Napisane przez  BW
13
Lip
2008

Wstępniak, czyli wakacyjny paraliż

Drodzy Czytelnicy, czy Wam też się to przydarza? Czy dopada Was ta przeogromna chęć, by odpocząć od codziennej pracy, stresujących sytuacji, toksycznych ludzi? Też marzycie, by oddać się rozkoszy nicnierobienia, szczególnie, gdy do zrobienia jest sterta spraw "na wczoraj" i jakoś tak brakuje godzin w dobie? I wtedy najbardziej drażni taka myśl, która niczym fatamorgana na horyzoncie majaczy coś o nadmorskiej plaży, górach, dalekich wędrówkach, wojażach, wypadach, albo choćby kusi namiastką azylu na własnej działce. Jeśli tak, to informuję, że to objawy charakterystyczne dla specyficznej przypadłości, którą zdiagnozował u siebie i opisał znamienity kuracjusz nałęczowski Bolesław Prus.

To paraliż wakacyjny - dolegliwość, która im dłużej trwa, tym robi większe spustoszenie w harmonogramie dnia. Aktualnie też zbiera swoje żniwo. Antidotum? Ponoć najlepszym lekiem na dopadający w pracy paraliż wakacyjny jest... urlop. Tak, naturalnie - odpoczynek. Choć parę dni przerwy od codziennych, mechanicznie wykonywanych, czynności. Niektórzy muszą cieszyć się kilkoma godzinami wolnego, bo trudno przykładowo rolnikowi wziąć urlop od upraw, ale chociaż niedziela jest dniem wytchnienia.

I w tej kwestii wypada, posługując się starą jak świat zasadą "złotego środka", rozkoszować się latem, chwilowym nicnierobieniem i cały czas robić to, co trzeba.

Sezon ogórkowy i wakacyjny paraliż niestraszny plantatorom, którzy czekali kilka miesięcy na zbiory, plony z sadów, ogrodów i pól. Chęci są, tylko że odechciewa się pracy, gdy za dostawy obiecują w skupie marne grosze. To niegodziwe.

Wszystko wymaga pewnego trudu, nawet domowe dżemy, soki z truskawek, malin, porzeczek, wiśni, to przysmaki na zimowe dni, kto ich nie lubi? A ile pracy przy tym ma zapobiegliwa pani domu, by zapełnić spiżarnię darami lata. Mimo sezonu ogórkowego i marzeń o urlopie, rozstrzygają się ważne kwestie w ratuszu, szkołach, w sołectwach.

Do 20 lipca trwała emocjonująca walka z czasem, by powiadomić jak najliczniejszą grupę osób o potrzebie poparcia projektu nałęczowskich basenów EUROSPA 2012, który czekał na decyzję ministerstwa o dofinansowaniu. Dobrzy jesteśmy w takich pospolitych ruszeniach, zadziałali obaj burmistrzowie, radni, okoliczne media, poszły w ruch maile, telefony. Gdy piszę te słowa, jeszcze nie wiem, czy akcja poparcia pomoże nałęczowskiemu projektowi, który znalazł się wśród 18 kluczowych projektów na liście Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.

Czekam na to, co dziś jeszcze niepewne, nierozstrzygnięte i próbuję ogarnąć ogrom spraw, walcząc z paraliżem wakacyjnym, który skutecznie odbiera mi zapał twórczy. To, co już wiadome, odfajkowane, przypominamy i prezentujemy w aktualnym numerze "Gazety Nałęczowskiej", a także to, co zaplanowano jeszcze na te wakacje. Oby były one udane, szczęśliwe, bezpieczne, bo tak naprawdę jesteśmy pewni tego, co już się wydarzyło. Nie wiemy, co nam przyniesie dzień, co jutro, a więc do "do wi(e)dzenia" się po wakacyjnym urlopie!

redaktor naczelna
Bogumiła Wartacz
(0 głosów)