpiewa.

Pierwszy akordeon dostałem od wujka, grałem w garażu, a jak dostałem samouczek, to sam doskonaliłem grę. Potem uczyłem się w szkole muzycznej. Jestem absolwentem klasy akordeonu Akademii Muzycznej im. Piotra Czajkowskiego w Kijowie. Tam też odbyłem studia podyplomowe u profesora Mikolja Dawydowa.

W 2012 roku otrzymałem półroczne stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP (wówczas od ministra Bogdana Zdrojewskiego - red.) „Gaude Polonia” i kształciłem się pod kierunkiem prof. Jerzego Kaszuby na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Wiele zawdzięczam profesorowi, ważne było dla mnie to, że oprócz tematów muzycznych, rozmawialiśmy też o innych życiowych sprawach.

Dalsze plany?

Zawsze chciałem grać muzykę klasyczną, to było moje marzenie i gram - spełnia się ono. Staram się grać wszędzie. Nie narzekam. Teraz nie mam marzeń. Plany? Na razie tego nie chcę, ale pewnie przyjdzie taki czas, że zostanę nauczycielem. Bach i Mozart też uczyli innych : ).

Jaki repertuar prezentuje Pan w Nałęczowie?

Różnorodny, nie mam ulubionego artysty jest wielu kompozytorów, których utwory lubię grać. Muzyka klasyczna jest moim hobby i za razem moim zawodem. Chcę krzewić klasyczną muzykę na akordeonie, nie często dziś gra się takie utwory. Lubię grać utwory m.in.: J. S. Bacha, A. Vivaldiego, A. Piazzolli, F. Mendelssohna. Na takich koncertach jednak nigdy nie zgram moich ulubionych utworów – S. Rachmaninowa, F. Chopina. Lubię skomplikowaną muzykę, a ta, którą gram na koncertach jest popularna - tanga, walce, polki. Gram też muzykę awangardową i jazową.

Miałem kiedyś marzenie, żeby nauczyć się grać cały koncert Chopina, wielu utworów naczyłem się, ale przestałem, bo nie było zainteresowania tą muzyką wykonywaną na akordeonie.

Czy nagrał Pan już swoją płytę?

Tak, pierwsza była płyta z moją ulubioną muzyką - barokową, organową, polifoniczną. W tym roku razem z moim bratem nagraliśmy płytę, a potem jeszcze z solistką – Oleną Maruniak, prywatnie dziewczyną mojego brata. Jest jeszcze składanka z trzech poprzednich płyt, nagrana wspólnie z Oleną. Można też znaleźć nagrania z moich koncertów albo naszej trójki na You Tube.

(0 głosów)