Napisane przez  MK
23
Sie
2004

Plusy i minusy

Czyli... Gdzie się podziało lato?

Plusy otrzymują:
+ Pierwszy plus z radością przyznaje nałęczowskim strażakom, za zaangażowanie jakie wkładają w swoją pracę. Plus ten zresztą, należał się im już od dawna, ale ostatnio byłem świadkiem zdarzenia, które przekonało mnie o tym, że nie ma potrzeby dłużej zwlekać z jego przyznaniem. Przechadzając się w pobliżu remizy, nagle usłyszałem syrenę. Postanowiłem, iż wykorzystam tą sytuację i zmierzę czas jaki zajmuje naszym "ochotnikom" przybycie na miejsce zbiórki i ruszenie do akcji. Wyniki jakie uzyskałem niezwykle podniosły mnie na duchu. Już w dwudziestej sekundzie po uruchomieniu syreny pojawili się pierwsi strażacy. Nie minęło więcej niż półtorej minuty, gdy skompletowane zostały obsady dwóch samochodów gaśniczych, a po następnych dwóch minutach obydwa wozy gaśnicze ruszyły do akcji. Zakładając więc, że dojazd z remizy strażackiej do dowolnego miejsca w naszej gminie nie powinien zająć więcej niż siedem minut, możemy mieć pewność, iż w przypadku pożaru pomoc nadejdzie w ciągu dziesięciu minut.

+ Kolejny plus przyznaje kierownictwu uzdrowiska, za to, że obniżyło wejściówki do "Atrium". Trzeba przyznać, że wydatek 12 zł za godzinę był nieco zbyt wygórowany jak za godzinę użytkowania basenu. Cena obniżona o połowę wydaje się bardziej adekwatna, do naszych portfeli. Faktem jest, że obniżka ta dotyczy na razie tylko rodzin pracowników uzdrowiska. Wydaje się jednak realne, że po sezonie obejmie ona wszystkich mieszkańców Nałęczowa. A to za sprawa czystej ekonomii, lepiej bowiem sprzedać 100 biletów po 6 zł, niż 20 po 12 zł. Póki co jednak zachęcam wszystkich by korzystali z "Atrium" i zamiast kupować paczkę papierosów zainwestowali te pieniądze w swoje zdrowie.

+ Ostatni plus przyznaje już niemal z tradycji. Bowiem jak co roku idzie on do nałęczowskiego oddziału Banku Spółdzielczego, za emocje jakie dostarcza nam losowanie nagród dla posiadaczy kont i rachunków w tej palcówce. W tym roku było nie inaczej. Tłumy ludzi nerwowo wyczekujących na wyczytanie swojego nazwiska i 100 wielce pożądanych nagród. Fakt, faktem, że tegoroczne obchody 101 rocznicy powstania Banku były dużo skromniejsze od fiesty jaką zgotowano nam w zeszłym roku (dotyczy to też wartości tegorocznych nagród), ale i tak emocje targające ludźmi podczas losowania nie ustępowały tym z lat poprzednich. Oczywiście jak co roku nie obyło się bez zgrzytów, ale o tym już w minusach.

Na minusy zasługują:
- Pierwszy ogromny minus należy się ludziom, którzy tuż po zakończeniu losowania nagród podjęli szturm na scenę w celu zdobycia gratisowej parasolki. Rozgrywające się wtedy sceny były jakby wyjęte z filmu "walka o ogień". I nic nie pomagały zapewnienia organizatorów o tym, że parasoli jest tyle ile wizytówek-kuponów, które uprawniały do odbioru "gratisów". Tłum w szaleńczym pędzie, nie bacząc na kable którymi doprowadzano prąd do głośników naparł na scenę. Tylko cudem nikt nie został porażony prądem. Obserwując to zdarzenie z boku nie mogłem wyjść z podziwu dla pewnej starszej pani, która porzuciwszy swoją laskę, niczym górska kozica wskoczyła na podest i ruszyła w stronę pudła z parasolkami. Niestety przeważały jednak sytuację, które nie nastrajały do śmiechu. Pewna mała dziewczyna porwana przez tłum szybko została przyparta do sceny i niechybnie zostałaby zgnieciona, gdyby nie przytomna akcja pracowników banku i strażaków. Zaistniałą sytuację zapewne dałoby się wytłumaczyć operując pojęciami z dziedziny socjologii i psychologii, jednak z punktu widzenia kulturalnego człowieka było to żenujące widowisko. Sprawa ta jest ważna, ponieważ taka sytuacja pojawia się prawie co roku (w latach wcześniejszych rozdawano zegary i kubki). Myślę, że czas by się zastanowić nad innym sposobem dystrybucji takich upominków. Dla smaczku dodam tylko, że nieco wcześniej rozdawano prezenty dla dzieci oszczędzających w SKO. Te jednak wykazały się dużo wyższą kulturą osobistą i bez słowa zachęty ustawiły się grzecznie w ogonku czekając na swoją kolej.

- Następny minus zmuszony jestem przyznać kierowcom przybywającym w odwiedziny do naszego miasta. Nieraz dane jest nam spotkać na ulicach Nałęczowa "pędzące" 10 km/godz. samochody, których kierowcy nerwowo obserwują okolice szukając miejsca w którym można by wynająć pokój. Takie zapychanie drogi jest niezwykle denerwujące, lecz o wiele gorsze jest nagminne wymuszanie pierwszeństwa w czym brylują zwłaszcza samochody z warszawskimi rejestracjami. Dlatego pragnąłbym przypomnieć odwiedzającym nas kierowcom, że Nałęczowów to nie "dziki wschód" i tu także obowiązują zasady ruchu drogowego.

- Ostatni minus z przykrością musze przyznać służbom dbającym o czystość Nałęczowa. Jakkolwiek w tygodniu spełniają one swoje zadania niemal wzorowo, to jednak z nadejściem weekendu zaczynają się schody. Fala ludzi, która zalewa park zdrojowy w słoneczne dni, generuje masę śmieci. W krótkim czasie wszystkie kosze są już tak zapełnione, że kolejne papierki lądują już na trawie. Wieczorem park "zdobią" już górki wszelkiego rodzaju śmieci, które znikają dopiero w poniedziałek. Może warto by, opróżniać kosze na bieżąco, zanim ich zawartość ozdobi trawniki.
(M.K)
(0 głosów)