Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  Radek Kisielewski
09
Sty
2016

Klimatoterapia i nauka oddychania

Od kilku lat interesuję się najogólniej mówiąc „zdrowym i aktywnym stylem życia”. Przygotowując się do moich wypraw rowerowych starałem się tak poznać mój organizm, aby zadbać o jego wytrzymałość, odporność i wydolność. Kilka lat zgłębiania wiedzy dotyczącej dietetyki i treningów, to tylko ciągle tylko niewielki rąbek tego, co warto wiedzieć na temat naszego zdrowia.

Z wielką przyjemnością słucham ludzi, którzy badaniu tej dziedziny poświęcili swoje życie. Wnioski są czasem zadziwiające. W niniejszym tekście chcę podzielić się moją wiedzą i doświadczeniami dotyczącymi oddychania.

Wielu zapewne uważa, że aby móc osiągać ponadprzeciętne dystanse lub sprostać wyjątkowemu wysiłkowi potrzeba wielu intensywnych i wyspecjalizowanych treningów. I tu mogę zapewnić, że wcale tak nie musi być. Bywa bowiem tak, że problemem zniechęcającym do większego wysiłku jest zwykła zadyszka. Faktycznie nie jest to miłe uczucie, a jest wynikiem braku odpowiedniej ilości tlenu w organizmie. Aby użyć siły, wejść po schodach, iść szybko lub np. nieść ciężkie zakupy potrzebujemy zasilić organizm w większą ilość tlenu. Tak samo jest podczas stresu, kiedy to spięte mięśnie potrzebują dużo powietrza. Każdy pewnie doświadczył, że zdenerwowani mimo woli zaczynamy szybciej oddychać. Ważna jest wtedy ilość i jakość wdychanego przez nas powietrza.

Mieszkamy w Nałęczowie, wyjątkowym uzdrowisku klimatycznym, którego powietrze ma cenne walory. Wiosną i latem nałęczowskie wąwozy są jak filtr oczyszczający i nasączający powietrze zbawiennymi dla zdrowia czynnikami. Jesienią tych korzyści jest nieco mniej, ale zimą są nadal, gdyż spacerując, biegając czy jeżdżąc po okolicach wdychamy raz zimne, mroźne, wirujące powietrze z odkrytej przestrzeni, za chwilę schodzimy do wąwozów ze spokojnym, cieplejszym powietrzem i w ten sposób hartujemy nasz organizm.

Aby w pełni korzystać z zupełnie bezpłatnej klimatoterapii i wzmocnić nasz organizm, warto ćwiczyć oddech. Podpowiem tu kilka prostych ćwiczeń, które pozwalają mi sprawnie jeździć rowerem w warunkach upału i mrozu, ale też bez większego zmęczenia pokonywać alpejskie wysokości i długie dystanse.

Ćwiczenie I:

Siedząc na ławce lub stojąc opartym np. o drzewo, po zwykłym zaczerpnięciu powietrza, normalnym głosem mówimy „aaaaa” i w pamięci liczymy. Przy dobrej kondycji układu oddechowego powinniśmy doliczyć prawie do 20. Nie starajmy się na siłę przedłużać, przerwijmy jak tylko zabraknie nam powietrza. Jednego dnia można zrobić takie ćwiczenie kilka razy. Każdego kolejnego dnia wyniki będą lepsze, aż doliczenie do 20 stanie się łatwe bez większego nabierania powietrza w płuca.

Ćwiczenie II:

Siedząc na ławce, odchylamy głowę do tyłu a ramiona przekładamy za oparcie. Jednocześnie bardzo głęboko nabieramy powietrza. Tak głęboki oddech może spowodować niewielki ból mięśni w klatce piersiowej i lekkie zawroty głowy z powodu nadmiaru tlenu. Dlatego po kilku takich głębokich oddechach, odpocznijmy starając się uspokoić i wyrównać oddychanie.

Te dwa proste ćwiczenia, wykonywane kilka razy dziennie, bez względu na pogodę, ale zawsze na świeżym powietrzu, zapewniają właściwe natlenienie. Gdy organizm otrzymuje za mało tlenu, szybciej się męczy. Pojawia się uczucie znużenia, bóle głowy, rozdrażnienie albo depresja. Długotrwały „głód tlenowy” prowadzi do pogorszenia sprawności intelektualnej, obniża odporność, może być przyczyną chorób układu oddechowego, pokarmowego, krążenia. Dodam, że bez znaczenia jest czy oddychamy nosem czy ustami. Powietrze tak samo ogrzewa się wpadając przez nos czy przez usta. Wdychając przez nos mamy jedynie dodatkową korzyść w postaci rozpoznawania zapachów, które dla klimatoterapii wiosną lub latem mają kolosalne znaczenie. O tym postaram się opowiedzieć w kolejnym numerze Gazety Nałęczowskiej.

(0 głosów)