Napisane przez  BW, MWR
19
Lis
2009

Dzielnica cudów

"O pomysłowości pokolenia lat 80. świadczy nazwa, jaką nadało ono swojej ulicy: "Dzielnica cudów". Co się pod tym kryje? Zjawisko przemian, jakie zaszły w infrastrukturze, przyrodzie, stosunkach społecznych, w poczuciu stabilizacji, bezpieczeństwa albo ich braku, a może jednak niespodzianka i tajemnica?" - zanotowała w swoim pamiętniku z lat 90.XX w. Marzena Wartacz, mieszkanka Chruszczowa.
Zapraszamy więc Czytelników "Gazety Nałęczowskiej" na spacer poprzez wieki po "Dzielnicy cudów" oraz lekturę zapisków z minionego już wieku, wyżej wspomnianej regionalistki z zamiłowania.

STRZĘPY HISTORII

Rozległy teren dzisiejszego Chruszczowa i Kolonii Chruszczów skrywa tajemnice przeszłości. Prowadzone przed laty badania archeologiczne dowiodły, że na przestrzeni VIII-IX wieku istniała na terenie Kolonii Chruszczów wczesnośredniowieczna osada. Tak więc badacze przyjmują, że istniała wówczas również osada w Bochotnicy (choć ślady osadnictwa pochodzą dopiero z X-XI w.). Trudno się dziś sprzeczać o to, co było pierwsze, w dodatku więcej badań poświęcono Bochotnicy niż peryferyjnemu Chuszczowowi. Jeśli chodzi o samą nazwę Chruszczów są dwie teorie. Jedna mówi, iż to dawna nazwa "Kruszców", wywodząca się prawdopodobnie od nazwy cennych kruszców tam wydobywanych (są tam wysokie na kilkadziesiąt metrów zbocza z kamienia wapiennego, krążą legendy o dawnych kopalniach kamienia, labiryntach korytarzy...). Druga nazwa, jak pisał Michał Tarka, jest to raczej nazwa topograficzna, wywodząca się od słowa "chruszcz" - pochodzącego zapewne od chrust, chróst, chrost (wiklina, gąszcz, krzaki, gęstwina). Istniało też słowiańskie imię Chrust, ale badacze zakładają, że nazwa osady nie pochodziła od nazwy jej właściciela.

- W XV wieku była to wieś szlachecka, granicząca od wschodu ze wsią królewską Bochotnicą. Chruszczów zajmował teren od rzeki Bystrej, aż do gruntów wsi Strzelce. Mieszkała tam drobna szlachta (zagrodowa), np. Jakub Podzenta z Chruszczowa, Jan Ślidzień z Chruszczowa, Jan Przepiórka z Chruszczowa, jednak kiedy ta szlachta została osadzona nie wiadomo - pisze w "Dziejach Nałęczowa" Michał Tarka. Są zapiski w dokumentach, iż w XV w., m.in. wieś Chruszczów należała do bochotnickiej parafii pw. św. Jana Ewangelisty. Chruszczów jako część Bochotnicy (klucza bochotnickiego) przechodził w ręce kolejnych właścicieli. W 1569 r. Jadwiga Samborzecka kupiła w Chruszczowie część gruntów od Pawła Trojanowskiego, Anny Sługockiej. W 1591r. Samborzeccy wykupili gruntu, m.in. od Feliksa Chruszczowskiego. Dziś już niewiele mówią nam te nazwiska, zdarzenia, to zbyt odległe dzieje. Jako ciekawostkę można przypomnieć fakt, iż w czasach reformacji, również w parafii bochotnickiej rozgorzała prawdziwa walka religijna (1566r.). Zaś szlachcic z Chruszczowa, Tomasz Chruszczewski zasłynął tym, że przechowywał ornat z adamaszku, do 1579r. W archiwum Lubelskim znajdujemy też echa zatargu między chłopami z Chruszczowa, a urzędnikami Katarzyny Małachowskiej, w aktach opisano dolę chłopa pańszczyźnianego z Chruszczowa. Za czasów Małachowskich droga publiczna z Lublina przebiegała fosą koło kościoła, przez uzdrowisko i dalej "po podgórzu wsią Chruszczów" do Wąwolnicy. Być może już wtedy przy głównym trakcie funkcjonowała karczma na Chruszczowie?
"...były stare drzewa, góry, wąwozy i karczma. Osada - wieś położona pomiędzy wzgórzami w dolinie rzeki, na trakcie między miastem Nałęczów, a Wąwolnicą była przedmieściem Nałęczowa, o czym świadczy jej przejściowa nazwa "Przedmieście Chruszczów". Najstarsze czasy we wsi pamiętała Karczma, położona po stronie rzeki, która w 1894 roku przeszła pod nowego administratora, p. Franciszka Gawdzika. Z tego wnioskować należy, że sam budynek liczy znacznie więcej lat." - zanotowała w swoim pamiętniku Marzena Wartacz.
- W 1983r. Rada Narodowa przyjęła zaproponowane przez mieszkańców nazwy głównych dróg na przedmieściach Nałęczowa, powstały nowe ulice m.in.: Kombatantów, Witkiewicza, Kamieniak. Na Przedmieściu Chruszczów główna ulica za patrona otrzymała Henryka Wiercieńskiego, Sybiraka, regionalistę, sędziego pokoju, który swego czasu pobudował pierwsze budynki nieopodal, w miejscu, gdzie teraz znajduje się parking przy stadionie - wspomina pomysłodawca tej nazwy Jerzy Michał Sołdek.
Jednak wśród młodszego pokolenia mieszkańców utarła się bardziej nieoficjalna, intrygująca nazwa "Dzielnica cudów".

SUBIEKTYWNIE PATRZĄC

"Jeszcze w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia karczma na Chruszczowie "trzymała się powietrza", ale już w następnej dekadzie wiekowe ruiny z nakazu nadzoru budowlanego zostały rozebrane. Zrównano je z ziemią. Ponoć znaleziono tam jakiś miecz...? Dzisiaj na tym miejscu rośnie trawa. Nie ma już brzóz i kasztanowców, które zwiastowały wiosnę, a jesienią szczególnie cieszyły dzieci z Chruszczowa. W latach 70. XX w. całkiem dobrze trzymała się jeszcze chałupa Wojciecha Turka, kryta strzechą. A dziesięć lat później stała się atrakcją turystyczną dla kuracjuszy, którzy na jej tle robili sobie zdjęcia. U schyłku ubiegłego wieku młodzież z Chruszczowa umieściła tam nieco przewrotny szyld własnej produkcji "Sex shop". Z czasem pojawiła się też inna nazwa tego obiektu - "Skansen". O tym skansenie wiedziały nawet dzieciaki z Wąwolnicy."

CZASY SIELSKIE, ANIELSKIE

"Dwadzieścia lat przed nowym wiekiem... na Chruszczowie, to czas kwitnących krzewów - taki Chruszczów pamiętam. Cała góra nad naszym domem i nad domem pp. Kowalskich i p. Turkowej Anny tonęła w kwiatach wiśni i śliwek, tarniny i jabłoni - dzikich, oczywiście. Chruszczów wtedy był pachnący, przykryty obłokiem kwiatowego puchu.
Na łące nad Bystrą rosły jeszcze rozłożyste, stare wierzby, a wiosną ta łąka zasnuta żółtymi gęstymi kaczeńcami sprawiała bajkowe wrażenie. I jeszcze bzy z niesamowitym majowym zapachem; białe i fioletowe. Dużo bzów, całe żywopłoty i takie dziko rosnące.
Zabawy dzieci organizowane były na ulicy (samochodów było niewiele w okolicy, a oczyszczalnia ścieków nie pracowała po południu). Były wyścigi rowerowe i jazda na wrotkach - czas mody na wrotki. Były też zabawy z piłką "kolory", "zbijaki", "dwa ognie"; berki różne wymyślane i zabawy w "chowanego". Wtedy znało się mnóstwo wyliczanek - były potrzebne do wszelkich zabaw. Koło naszego domu, na pierwszym łuku Chruszczowa, spotykały się dzieci sąsiadów: Turków, Fedeców, Kowalskich, Wartaczów, Rozwałków, Mareckich, ale też Ciepielewskich i Maciążków.
Zimą chodziło się na sanki w "Dołki" - było tam kilka górek. Chodziło się też do Kamieniaka - tam była świetna góra (ale dla zaawansowanych), ciągnęła się długo, miała przeszkody, zakręty. Z pędem można było dojechać aż do ulicy koło p. Biskupa (obecnie pp. Gzarów), prosto na dom pp.Turków, dzisiaj pp. Wójcików".

CUDA TECHNIKI I NIE TYLKO

"Lata 70. i 80. to czas gazyfikacji, telefonizacji gminy Nałęczów. Zdobycze cywilizacji, odmieniające codzienny rytm życia społeczności, nie omijały i tego zakątka gminy.
"W tym czasie dotarł na Chruszczów gaz ziemny. Odstawiono już czerwone butle, zakładano gazowe centralne ogrzewanie. Zaczynały wchodzić zmiany.
Ale telefonów wtedy było jeszcze niewiele (stacjonarnych, oczywiście). U nas w domu był - jeden z trzech w okolicy. Przychodzili do nas wszyscy, w różnych sprawach: dzwonić do dzieci, które są gdzieś daleko, po pogotowie, na policję, po taksówkę. Albo dzwonił ktoś i chciał rozmawiać z sąsiadem - ciągle były więc biegi do sąsiadów, po sąsiadów. A jak kwitło życie towarzyskie - sąsiedzkie, jaki był przepływ informacji, jaka wspólnota...
"Współpraca sąsiedzka" trwała do 1997 roku - od tej pory każdy miał telefon w swoim domu, kto tylko wyraził taką potrzebę. Chruszczów został przekopany, mieszkania przewiercone, położono nowy kabel, włączono nowe numery."

TROCHĘ STATYSTYKI

"W tym czasie przybyło wielu nowych mieszkańców: tzw. wżenionych i ich dzieci (czworo dorosłych i piętnastka dzieci), natomiast dziesięć osób odeszło na zawsze...
Przybywały nowe rodziny i rosły nowe domy. Po prawej stronie mamy 30 zabudowań, a po lewej 38.
Na dziesięć lat przed rokiem jubileuszowym 2000 nie było już pachnącej wiosennymi kwiatami góry, wycięto wiśnie i mirabelki i oczywiście tarninę. Teraz miejsce to zajęły sałata, groch i rabarbar. Żal kolorowej wiosny i zielonego lata na górze - tam bawiliśmy się w "chowanego" z dzieciarnią z Chruszczowa: Dorotą, Krzyśkiem, Anką, Tomkiem, Baśką i drugą Anką, Arturem, Jarkiem...
Naszego pierwszego domu w Nałęczowie na Chruszczowie też już nie ma. W 1995 i 96 roku został rozebrany. Ale... Pozostały ruiny. Przebywający w Nałęczowie wczasowicze spacerując po okolicy z nudów i dla zdrowia, zaglądają na Chruszczów. I często zatrzymują się między numerem 20 a 22, patrzą na wysokie schody, prowadzące na działkę na górze nad domem, dostrzegają tam resztki ściany oporowej naszego dawnego domu i głośno pytają sami siebie: - Czy to jest ta Góra Armatnia?".

ZDARZENIA

Od czasu do czasu, gdy jest taka potrzeba lokalna społeczność działa razem. Pospolite ruszenie pomiędzy codziennymi obowiązkami...
"Chruszczów po deszczu... Widok niespotykany. Zalana szosa, całą drogą płynie brązowa spieniona woda z piachem, lessem, mułem i innym brudem. Nurt tej "rzeki" niesie ze sobą kamienie z "Dołków" i Kamieniaka. Szum deszczu padającego z góry i szum wody płynącej całą szerokością szosy, a do tego efekty specjalne, do których przywykli mieszkańcy, w postaci potwornych w swojej sile wyładowań atmosferycznych podczas burzy. To atrakcja z emocjami. A kiedy zaświeci słońce i wyschnie wszystko, przez kilka następnych dni unoszą się gęste fale kurzu, kamienie zawsze zostają. Albo, istnieje też drugi wariant "po deszczu", kiedy mieszkańcy sami z szuflami, miotłami, taczkami, wiadrami i wężami z czystą wodą walczą fizycznie ze skutkami burzy nad Chruszczowem. I tu jest kolejna okazja do wspólnego działania we wspólnej sprawie- żeby zrobić porządek i spotkać się choćby przy drodze.
Wiosną zalania i podtopienia są jeszcze bardziej dotkliwe dla budynków położonych niżej, po stronie rzeki. Modernizację drogi i jej odwodnienie przeprowadzono latem 2000 roku. Położony został nowy asfalt, drogę wyprofilowano, położono krawężniki i wybudowano rów odprowadzający wodę z drogi przez łąkę do rzeki. Rów jest murowany, spód cementowy, od strony ulicy zabezpieczony metalową barierką. To była duża inwestycja..."

Jednak w grudniu minionego roku, pirat drogowy zniszczył barierkę i od tamtej pory rów nie ma już zabezpieczenia... Sprawca niestety do tej pory nie naprawił szkody. Radna, sołtys, mieszkańcy przyzwyczaili się do tego widoku?
Jedne wydarzenia integrują, inne dzielą, po jednych "rewelacjach", przychodzą następne i są na bieżąco komentowane niekoniecznie w Internecie, czy gazecie...
Jak trzeba, to mieszkańcy z inicjatywą, a takich tu nie brakuje, stają murem i działają wspólnie. Ostatnio przeciwstawiali się planom umieszczenia zlewni ścieków na oczyszczalni ścieków, którą czeka remont ( zakład powstał w latach 60. ). Wprawdzie w latach 90. udało się im doprowadzić do likwidacji gminnego wysypiska śmieci na Chruszczowie, ale kwestia oczyszczalni, to zupełnie inna sprawa. Bezpośredni sąsiedzi oczyszczalni oczekują z niecierpliwością na jej remont i na to, by zniknął wreszcie uprzykrzający życie fetor.

KAMIENIAK

Obecnie strefa A, urokliwe miejsce, ale notorycznie zaśmiecane przez zmotoryzowanych amatorów "baru pod chmurką". Miłośnicy ekstremalnej jazdy na rowerze mają tu swój tor przeszkód. Wzięli sprawy w swoje ręce, bo trzeba w końcu, gdzieś rozwijać swoje umiejętności i pasje.
Po ataku zimy 14 października br. drzewostan znów mocno ucierpiał.
"Kamieniak też się zmienia. Z roku na rok ubywa drzew. Młode drzewka niszczą dzieciaki, stare wycinane są na opał. Z Kamieniaka wywożone są całe przyczepy piachu, podkopywane drzewa usychają, wąwozy zmieniają swój kształt.
Jest jeszcze góra, na której urządzane były ogniska, skąd słychać było wieczorem ogniskowe śpiewy.
Jesienią 1996 roku zaczęto utwardzać drogę w Kamieniaku płytami. Trzeba było zatrzymać piach i kamienie spływające z deszczem i wodą wiosenną na ulicę koło pp. Gzarów Po bardzo deszczowym lecie 1997 roku droga w Kamieniaku pozapadała się.
W 2002 roku decyzją Zarządu Miasta zaczęto utwardzać drogę od Chruszczowa (ul. Wiercieńskiego ) przez las w stronę Kolonii Chruszczów. Zniknął bezpowrotnie dawny tor saneczkowy, górę przerwał piaszczysty wąwóz."

CHRUSZCZÓW PRZEDSIĘBIORCZY

"Nie ma już Karczmy, nie ma Kuźni, która stała na podwórku pp. Mareckich i odeszła razem z ostatnim kowalem, nie ma chaty pod strzechą z bali wapnem bielonych. Pozostała oczyszczalnia ścieków, sklep i baza Zakładu Energetycznego. Mieszkańcy też wykazali się pomysłowością i zaangażowaniem. Czytamy szyldy i pieczątki następujących treści: blacharstwo pojazdowe, lakiernictwo; siłownia; zakład remontowo-budowlany; szewc; stolarz; przedsiębiorstwo usług inwestycyjno-wykonawczych.
Chruszczów - dzielnica głównych księgowych. To właśnie tutaj mieszka siedem (emerytowanych już w większości) głównych księgowych nałęczowskich zakładów pracy. Tutaj nie brakuje też nauczycieli różnych specjalności, są elektrycy, kolejarze, kucharze, mechanicy, mieszkańcy z wykształceniem politechnicznym, rolniczym i zootechnicznym".

Działają nowe przedsięwzięcia mieszkańców: willa "La Musica", portal internetowy "InfoNałęczów", "Nałęczowski Zwierzyniec - Małe Zoo", kwatery agroturystyczne, pokoje gościnne. Mieszkańcy inwestują w plantacje warzyw, owoców: borówki amerykańskiej, malin, jeżyn; mają sady owocowe na Kolonii Chruszczów oraz wielohektarowe gospodarstwa rolne, hodowlane. Każdy szuka pomysłu na dochodowy biznes...
Dawny trakt do Wąwolnicy ożył po tym, jak wyasfaltowano drogę na Zarzece, łączącą Nałęczów z Wąwolnicą. Teraz miejscowa radna Małgorzata Duńska zabiega o dokończenie chodnika na ulicy H. Wiercieńskiego, zaś mieszkańcy sołectwa Chruszczów uradzili, że pieniądze z funduszu sołeckiego przeznaczą na dofinansowanie tej inwestycji. Wszystko w trosce o bezpieczeństwo, dobro ogólne.

NUTA OPTYMIZMU

Choć z roku na rok bezpowrotnie ubywa kogoś z grona dalszych lub bliższych sąsiadów, choć wielu mieszkańców Chruszczowa wyjechało szukać szczęścia i swojego miejsca na ziemi w innej części kraju, świata, przybywają inni. Osiedlają się nowi mieszkańcy, przychodzą na świat kolejne pokolenia. Dla wielu mieszkańców Chruszczów to miejsce dziedziczone z pokolenia na pokolenie... Miło popatrzeć jak mała sąsiadeczka Julka bawi się z mamą Anitą na podwórku u swojej babci Arlety i prababci Zosi...

Marzena Wartacz-Zadora (fragmenty pamiętnika)
BW
(1 głos)