Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  red
18
Maj
2002

Czytelnicy dzwonią...

Chcemy chodnika!
   Wzdłuż drogi do Lublina, na odcinku od Nałęczowa do Sadurek brakuje chodnika.
To bardzo poważny problem. Przez ostatnie kilka lat zostało tu zabitych przez samochody kilka osób. Niektórzy z nich rzeczywiście byli pod wpływem alkoholu, ale zginęli dlatego że nie było chodnika. Gdyby był, a oni szli by po ulicy - to co innego. A tak nie mieli wyboru - musieli iść po ulicy.
   Wiem, że jakiś rejon dróg się nie zgadza na budowę chodnika, ale to my, mieszkańcy, powinniśmy decydować; oddaliśmy po kawałku pola. To już trwa jakieś trzy- cztery lata, od czasu jak podpisywaliśmy zgodę, a przecież chodzi tylko a metrowej szerokości chodnik. Kuracjusze też tu nie przyjdą, no ale oni maja ciekawsze miejsca do spacerów.
   Zapraszamy burmistrza, żeby się przespacerował tą drogą gdyby władza musiał tędy chodzić, to na pewno sprawa by się rozwiązała.
   "Nałęczowianka " te mogłaby się dołożyć do budowy - przecież liry właśnie do niej jeżdżą.
   Dobrze, że teraz przy najmniej zmierzch zapada później. Bo najbardziej niebezpiecznie jest po zmierzchu - kiedy dostanie się światłem z samochodu naprzeciwka po oczach, człowiek naprawdę nic nie widzi, i wtedy o wypadek najłatwiej.

...czytelnicy piszą


Jak nie zostałem"spisowcem"
   Ostatnio pojawiła się ą szansa na zdobycie dodatkowych pieniędzy W mediach o informowano, że każdy może zgłosić się do pracy w roli ankietera przy spisie powszechnym. W dniu w którym rozpoczął się nabór w całej Polsce, udałem się do Urzędu Miasta i Gminy Nałęczowa. Byłem trochę zdziwiony brakiem kolejek chętnych, w końcu 1 tys. złotych to sporo jak na nałęczowskie warunki. Jeszcze bardziej zdziwił mnie brak jakichkolwiek ogłoszeń które informowały by o tym fakcie nałęczowską społeczność. Ale najbardziej zdziwiła mnie informacja jaką otrzymałem w sekretariacie gminy Powiedziano mi, iż lista chętnych jest już zamknięta i nikt więcej nie zostanie przyjęty. O ile wiem chętni przyjmowani byli w innych urzędach bez ograniczeń, a to czy ktoś zostanie ankieterem czy też nie miało rozstrzygnąć szkolenie oraz wynik egzaminu na ankietera. Zachodzi więc obawa, iż szansa zarobienia pieniędzy była dana tylko "nielicznym wybranym ". Nie chciałbym, żeby odczytano mój list jako oskarżenie o "koleżeńskie praktyki ", ale taka sytuacja budzi moje żywe zainteresowanie. Szczególnie, że teraz pojawiają się doniesienia z całej Polski mówiące o nadużyciach podczas procesu rekrutacji ankieterów spisu powszechnego. Imię i nazwisko znane redakcji
(0 głosów)