Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  EC
13
Lip
2008

Wędrówki nałęczowskie - Przystanek Charz B

Jest taka uliczka w Nałęczowie - Powstańców 1863 r. - to dawna miejscowość Charz B, położona w malowniczej dolinie rzeki Bystrej, przy drodze do Wojciechowa. Wieś ciągnie się wzdłuż jednej ulicy, od wschodu ogranicza ją rzeka, a od zachodu wzgórza, łąki i lasy. Okolica przepiękna i czysta, niczym w podgórskich kotlinach.

Opowiada o niej człowiek-legenda, sołtys wsi pan Lucjan Wziątek:

O mieszkańcach

- To bardzo ofiarni i dobrzy ludzie. Zawsze działali wspólnie i to nie tylko za czasów czynów społecznych, ale i teraz także. Tu już taka tradycja jest - mówi pan Lucjan i wspomina ważne momenty w historii społeczności Charza B. - Kiedyś drogę wspólnie sypaliśmy, rzekę przesuwaliśmy, żeby więcej miejsca było na przejazd. Teraz o chodnik walczymy, by chodzić bezpieczniej było i o asfalt nowy na ulicy, bo ten to wstyd patrzeć. Tylko starosta zgodzić się musi, bo to powiatowa droga jest. Pismo już wysłałem. 10 tys. zł sami zebraliśmy na tę inwestycję, ale resztę dofinansować trzeba.

O wsi

Charz B leży w uzdrowiskowej strefie A Nałęczowa. Ulicą Powstańców 1863 roku. nazywa się od 15 lat. - Był tu kiedyś staw obok Bystrej, ponad pół hektara wody było - wspomina z dawne czasy Lucjan Wziątek - Kąpaliśmy się tu. A woda jaka czysta była! Rzeka na 3 metry spiętrzona, raki i ryby można było tu łowić. Teraz to tylko potoczek taki.
Nazwa niegdysiejszej wsi, teraz dzielnicy Nałęczowa? - To chyba od chaszczy pochodzi, bo tu kiedyś wszystko zarośnięte było i domów mało. A teraz jest 148 gospodarstw- wyjaśnia pan Lucjan, długoletni mieszkaniec Charza B. - Obecna nazwa ulicy, która sprawia często kłopoty, szczególnie w korespondencji do tutejszych mieszkańców, ma swoje korzenie w historii. - Tędy powstańcy szli w 1863 roku. Wielu z nich zginęło, wielu na zsyłkę poszło, a ci, co przeżyli, na Wzgórzu Jabłuszko krzyż postawili. Jeden z nich - Michał Korwin Wójcicki się nazywał - 15 lat na Syberii do taczki był przywiązany. Po powrocie kapliczkę w pobliskim lesie postawił. Teraz spoczywa na cmentarzu bochotnickim w gronie zasłużonych powstańców.

O młynie

Idąc stromą ulicą 1 Maja, tuż za mostkiem na Bystrej, po lewej stronie widać stary młyn. - Ja tu mieszkałem kiedyś - mówi pan Lucjan i przywołuje z pamięci zapamiętane obrazy, poruszające fakty, zdarzenia.-To był młyn mojego teścia, Józef Krawiec się nazywał. Kupił go przed wojną jeszcze od Józefa Czapli. Teścia hitlerowcy zamordowali na Majdanku w 1944 r. za pomoc żołnierzom \ polskim podczas wojny. Doniósł na 1 niego Samonek - właściciel pobliskiego młyna z Nowego Gaju. Później AK-owcy wyrok śmierci na Samonka wydali, ale zmarł zanim wyrok wykonano. Jeszcze kartkę od współwięźnia mojego teścia mam. Na kawałeczku gazety było napisane "Tatusia twojego dzisiaj zabili, mnie jutro wezmą".
Teraz szwagier jest właścicielem młyna, ale też człowiek starszy i cztery lata minęło, odkąd młyn przestał działać- opowiada dalej Lucjan Wziątek. - Po wojnie to tylu tu klientów było, że tylko w niedzielę na sumę był wyłączany. Wcześniej turbina była wodna, a od 1956 r. elektryczną mamy. Szkoda, że już nie działa. A młyn zabytkiem jest i pod konserwatora podlega. Tabliczka obok jest z historią młyna i zdjęciem starym, bo Bystra to młyńska rzeka jest, a ziemia urodzajna, to i zboża dużo. Każda wieś prawie młyn swój miała. Teraz szlak jest turystyczny po tych młynach wyznaczony.

O sobie samym

Sympatycznie gawędzi się z panem Lucjanem sołtysem Charza B.
- Od siedemnastu lat jestem tu sołtysem. Urodziłem się w marcu 1939 r. Zawsze zajmowałem się działalnością społeczną, żeby coś dla tej wsi i dla ludzi zrobić. Co prawda z wykształcenia jestem księgowym, ale i w strażactwie się udzielałem, i dla Cepelii, i przewodniczącym wielu komisji społecznych byłem, a w 1961 r. założyłem pierwszy w gminie Związek Młodzieży Wiejskiej. Jestem także członkiem Klubu Oficerów Rezerwy. Kiedyś za swoją działalność w nagrodę dostałem tygodniową wycieczkę do Moskwy. Ja po prostu lubię się udzielać społecznie.

...


Pan Lucjan Wziątek chętnie opowiada o sobie i wcale nie dlatego, że lubi się chwalić. To po prostu bardzo pogodny i otwarty człowiek, człowiek-dusza, gawędziarz, zasłużony dla swojej wsi i jej mieszkańców. Patrząc na dowody uznania jego działalności, nie mam wątpliwości, to człowiek jakich mało. Wśród jego medali cztery są Za Zasługi dla Pożarnictwa, oprócz tego Za Zasługi dla Obronności Kraju, złoty i brązowy Krzyż Zasługi, Złoty Krzyż za Czyny Społeczne, medale "Zasłużony dla Lubelszczyzny", "Walka, praca, socjalizm". Poza tym jest jeszcze stos dyplomów, oznak przynależności do wielu organizacji i wszelkiego rodzaju wyróżnień. Najnowsze odznaczenie pochodzi z 2 czerwca tego roku, kiedy to pan Lucjan został uhonorowany Złotą Podkową na Dniach Samorządu Terytorialnego w Puławach przez starostę Sławomira Kamińskiego jako dowód uznania za działalność na rzecz swojego sołectwa.
Zachowanie tożsamości małych miejscowości jest możliwe właśnie dzięki takim ludziom jak pan Lucjan Wziątek. Jego wspomnienia to historia, której nie możemy zapomnieć.

Eliza Cieszko
(0 głosów)