Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  Stefan Butryn
21
Mar
2015

Świąteczne spotkanie z Polonią w Londynie

Każde święta w Londynie to jednocześnie okazja do spotkań rodzinnych i towarzyskich. Spotkania takie służą do zbliżania i podzielenia się problemami, czyli integracji na emigracji. Na spotkaniach tych w kręgach Polonii londyńskiej, można poznać wiele interesujących osób, biorących udział w życiu zawodowym i naukowym Wielkiej Brytanii.

Przy okazji świątecznych spotkań poznałem niezwykle umuzykalnioną rodzinę dr. Zbigniewa Szydło, zaprzyjaźnioną z rodziną mojego syna Pawła. Właśnie w okresie świątecznym gościliśmy w jego salonie, gdzie zorganizował koncert kolęd. Grano je na skrzypcach, pianinie, gitarze, a nawet trąbce. W koncercie uczestniczyło dwadzieścia osób.

Pan Zbigniew z wielką pasją grał na trąbce, koncertowała też jego córka i dwóch skrzypków z filharmonii zaprzyjaźnionych z rodziną, a pewien milioner grał na gitarze swoje melodie.

Po koncercie była lampka wina i świąteczny poczęstunek i ciekawe rozmowy. Gospodarz domu to nie tylko pasjonat muzyki i kolekcjoner obrazów malarzy emigracyjnych, ale też doktor nauk filozoficznych, profesor chemii, fotograf i autor książki naukowej o polskim chemiku Sędziwoju. Jest on też członkiem Królewskiego Towarzystwa Chemicznego w Londynie.

Pan dr Szydło jest synem Kazimierza Szydło, inżyniera, który w 1939 roku w randze podchorążego artylerzysty walczył w Polsce z Niemcami, a potem w 1940 roku przedostał się do Jugosławii. Gdy Francja poddała się Niemcom, ich statek znalazł się w Libanie (Bejrucie), a potem dotarł do Homs, gdzie przyłączył się do Brygady Karpackiej, która weszła w skład Brytyjskiej Armii.

Jako artylerzysta brał udział w walkach z Włochami i Niemcami w Libii, a także w Tobruku. Walczył też w Egipcie. (...)

W bitwach, które trwały całymi miesiącami na pustyniach walczyli tez Anglicy i wojska afrykańskie. Najdłużej trwał bój o Tobruk.(...). W walce zginęło wielu jego kolegów, a nawet ksiądz, jego los oszczędził.

(...) W lutym 1944 roku porucznik Szydło wraz z całą baterią i z armatami popłynął statkiem do Włoch. Tam na przełęczy San Vincenzo ostrzeliwał pozycje Niemców oraz Monte Cassino. 18 maja 1944 r. klasztor na Monte Cassino został zdobyty przez wojska polskie. W tej walce poległo ponad 1000 żołnierzy, a ponad 2000 zostało rannych. Po tym zwycięstwie walki trwały jeszcze prawie rok. Polacy brali udział w oswobodzeniu Włoch. Zdobywali m.in. Bolonię, Ankonę. Wszędzie witano Polaków radośnie, z kwiatami.

Kiedy 8 maja 1945 roku skończyła się wojna, nasz bohater zdecydował się na wyjazd do Anglii, nie chcąc ryzykować powrotu do kraju.

Mimo strasznych sytuacji frontowych pisał bez przerwy „Dziennik”, który został później opublikowany jako ważny dokument walki Polaków na Zachodzie.

Pod gradem kul uczył się przez pięć lat języka angielskiego, co ułatwiło mu kontakt na froncie z Anglikami. W każdą niedzielę starali się być na mszy św., nawet na polowych ołtarzach.

W Londynie Kazimierz Szydło zdał egzamin na uczelni, a po jej ukończeniu jako inżynier pracował w angielskiej firmie do emerytury.

Ożenił się w z Polką – Danielą Suchecką, wychowali troje dzieci: synów – Zbigniewa i Ryszarda oraz córkę Krystynę. Dzisiaj mimo 95 lat pan Kazimierz czuje się dobrze, ma dobrą pamięć, nawet śpiewa kolędy.

Za walkę i odwagę otrzymał wiele medali w tym srebrny krzyż Virtuti Militari, Krzyż Walecznych, Brytyjski medal za udział w wojnie, Gwiazdę Italii, Gwiazdę Afryki, Krzyż Czynu Bojowego na Zachodzie, Krzyż Kampanii 1939 r., Dyplom Rzymu za Zasługi dla Kościoła.

Pan Zbigniew przywiózł swojego ojca na spotkanie i wywiad ze mną do domu Ewy i Pawła Butrynów w Londynie. Był bardzo rozmowny i piliśmy szampana za pomyślność i zdrowie w 2015 roku. Czego i Państwu – czytelnikom „Gazety Nałęczowskiej” życzę.

(0 głosów)