Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  J,M
20
Lis
2002

Proste równanie

przejazd kolejowy + nieuwaga + pociąg = WYPADEK
   Kolejny już raz doświadczam, że naszym życiem rządzi przypadek, czy jak kto woli przeznaczenie. Wszystko zdarzyło się 14 października - w poniedziałek. Zmęczona po całym dniu musiałam jeszcze wrócić z Lublina.
I teoretycznie czekało mnie tylko 20 minut drogi. Pośpieszny pociąg, który zmierzał do Warszawy Zachodniej minął stację Motycz. Następna miała być Motycz Leśny. Ale tam już nie dotarliśmy - nie tym pociągiem. Tuż przed peronem jest przejazd. I najłatwiej powiedzieć "pech chciał", że akurat wtedy przejeżdżał samochód. Może to nieuwaga kierowcy, ale fakt faktem, że uderzyliśmy w niego gdy już prawie zjechał z przejazdu. Siła uderzenia i prędkość pociągu sprawiły, że pojazd został zepchnięty na słup telegraficzny. W momencie uderzenia otwierające się poduszki powietrzne i ogromny impet pociągu wypchnęły kierowcę na zewnątrz, co uratowało mu życie. Osoby siedzące w pociągu nie odczuły żadnego wstrząsu, ale na korytarzu szybko zrobił się ruch. Tylko krótkie riposty konduktorów uświadomiły pasażerom, że musimy cierpliwie czekać. Na dworze było słychać nadjeżdżające na sygnale karetki ... a ja sobie myślałam, że w tym momencie ani ja ani nikt inny nie mam prawa denerwować się o jakieś tam spóźnienie. Przecież tam kilkanaście metrów dalej ktoś walczy o życie...
   Minęło może 1,5 godziny i znów na korytarzu zaczął się ruch. Można było się przesiąść do drugiego pociągu - miał być dla nas zatrzymany. Krótka przeprawa przez tory i byliśmy już na peronie stacji "Motycz Leśny". Ktoś podał fałszywą informację, że kierowca nie żyje, ale to na szczęście była tylko pogłoska. Kierowca w stanie krytycznym został odwieziony do szpitala.
J a p e & M i k e


Nieszczęśliwy zbieg okoliczności...
   Minął dokładnie tydzień od poprzedniej tragedii, kiedy zdarzył się następny wypadek kolejowy. Dnia 21 października około południa na niestrzeżonym przejeździe w Kol. Drzewce doszło do zderzenia pociągu ekspresowego z ciągnikiem rolniczym. I tym razem kierowca uratował życie tylko dzięki temu, że w momencie uderzenia wypadł z kabiny pojazdu. Po kilku minutach przyleciał do nieprzytomnego rannego helikopter ratunkowy. Po krótkiej akcji reanimacyjnej poszkodowany został zabrany do szpitala. Do dnia dzisiejszego stan jego lekarze określają jako krytyczny...
M i k e
(0 głosów)