Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  red
18
Paź
2007

Opowiastki "Energetyczne" 2

W naszym codziennym życiu jesteśmy świadkami całej mozaiki wydarzeń; czasem radosnych, smutnych, zadziwiających a czasem przerażających. Wydaje się nam, że w polskiej rzeczywistości bogactwo zmiennych sytuacji jest wyjątkowe. Czasem przytłoczeni problemami nie zauważamy tych najzabawniejszych zdarzeń, o których zwykle już za chwilkę szybko zapominamy.

Od dawna zauważam, że życie i praca w uzdrowisku, gdzie przewija się duża liczba tak różniących się od siebie ludzi niesie ze sobą mnóstwo wesołych zdarzeń wartych wydobycia i ukazania innym. A więc zapraszam do uśmiechu z życia wziętego...

"Ile pali ciuchcia?"
Organizowałem kiedyś zestaw wycieczek dla gości jednej z klinik z Lublina. Organizatorem konferencji był jeden z najznamienitszych profesorów z Lublina, postać nietuzinkowa, autorytet na skalę europejską. Pan profesor miał również zacięcie do ekonomii... ha, ale tak na swój sposób, gdyż wszystko co zamawiał było poddawane krytyce jeżeli chodzi o cenę. W moich bojach w kalkulacjach dobrnęliśmy do wycieczki Nałęczowska Kolejką Dojazdową z Nałęczowa do Wąwolnicy. Podałem aktualne ceny rezerwacji popularnej "ciuchci" co profesor skwitował... "No nie Panie Radku, za taką cenę? Nigdy w życiu, będziemy musieli tu negocjować. Bez przesady, przecież jest to lokomotywa spalinowa to ile ona spali paliwa na odcinku tych 8 - 10 kilometrów? Bo mój Mercedes..."
Dosłownie osłabłem, bo wszelka dalsza argumentacja wydała mi się bezsensowna...

Profesor wiedział
A wracając jeszcze do wątku profesorów funkcjonujących niby obok nas a tak jakby w innej rzeczywistości wspomnę innego zacnego człowieka z Lublina, również profesora będącego prekursorem jednej z rewelacyjnych metod terapeutycznych, a którego miałem przyjemność zaprosić na konferencję. Zaprosić było łatwo, natomiast nieco trudniej dowiedzieć się czy zaproszenie zostało przyjęte. Gdy zbliżał się termin konferencji, gdy wszyscy uczestnicy byli już mocno zniecierpliwieni a potwierdzenie od profesora nadal nie nadchodziło, postanowiłem zadzwonić i dowiedzieć się czy Paan profesor zaszczyci nas swoją obecnością i referatem inauguracyjnym. Zadzwoniłem do niego i zapytałem grzecznie, czy zamierza przyjechać na konferencję, bo nie dostałem potwierdzenia. Na to usłyszałem... "Jak to Pan nie wie czy ja będę..., przecież ja od miesiąca wiem, że będę u Was, to w czym problem!?" No tak pomyślałem, sobie... przecież to jasne, że skoro profesor wie już od miesiąca, no to po co moje pytania!!!

(0 głosów)