Wydrukuj tę stronę
Napisane przez  Stefan Butryn
18
Maj
2002

Rodzina Wiercieńskich z Wąwozów w Nałęczowie

Na ulicy Klonowej w Wąwozach, wśród bujnych drzew znajduje się duży drewniany dom o mansardowym dachu. To dom rodziny Wiercieńskich, budowany przez malarza Henryka Krystyna Wiercieńskiego, byłego powstańca z 1863 r. i sędziego pokoju.


   Ród Wiercieńskich herbu "Ślepowron" wywodził się z Ziemi Drohickiej na Podlasiu od podstarosty lubelskiego i członka palestry lubelskiej Wojciecha Wiercieńskiego. Dochody z urzędu dały mu możliwość nabycia dóbr Wierzchowiska. Jeden z jego synów, Paweł, był dziadkiem Henryka Wiercieńskiego, który urodził się w 1843 roku we wsi Kłodnica, z ojca Stanisława i matki Julii ze Strussów, wnuczki starosty Kraśnickiego.

   W 1844 Stanisław Wiercieński nabył majątek ziemski w Niezabitowie koło Wąwolnicy. Syn Stanisława, Henryk, w wieku 10 lat znalazł się w gimnazjum rosyjskim w Lublinie, które ukończył w 1860 roku. Przez rok studiował prawo na Uniwersytecie Kijowskim, w latach 1861-63 uczył się w Warszawie na kursach a potem w Szkole Głównej. W czasie powstania styczniowego walczył na Kielecczyźnie pod Małogoszczą, gdzie po klęsce oddziału Langiewicza dostał się niewoli. Po otrzymaniu wyroku skazującego go na zesłanie na Syberię, znalazł się w transporcie więźniów wysłanych na wschód. Po wielomiesięcznej podróży przez zaśnieżone obszary wrogiej ziemi, wylądował w Borusińsku, w kopalniach złota. Robił tam plany i pomiary działek i budowli kopalnianych. Pracowity i solidny, zajmował się dodatkowymi pracami na wsiach, zarabiając na utrzymanie swoje i kolegów - sybiraków.

   Po powrocie do kraju w 1869 roku H. Wiercieński obejmuje po ojcu folwark w Niezabitowie, wykupując część udziałów z rąk rodzeństwa.
   W 1872 r. ożenił się z Felicją Braun z Lublina, córką fabrykanta. Na skutek nieurodzajów i kryzysu ekonomicznego H. Wiercieński popadł w długi i został zlicytowany tracąc folwark w Niezabitowie. Za resztki gotówki nabył plac na skraju Nałęczowa, gdzie zbudował mały dworek. W tym okresie został wybrany sędzią pokoju w okręgu kazimierskim. Jednocześnie pracuje jako publicysta, drukując ogromną ilość artykułów o tematyce społecznej, rolniczej i ekonomicznej. Publikował w "Dzienniku Warszawskim", "Gazecie Rolniczej", "Kurierze Lubelskim", "Wędrowcu", "Ziemi Lubelskiej" i w "Tygodniku Ilustrowanym". Wydał też kilka książek o problematyce społecznej, politycznej i historycznej. Przez 28 lat będąc wybieranym na stanowisko sędziego pokoju, poświęcił wiele czasu sprawom regionalizmu. Opracowywał historię Nałęczowa, występował z inicjatywą budowy pomnika Prusa, z którym za jego życia bardzo się przyjaźnił, propagował turystykę pieszą, uczestniczył w pracach Zarządu Lubelskiego Towarzystwa Turystyczno- Krajoznawczego. Uczestniczył w Komitetach Obywatelskich w czasie I Wojny Światowej. W 1918 roku był nagrodzony za pracę "Opis powiatu puławskiego". Pod koniec życia zamieszkał w Lublinie. Tam zmarł w 1923 roku i spoczął na cmentarzu przy Lipowej.

   Wielki regionalista Henryk Wiercieński był człowiekiem honoru o nieskazitelnym charakterze jaki cechował dawne elity. Jego imieniem nazwano ulice w Lublinie i w Nałęczowie a także Oddział PTTK w Nałęczowie.

   Henryk Krystyn Wierciński, syn Henryka, urodzony w Niezabitowie w 1876 r. pierwsze nauki pobierał w jednym z trzech gimnazjów istniejących w Lublinie. Były to szkoły z rosyjskim językiem wykładowym.
   Po zatargu z władzami szkolnymi w gimnazjum rosyjskim zmuszony był do uczęszczania do szkoły prywatnej. Nie widząc tu dla siebie szans, przeniósł się, za nawową wuja Brauna, do Warszawy. Tam, kończąc gimnazjum, ukończył również kurs rysunku i malarstwa w pracowni W. Gersona, by móc zdawać egzaminy do krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. W 1896 roku zabrawszy odpowiednie dokumenty szkolne i kursowe wybrał się do Krakowa. Nie znając miasta udał się do kuzyna, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, Bronisława Małinowskiego. Ten jednak szczerze mu odradzał studia malarskie, dając przykłady nędzy, jaką cierpieli wtedy malarze. Nie zniechęcony tym, poświęcił się studiom malarskim w Krakowie.
   Po ukończeniu studiów w tym mieście, studiował jeszcze w Monachium. Specjalizował się w portretowaniu ludzi. Większość życia spędził w Lublinie i Nałęczowie, gdzie zbudował dom w Wąwozach, na parceli zakupionej za pieniądze z posagu żony Wandy z Hennebergów. Portretował wielu znanych obywateli Lublina, Nałęczowa i okolic.
   Jego portrety można było oglądać na wystawach w Lublinie, Warszawie i Nałęczowie. Jeszcze w 1961 roku na wystawie zbiorowej twórców Lubelszczyzny można było zobaczyć trzy portrety jego pędzla, o czy świadczy katalog wystawy. Obrazy jego były często nagradzane i wyróżniane.
   Z małżeństwa z Wandą z Hennebergów miał troje dzieci: Krystynę, Andrzeja i Elżbietę. Lata drugiej wojny światowej i schyłek życia spędził w Nałęczowie. Opiekowała się nim córka Elżbieta a finansowo pomagał im syn Andrzej. Henryk Krystyn powoli tracił wzrok i zdrowie. Zmarł w 1964 roku w Nałęczowie.

   Jedyny syn Henryka Krystyna Wiercińskiego Andrzej, wychowany w kręgu sztuki i w pracowni ojca, pogłębiał wiedzę w Prywatnej Szkole Rysunku i Malarstwa w Lublinie.
   W latach trzydziestych ubiegłego wieku studiował w miejskiej Szkole Sztuk Zdobniczych w Warszawie. Pracując w Warszawie, zajmował się projektowaniem wnętrz, wystaw sklepowych, ilustrował książki (w tym bajki) różnych autorów. Był cenionym grafikiem i malarzem. Projektował i wykonywał kukiełki dla teatrów lalkowych. W czasie wojny rysował dla prasy podziemnej karykatury Hitlera. Po wojnie ilustrował utwory Marii Konopnickiej, Jana Brzechwy, Juliana Tuwima i wielu innych. Był rzeczoznawcą przy Ministerstwie Kultury i Sztuki do spraw ocen prac plastycznych. Był też wiceprezesem Sekcji Plastyki Stowarzyszenia autorów ZAIKS-u w Warszawie. Latem często bywał w domu ojca w Nałęczowie którego do końca życia wspierał finansowo. Z żona Olgą i córeczką był widywany na spacerach w Wąwozach.

   Starsza córka malarza Henryka Krystyna Wiercieńskiego Krystyna, żona znanego później socjologa Andrzeja Zajączkowskiego, profesora Polskiej akademii Nauk, poszła śladami ojca. Talent plastyczny rozwijała w Lubelskiej Prywatnej Szkole Rysunku i Malarstwa, gdzie nauczał tego przedmiotu jej ojciec. W późniejszych latach pogłębiała swoją wiedzę w prywatnych pracowniach Warszawy.
   Ulubionym tematem jej prac były martwe natury, kwiaty, pejzaże i portrety. Najchętniej malowała akwarelami i pastelami, rzadziej farbami olejnymi. Szczególnie lubiła malować pejzaże Nałęczowa.
   Krystyna i Andrzej Zajączkowscy mieszkali w Warszawie, ale na wakacje przyjeżdżali do domu rodzinnego w Nałęczowie.

   Najmłodsza z dzieci, Elżbieta nie poszła w ślady ojca i nie pasjonowała się plastyką. Po ukończeniu szkoły ogólnokształcącej zamieszkała w Nałęczowie wraz z ojcem i resztą rodziny. W czasie wojny nie kontynuowała nauki i dopiero po jej zakończeniu podjęła zaoczne studia na kierunku historii sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracę magisterska napisała na temat Pałacu Małachowskich w Nałęczowie.
   Od lat sześćdziesiątych aż do emerytury pracowała jako kierowniczka działu oświatowego w Funduszu Wczasów Pracowniczych w Nałęczowie. Mężem jej był Mirosław Żurakowski, kresowiak z Wołynia. Mieszkała wraz z ojcem, którym opiekowała się aż do jego śmierci, bo reszta rodziny znajdowała się poza Nałęczowem Zmarła w 1996 roku w wieku 74 lat.

STEFAN BUTRYN

(0 głosów)