Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  PK
22
Kwi
2011

Punkt sztuki znakiem wiary

Absolutna niczym niezmącona uwaga jest modlitwą - Simone Weil ("Myśli")

"Najwyższy stopień uwagi stanowi o zdolności twórczej u człowieka, a najwyższy stopień uwagi może mieć charakter tylko religijny."

Obrazy Łukasza Głowackiego, które w październiku i listopadzie 2010 r. można było oglądać w Małej Galerii Liceum Plastycznego w Nałęczowie, są zbudowane z wody, soli, węgla... a więc z tego, z czego składa się sam człowiek. Jego dzieła żyją i, tak jak człowiek, przeobrażają się z czasem. Uroda estetyczna tych obrazów – obiektów jest wciągająca, ale istotniejsza dla nich jest zawartość znaczeniowa.

Onegdaj Cleto Carbonara zakwestionował termin "estetyka" – zwłaszcza w odniesieniu do sztuki współczesnej. "Aisthesis" (z gr. = wrażenie), to termin, od którego utworzono "estetykę", tak jakby sprawa odbioru sztuki ograniczała się do wrażeń. Carbonara uważa, że istotą dzieła sztuki jest zawarta w nim myśl, dlatego proponuje zastąpić estetykę – n o e t y k ą (z gr. "noesis" = myśl). Różnicę sztuki nad filozofią i nauką autor upatruje w formie. Formą według niego jest "osobowość artysty", wyrażająca się w określonym sposobie widzenia świata, formowania materiału oraz sposobu tworzenia własnego świata.

Tkanka pojęciowa, symboliczna obrazów, obiektów, instalacji i akcji Łukasza Głowackiego dotyka naszej kondycji fizycznej, a zwłaszcza metafizycznej. Na prace Łukasza czas nanosi nowe znaczenia przemijalności, przykrywa je patyną zależności związków chemicznych i fizycznych, dopowiada kondycję materialną tych obiektów. Powiem więcej – obrazy Głowackiego skazane są na zagładę, tak jak człowiek, który rodzi się ku przemijaniu. Dzieło przeobraża się, rdzewieje, nabiera wilgoci, skrapla się, porasta grzybami – jak człowiek, który z czasem podupada na zdrowiu, niedomaga, starzeje się. Po obrazie, jak i po człowieku pozostanie tylko p a m i ę ć, tak jak pamięć pozostanie po performance.

Relikty (szczątki) pamięci po performances Łukasza Głowackiego zawiera również ta wystawa. /Drut kolczasty zatopiony w rurce z pleksi to zapewne pozostałość po performance Łukasza z Galerii Labirynt II z 2006 r., zaś okrąg - koło wpisane w solne obrazy wywodzi się po części z "Pneumy" – akcji z Galerii Grodzkiej z 2003 r. Ostatnio artysta zrealizował instalację – performance "Obrazy wzbudzone", składającą się z trzech elementów: granitowej chrzcielnicy na metalowej konstrukcji, prostokątnego ekranu (gabloty ze szkła) oraz lodowego krzyżyka. W swoim wystąpieniu (w Galerii "Kont" w Lublinie w 2009 r.) autor poruszył chrzcielnicą wypełnioną wodą, wdmuchnął węglowy pył do szklanego ekranu zawieszonego na ścianie i zabarwił ( również tym pyłem – przez wdmuchnięcie) lodowy krzyżyk, po którym – z czasem – na ścianie pozostała spływająca czarna plama. Ten niewielki krzyżyk to odniesienie do "punktu sztuki", wyznaczonego przez artystę podczas Parku Sztuki w Białej Podlaskiej w 2007 r. Na wernisażu w Małej Galerii w Nałęczowie lodowy krzyżyk (grecki – równoramienny) przekazywaliśmy sobie z rąk do rąk. Każdy mógł doświadczyć znikającego "punktu sztuki", być może każdy został naznaczony znakiem wiary, w którego istnienie zostało wpisane nieistnienie, bo ostatni przekaz był podaniem kropli wody. Chciałoby się powtórzyć za Simone Weil: "Kruchość rzeczy cennych jest piękna, bo kruchość jest znakiem istnienia".

"Mały cykl wiejski" Tadeusza Paszki, pokazywany na przełomie października i listopada 2010 r. w Galerii im. E. Andriollego w Nałęczowskim Ośrodku Kultury, mówi o ludziach prostych, naznaczonych ciężką pracą, ludziach z bagażem doświadczeń życiowych, którzy po prostu są, którzy nie grają żadnej roli, którzy nie udają kogoś, kim nie są. Tadeusza Paszkę nie interesuje człowiek wirtualny wpisany w cywilizacyjny blichtr. Nie interesuje Go również bełkot medialny, gdzie przez internet, telewizję można w dowolny sposób manipulować ludźmi. Tadeusza Paszkę nie interesuje zamęt, występek, bluźnierstwa, sensacje, które są udziałem współczesnych "artystów", m.in. tych reprezentujących tzw. "sztukę krytyczną" i "irreligię". W życiu i sztuce coraz częściej mamy do czynienia ze źle pojmowaną wolnością, z relatywistycznym pomieszaniem pojęć. A przecież wszystko jest takie proste – wystarczy zdać się na świat fundamentalnych - odwiecznych wartości: piękna, dobra, prawdy, lub (jak kto woli) wiary, nadziei, miłości. Malarstwo Paszki jest przepojone empatią – współodczuwaniem z drugim człowiekiem. W cyklu wiejskim artysta przedstawia ludzi z krwi i kości, zrośniętych ze swoim miejscem, ziemią, domostwem, ludzi czerstwych jak razowy chleb, ludzi, których zna z autopsji, bo sam stamtąd pochodzi. Jest to świat ludzi starych, opuszczonych przez dzieci, które udały się do lepszego, wygodniejszego (jak im się wydaje) – miejskiego świata. Bóg jednak tych ludzi nie opuścił i czeka na nich. Postacie z cyklu wiejskiego, to ludzie "ubodzy w duchu", do których należy królestwo niebieskie (jak powiedziano w Kazaniu na Górze).

W warstwie malarskiej obrazy te wyróżnia kolor wytrawny, głęboki, masywny, z umiejętnie wprowadzoną dominantą. Specyficzna – jakże szczera – naiwna dekoracyjność, przywodząca deseń z wałka na pobielanych ścianach izb (wiemy gdzie jesteśmy) deformacja kształtów, potęgująca ekspresję postaci – wszystkie te zabiegi świadczą o autentycznym zespoleniu z tym, co się maluje. Simone Weil (którą przez miłość do jej "Myśli" ponownie przytoczę) napisała kiedyś: "Zły malarz patrząc na dziewczynę, która pozuje – mówi sobie: ma wysokie czoło, skośne brwi: powinienem umieścić na płótnie wysokie czoło, skośne brwi itd. Prawdziwy malarz przez napięcie uwagi jest tym, na co patrzy." Cała twórczość Tadeusza Paszki – niezależnie od poruszanych tematów (pejzażowych, portretowych, wiejskich, sakralnych) ma charakter religijny. Jest niczym innym jak projekcją duchowej dojrzałości i życia wewnętrznego, głęboko osadzonego w wierze. Twórczość obydwu artystów – Tadeusza i Łukasza tak różna w sensie formy, języka, ekspresji, mówi właściwie o tym samym – o naszej ludzkiej kondycji, naszych możliwościach i niemożliwościach, o przemijaniu. Głowackiego i Paszkę nie interesują półprawdy, ale prawda o człowieku.

Są to artyści, którzy swoje dorosłe życie związali z Liceum Plastycznym w Nałęczowie, nauczając tu rysunku i malarstwa; nie żyją więc ze sztuki (prawdziwa sztuka nie lubi "kupczenia"), ale dla sztuki, która dla autentycznego artysty jest środkiem ku pełni życia duchowego.

autor: Piotr Kmieć
(0 głosów)