Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  red
18
Maj
2002

Dwie relacje z rajdu ziemi lubelskiej

8-9 marca rozegrany został XXIV Rajd Ziemi Lubelskiej. O czołowe miejsca walka toczyła się do ostatniego odcinka specjalnego. O wygranej załogi Piotr Maciejewski/ Piotr Kowalski zadecydowało zaledwie 6,8 sekundy!


   Lubelska impreza organizowana jest w formule rajdu dla kierowców z licencjami sportowymi ścigających się, w tym roku, na 12 odcinkach specjalnych. Organizowana przez Automobilklub Lubelski (po raz trzeci z rzędu) ma opinię bardzo dobrze przygotowanych i atrakcyjnych zawodów. Wyścig z roku na rok przyciągają coraz więcej zawodników. Jeszcze dwa lata temu startowały zaledwie 32 załogi, w tym było ich już 82. Rajdu Ziemi Lubelskiej nie omijają kierowcy startujący w Mistrzostwach Polski, dla których jest on doskonałą okazją do treningu i testowania samochodów. W tym roku za głównego faworyta uważana była załoga Lubelskiej Grupy Rajdowej As Mariusz Stec/ Michał Kozłowski, którzy mieli już za sobą wiele sukcesów w Mistrzostwach Polski. Los jednak chciał, że na prologu rozgrywanym na lubelskim torze przy ul. Zemborzyckiej, podczas znakomitego przejazdu w Lancerze Evo III którym jechali rozleciała się turbina i zniszczyła silnik. Samochód dotoczył się "na luzie" do końca pętli, dopiero, a może aż, na 19 miejscu. Tej straty nie udało się zniwelować na sobotnich OS-ach rozgrywanych miedzy innymi w okolicach Nałęczowa. Ostatecznie Stec i jego pilot zajęli w rajdzie 4 miejsce. Fascynującą walkę stoczyli o pierwsze miejsce, jadący może niezbyt widowiskowo ale za to optymalnie Michał Sołowow i młody ale poczynający sobie bardzo odważnie Piotr Maciejewski. Maciejewskiemu udało się wyrwać prawie pewne zwycięstwo z rąk Sołowowa brawurową jazdą na ostatnich OS-ach. Zwycięzca powiedział, że trasa rajdu (poza tym, że malownicza) była bardzo szybka i wymagała nie tylko techniki, ale i odwagi.
   Z racji tego że odcinki na których rozgrywano drugi dzień rajdu położone były w okolicach Nałęczowa (między innymi blisko Garbowa, Klementowic, Drzewc, Piotrowic) wielu kierowców wybrało nałęczowskie hotele i pensjonaty jako miejsce odpoczynku przed sobotnimi zmaganiami. W piątkowy wieczór słychać było odgłosy pracy silników ulepszanych i naprawianych na dalsza część rajdu. Co prawda kilku kierowców postanowiło sprawdzić swój sprzęt w terenie i przez to od czasu do czasu przez główne ulice uśpionego miasta przemykały z rykiem samochody rajdowe, to jednak nie zanotowano żadnych wypadków. Rano spora część mieszkańców miasta udała się by podziwiać samochody i ich kierowców już na trasie rajdu.

M.K

Wyniki klasyfikacji generalnej załóg:
1. Piotr Maciejewski/Piotr Kowalski (Mitsubishi Lancer Evo VI)
2. Michał Sołowow/Emil Horniacek (Mitsubishi Lancer Evo VI)
3. Grzegorz buda/Paweł Reising (Ford Escort)
4. Mariusz Stec/Michał Kozłowski (Mitsubishi Lancer Evo III)
5. Mariusz Woźniaczko/Radosław Banach (Opel Kadett)

Klasyfikacja Klubowa:
1. Automobilklub Rzemieślnik Warszawa
2. Automobilklub Krakowski 3. Automobilklub Śląski



   Dnia 09. III. 2001 r. (była to sobota) odbył się XXIV Rajd Ziemi Lubelskiej. Więc i ja wybrałam się do Klementowic, aby zobaczyć te wyścigi.

   A było na co popatrzeć, bo nawet takiemu amatorowi jak ja oglądanie tego rajdu sprawiło ogromną przyjemność. Byłam w towarzystwie typowo męskim - kobiety były tam rzadkością, ale Martyna Wojciechowska zapaliła mnie do fajnych samochodów i szybkiej jazdy. I to w zasadzie dzięki niej pojęłam, że to nie jest sport zarezerwowany tylko dla mężczyzn. A przez to, że sama lubię warkot silników, głośną muzykę w samochodzie i szybką jazdę wcale nie czuję się mniej kobieco. Przeciwnie - myślę, że kobieta, która zna się na samochodach, świetnie jeździ i do tego dobrze wygląda robi duże wrażenie na mężczyznach.
   Gratulacje, więc dla kobiet biorących udział w Rajdzie. Może i były zdecydowaną mniejszością, ale liczy się, że wbrew ogólnie panującym stereotypom odważnie startowały w "męskiej walce".
   Kobiety! Łączymy się z wami w tych rajdach i życzymy przyszłych sukcesów. Kiedy drogi były już otwarte sama przejechałam się OS. I przypuszczam, a nawet jestem pewna, że startując w tym rajdzie nie udałoby mi się go ukończyć. Trochę strachu napędziło nam kilku kierowców, którzy bądź to koziołkowali, bądź uderzając w drzewo doznali mniejszych czy większych obrażeń. Trochę śmieszyła mnie głupota niektórych kibiców, którzy mimo oglądania tych - czasem jakże niebezpiecznych wypadków, siadali później do swoich już wiekowych aut, próbując z nich wycisnąć tzw. "cokolwiek". Ale uwaga: nawet tamtej soboty nie jeden przekonał się, że taka zabawa może być tragiczna w skutkach bo trochę szkoda wyciągać swój zniszczony samochód z rowu, jak to miało miejsce np. na skrzyżowaniu w Buchałowicach.
   Dziś wchodząc do mojego samochodu, aby z pewnym sentymentem wspominam te ople, nissany, VW-y, fordy, mazdy i wszystkie pozostałe samochody, które swoją mocą udowadniały potęgę techniki. Aż szkoda wracać na te zwykłe drogi...
   Ale za rok znów jest rajd!

Jabe

(0 głosów)