Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  bw
19
Lip
2009

Wstępniak, czyli znów będą wakacje

ale dopiero za rok. Teraz już koniec laby, sezonu ogórkowego urlopowego oraz czasu żniw. 

Dzień po dniu przemknęły letnie miesiące, szkoda, ale koniec wakacji, to przecież jeszcze nie koniec lata. Na pocieszenie Co jeszcze? Przed tysiącami uczniów, a niebawem i studen tów nowy rok szkolny, kolejna szansa, by zrealizować swoje marzenia, plany i aspiracje i jakoś wytrwać 10 miesięcy, z małymi przerwami, do kolejnych wakacji. 

Każdy zapewne ma co wspominać z minionych wakacji. Choć może nie zawsze były to wymarzone wakacje nad morzem czy w górach... Były momenty niezapomniane. Na łamach "Gazety Nałęczowskiej" też mamy zatrzymane w kadrze lub przelane na papier minione jakże ulotne chwile, wydarzenia A działo się w te wakacje w Nałęczowie bardzo wiele. Festi wale, koncerty, wystawy, pokazy, pikniki, festyny... Kolejny raz mogliśmy poczuć atmosferę wyścigu Tour de Pologne Imprezy oraz wydarzenia kulturalne, sportowe itp., pojawia ją się w naszej codzienności jak meteoryty na letnim niebie Sprawiają, że na chwilę odrywamy się od naszych prozaicz nych obowiązków, zajęć i spoglądamy z nadzieją i rozmarze niem w niebo. Te naturalne przedstawienia, zachwycają. Tak jak koncerty pianistyczne czy organowe albo arie operowe i operetkowe, rozbrzmiewające latem w Nałęczowie. Takie wydarzenia jak Tour de Pologne, czy zawody balonowe albo choćby koncert z okazji jubileuszu 35-lecia "Budki Sufera" sprawiają, że my: duzi i mali gremialnie znajdujemy czas, przychodzimy, patrzymy i nasycamy się obecnością i widokiem... "gwiazd". Chłoniemy atmosferę, rejestrując ją nie tylko aparatem fotografcznym, czy kamerą, ale zmysłami. Gromadzimy doznania, jakie wzbudza muzyka, śpiew czy choćby rywalizacja sportowa. Każdy z nas ma swoje ulubione "gwiazdy", którym dopinguje, z których czerpie pozytywną energię. Czwartoligowe "Cisy Nałęczów", też mają swoich fanów, którym przy każdym meczu skacze poziom adrenaliny... A, gdy zabrzmi końcowy gwizdek, wybrzmi ostatni takt muzyki, gdy peleton pomknie dalej, trzeba wrócić do prozy życia. Dziurawej drogi, która po większej zlewie staje się błotnistą rzeką, do walki z chwastami panoszącymi się w ogrodzie albo grządkach. 

Jednak powracamy nasyceni i mamy chęć zmierzyć się z tym, co nas czeka. Wiemy na pewno o tym, co już było, jeśli nawet nie było nam dane doświadczyć tego osobiście, tak jak groza II wojny światowej przed siedemdziesięcioma laty... Co nas czeka, czy to, co planujemy się powiedzie, uda? Z każdym dniem będziemy odkrywać i doświadczać tego dziś jeszcze niewiadomego. Warto mieć przy tym wakacyjny zapas dobrej energii, a już każdy z nas wie, czym najlepiej naładować swoje akumulatory... Co daje nam nadzieję, że mimo wszystko wytrwamy... 

redaktor naczelna
Bogumiła Wartacz
(0 głosów)